piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdzial 27- Umowa

Chciałam oświadczyć, Że wbrew książce, mam zamiar trochę zmienić treść. Otóż to co się wydarzyło w Komnacie Tajemnic i to co się wydarzyło z Syriuszem było w tym samym roku tyle że to pierwsze było na początku lutego, natomiast to drugie tak jak w 3 części przygód Pottera, pod koniec roku. Dziękuję za uwagę, a teraz notka...

                                           (**************)

Wysoka  brunetka szła oświetloną blaskiem słońca drogą. Kierowała się w stronę  miasteczka, Little Hangleton. Miała na sobie czarną, krótką jeansową spódniczkę oraz obcisły, zielony top. Włosy rozpuszczone powiewały za nią jakby chciały dotrzymać tempa jej szybkim krokom. Brunetka mogłaby zostać uznana za zwykłą dziewczynę gdyby nie oczy. Jaśniały one czerwienią. W jej oczach błądziły księżycowe plamki i cienie wiedzy, która jednak nie mogła być dobra. Od dziewczyny bił chłód i zło. Oraz czysta czarna magia. Napotkane przez nią zwierzęta umykały w popłochu do swych nor, jakby mogła ona je zabić samym spojrzeniem.
Od dziewczyny biło też coś innego. Smutek. Ogromy smutek, który wypełniał jej serce i duszę i sprawiał jej o wiele większy ból niż naaz kierowała sijgorsze tortury Cruciatusem. O tak! Elena Morino miała prawo do aż tak wielkiego smutku i rozgoryczenia. Już drugi raz w ciągu całego swego, 12-letniego życia, straciła ojca. Cały czas miała to zdarzenie przed oczami. Jak sprowadziła córkę Weasley'ów do Komnaty Tajemnic, gdzie już czekał jej ojciec. Jej ojciec, już prawie w pełni żywy i realny. Przytulał ją, pocałował w czoło, obiecał, że po tym wszystkim ona, jako jego córka stanie przy jego boku, podczas gdy on będzie oczyszczał ten świat z ludzi brudnej krwii. Potem zjawił się Potter. Ona znów musiała się schować. Znów była zmuszona oglądać śmierć swego ojca oraz powtórne zwycięstwo Pottera. Nie zniosła tego. Po głębokim namyśle stwierdziła, że wie co ma zrobić.
Teraz wyszła z miasteczka i skierowała się w stronę dworku stojącegona wzgórzu za misteczkiem. Nie szła jednak sama. Za nią szło kiliku chłopaków. Była to banda z Little Hangleton. Zobaczyli Elenę idącą koło nich i postanowili się zabawić. Poszli różnymi drogami i za miastem otoczyli ją. Dziewczyna nie wystraszyła się wogóle. Wypowiedziała po cichu słowa w nieznenym im języku i gdy tamci już mięli ją zaatakować nagle pomiędzy nimi a nią pjawił się olbrzymi wąż. Wsunął powoli na latarnię i przystawił łep do dłoni Eleny. Dziewczyna pogłaskała go i spojrzała po tamtych. 
Chłopacy zmierzyli Elenę i węża owijającego się wokół słupa, ze strachem. Nie wiedzieli czego mogą się spodziewać po tej nieznajomej, skoro z taką łatwością przywołała węża. Dziewczyna spojrzała na nich swoimi krwisto-czerwonymi oczami i machnęła delikatnie dłonią. Wąż momentalnie rzucił się na chłopaków. Przerażeni uciekli w stronę wioski. Jednemu się nie udało. Wąż zagłębił kły w jego ramieniu. Chłopak po minucie padł martwy. Jad tego węża był śmiertelny i działał jeszcze szybciej niż jad bazyliszka. Elena zmierzyła zimnym wzrokiem nieżywego chłopaka. Był nim przywódca tamej bandy. Elena nie przejęła się tym. Ruszyła dalej w stronę Dworu na wzgórzu. Wąż podąrzył za nią.
Dziewczyna szybko dotarła do dworku. Tam z łatwością dostała się do olbrzymiego, przypominającego pałac domu. Ruszyła głównymi schodami na piętro a stamtąd korytarzem do drzwi na jego końcu. Lekko je uchyliła i zajrzała do środka. Jej przypuszczenia się sprawdziły. W fotelu na środku pokoju siedział niewielkiego wzrostu człowieczek. Lekko się trząsł. Z twarzy był podobny do szczura. Brunetka weszła po cichu do pokoju i wzdłuż ściany przeszła w stronę fotela. W końcu, stanęła z boku mężczyzny. Cień, który był rzucany przez ścianę, zasłaniał ją tak jak spowija cień nocy. Tylko jej oczy błyszczały niczym oczy węża. Dziewczyna zmierzyła wzrokiem mężczyznę i rzekła:
-Witaj Peterze Petigriew. Czy może raczej, Glizdogonie...
Mężczyzna się wzdrygnął i ze strachem spojrzał w kąt z którego doszedł go głos nieznajomej:
-Cz-cz-czego tu szukasz?
-Ciebie Petigriew. Jesteś mi potrzebny. Po tym jak uciekłeś od tego u którego byłeś tak długo bezpieczny, od Ronalda Weasley'a, po tym jak zdradziłeś swoich przyjaciół nie masz szansy na wybaczenie z ich strony. Podobnie jak ze strony śmierciożerców. Zostawiłeś ich, zostawiłeś ich Pana. Nie pożyjesz długo. Jeśli cię nie znajdą twoi dawni przyjaciele, zrobią to śmierciożercy.
-A do czego jestem ci potrzebny?
-Pomożesz mi odnaleźć Czarnego Pana. Wiem gdzie obecnie jest i jeśli wszystko dobrze pójdzie, wkrótce odzyska dawną władzę. Zgadzasz się na to? Pamiętaj co  się z tobą stanie, jeśli odmówisz...
-A co ty mi możesz zrobić/ Jestem od ciebie starszy.
-Może i tak. Ale ja mam coś, czego ty nie masz i nigdy nie będziesz mieć.
-Nie wierzę. A zresztą. Zgoda. Co mi szkodzi. Tylko możesz zdradzić swoje imię? Chcę wiedzieć z kim wchodzę w układy.
-Mam na imię Elena. W Hogwarcie znają mnie pod nazwiskiem Morino.
-Morino...- Glizdogon powtórzył po cichu to imię, jakby starał sobie coś przypomnieć:
-Ale przecież tak miała na nazwisko jego żona. Żona Czarnego Pana...
-Zgadza się. To moja matka.
-To znaczy że...
-Że jestem jego córką. Jestem córką Czarnego Pana. Nielicznie wiedzą, że moje prawdziwe nazwisko brzmi Riddle. Więc jak? Zgadzasz się?
-Oczywiście. Będę ci godnie służył, Tak jak i twemu Ojcu.
-Mam nadzieję. A teraz wyjdź. Chcę zostać sama.
-Tak jest.
Po czym Glizdogon wyszedł. W drzwiach minął się z olbrzymim, zielonym wężem. Ten wpełzł na fotel w którym usiadła Elena i położył łep na jej kolanach. Dziewczyna delikatnie go pogładziła. Spojrzała w okno, w którym teraz odbijało się światło zachodzącego słońca:
-Już niedługo Nagini. Już niedługo i On powróci. I nadejdzei koniec dla Pottera i jego przyjaciół.
Pokój wypełnił się pomarańczową łuną. Możliwe, że jedną z ostatnich dla wielu tysięcy ludzi. Nadchodził koniec świata mugoli i czarodziejów. Nadchodziła era czarodziejów Czystej Krwii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz