piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 46- Cienie z przeszłości

Zegar donośnie wybił godzinę dwunastą. Wskazówki przesuwały się po srebrzystej tarczy ukazując powolny bieg czasu.  Cały dom pogrążony był w ciszy i mroku, którego nie zakłóciło nic, poza cichym tykaniem. W całym tym spokoju zaledwie jedna osoba nie potrafiła znaleźć ukojenia w słodkim śnie. Siedząc na szerokim parapecie opatulona jedwabnym szlafrokiem, ze wzrokiem skierowanym na padający za oknem śnieg. Palce dłoni spokojnie gładziły i drapały łepek siedzącego na kolanach kota. Syjam delikatnie uchylił powieki leniwie spoglądając na swoją panią, po czym ponownie je zamknął wydając z siebie głośny pomruk zadowolenia. Dziewczyna jakby nie zwracając na to uwagi dalej gładziła jego delikatne, miękkie futerko. Jednocześnie w jej sercu odzywała się dziwna pustka echem niosąca się w jej umyśle. Nie żyła... jej matka umarła... Zginęła z ręki własnej córki. To nie było morderstwo takie jak każde inne. Według tego co powiedział jej ojciec kilka godzin temu... To była jedynie samoobrona. Gdyby nie użyła zaklęcia uśmiercającego, sama byłaby w tym momencie martwa. Jednak... Ona nie potrafiła przestać o tym myśleć. Pomimo tego, że przez całe życie kobieta była jej katem, była także jej rodzicielką. Osobą, dzięki której zjawiła się na tym świecie. Nawet jeśli jej nienawidziła... Właśnie... Dlaczego właściwie jej matka tak ją traktowała? Od urodzenia żyła w przekonaniu, iż Narcyza Morino nie znosiła swojej córki, gