Chciałam oświadczyć, Że wbrew książce, mam zamiar
trochę zmienić treść. Otóż to co się wydarzyło w Komnacie Tajemnic i to
co się wydarzyło z Syriuszem było w tym samym roku tyle że to pierwsze
było na początku lutego, natomiast to drugie tak jak w 3 części przygód
Pottera, pod koniec roku. Dziękuję za uwagę, a teraz notka...
(**************)
Wysoka
brunetka szła oświetloną blaskiem słońca drogą. Kierowała się w
stronę miasteczka, Little Hangleton. Miała na sobie czarną, krótką
jeansową spódniczkę oraz obcisły, zielony top. Włosy rozpuszczone
powiewały za nią jakby chciały dotrzymać tempa jej szybkim krokom.
Brunetka mogłaby zostać uznana za zwykłą dziewczynę gdyby nie oczy.
Jaśniały one czerwienią. W jej oczach błądziły księżycowe plamki i
cienie wiedzy, która jednak nie mogła być dobra. Od dziewczyny bił chłód
i zło. Oraz czysta czarna magia. Napotkane przez nią zwierzęta umykały w
popłochu do swych nor, jakby mogła ona je zabić samym spojrzeniem.
Od
dziewczyny biło też coś innego. Smutek. Ogromy smutek, który wypełniał
jej serce i duszę i sprawiał jej o wiele większy ból niż naaz kierowała
sijgorsze tortury Cruciatusem. O tak! Elena Morino miała prawo do aż tak
wielkiego smutku i rozgoryczenia. Już drugi raz w ciągu całego swego,
12-letniego życia, straciła ojca. Cały czas miała to zdarzenie przed
oczami. Jak sprowadziła córkę Weasley'ów do Komnaty Tajemnic, gdzie już
czekał jej ojciec. Jej ojciec, już prawie w pełni żywy i realny.
Przytulał ją, pocałował w czoło, obiecał, że po tym wszystkim ona, jako
jego córka stanie przy jego boku, podczas gdy on będzie oczyszczał ten
świat z ludzi brudnej krwii. Potem zjawił się Potter. Ona znów musiała
się schować. Znów była zmuszona oglądać śmierć swego ojca oraz powtórne
zwycięstwo Pottera. Nie zniosła tego. Po głębokim namyśle stwierdziła,
że wie co ma zrobić.
Teraz wyszła z
miasteczka i skierowała się w stronę dworku stojącegona wzgórzu za
misteczkiem. Nie szła jednak sama. Za nią szło kiliku chłopaków. Była to
banda z Little Hangleton. Zobaczyli Elenę idącą koło nich i postanowili
się zabawić. Poszli różnymi drogami i za miastem otoczyli ją.
Dziewczyna nie wystraszyła się wogóle. Wypowiedziała po cichu słowa w
nieznenym im języku i gdy tamci już mięli ją zaatakować nagle pomiędzy
nimi a nią pjawił się olbrzymi wąż. Wsunął powoli na latarnię i
przystawił łep do dłoni Eleny. Dziewczyna pogłaskała go i spojrzała po
tamtych.
Chłopacy
zmierzyli Elenę i węża owijającego się wokół słupa, ze strachem. Nie
wiedzieli czego mogą się spodziewać po tej nieznajomej, skoro z taką
łatwością przywołała węża. Dziewczyna spojrzała na nich swoimi
krwisto-czerwonymi oczami i machnęła delikatnie dłonią. Wąż momentalnie
rzucił się na chłopaków. Przerażeni uciekli w stronę wioski. Jednemu się
nie udało. Wąż zagłębił kły w jego ramieniu. Chłopak po minucie padł
martwy. Jad tego węża był śmiertelny i działał jeszcze szybciej niż jad
bazyliszka. Elena zmierzyła zimnym wzrokiem nieżywego chłopaka. Był nim
przywódca tamej bandy. Elena nie przejęła się tym. Ruszyła dalej w
stronę Dworu na wzgórzu. Wąż podąrzył za nią.
Dziewczyna
szybko dotarła do dworku. Tam z łatwością dostała się do olbrzymiego,
przypominającego pałac domu. Ruszyła głównymi schodami na piętro a
stamtąd korytarzem do drzwi na jego końcu. Lekko je uchyliła i zajrzała
do środka. Jej przypuszczenia się sprawdziły. W fotelu na środku pokoju
siedział niewielkiego wzrostu człowieczek. Lekko się trząsł. Z twarzy
był podobny do szczura. Brunetka weszła po cichu do pokoju i wzdłuż
ściany przeszła w stronę fotela. W końcu, stanęła z boku mężczyzny.
Cień, który był rzucany przez ścianę, zasłaniał ją tak jak spowija cień
nocy. Tylko jej oczy błyszczały niczym oczy węża. Dziewczyna zmierzyła
wzrokiem mężczyznę i rzekła:
-Witaj Peterze Petigriew. Czy może raczej, Glizdogonie...
Mężczyzna się wzdrygnął i ze strachem spojrzał w kąt z którego doszedł go głos nieznajomej:
-Cz-cz-czego tu szukasz?
-Ciebie
Petigriew. Jesteś mi potrzebny. Po tym jak uciekłeś od tego u którego
byłeś tak długo bezpieczny, od Ronalda Weasley'a, po tym jak zdradziłeś
swoich przyjaciół nie masz szansy na wybaczenie z ich strony. Podobnie
jak ze strony śmierciożerców. Zostawiłeś ich, zostawiłeś ich Pana. Nie
pożyjesz długo. Jeśli cię nie znajdą twoi dawni przyjaciele, zrobią to
śmierciożercy.
-A do czego jestem ci potrzebny?
-Pomożesz
mi odnaleźć Czarnego Pana. Wiem gdzie obecnie jest i jeśli wszystko
dobrze pójdzie, wkrótce odzyska dawną władzę. Zgadzasz się na to?
Pamiętaj co się z tobą stanie, jeśli odmówisz...
-A co ty mi możesz zrobić/ Jestem od ciebie starszy.
-Może i tak. Ale ja mam coś, czego ty nie masz i nigdy nie będziesz mieć.
-Nie wierzę. A zresztą. Zgoda. Co mi szkodzi. Tylko możesz zdradzić swoje imię? Chcę wiedzieć z kim wchodzę w układy.
-Mam na imię Elena. W Hogwarcie znają mnie pod nazwiskiem Morino.
-Morino...- Glizdogon powtórzył po cichu to imię, jakby starał sobie coś przypomnieć:
-Ale przecież tak miała na nazwisko jego żona. Żona Czarnego Pana...
-Zgadza się. To moja matka.
-To znaczy że...
-Że
jestem jego córką. Jestem córką Czarnego Pana. Nielicznie wiedzą, że
moje prawdziwe nazwisko brzmi Riddle. Więc jak? Zgadzasz się?
-Oczywiście. Będę ci godnie służył, Tak jak i twemu Ojcu.
-Mam nadzieję. A teraz wyjdź. Chcę zostać sama.
-Tak jest.
Po
czym Glizdogon wyszedł. W drzwiach minął się z olbrzymim, zielonym
wężem. Ten wpełzł na fotel w którym usiadła Elena i położył łep na jej
kolanach. Dziewczyna delikatnie go pogładziła. Spojrzała w okno, w
którym teraz odbijało się światło zachodzącego słońca:
-Już niedługo Nagini. Już niedługo i On powróci. I nadejdzei koniec dla Pottera i jego przyjaciół.
Pokój
wypełnił się pomarańczową łuną. Możliwe, że jedną z ostatnich dla wielu
tysięcy ludzi. Nadchodził koniec świata mugoli i czarodziejów.
Nadchodziła era czarodziejów Czystej Krwii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz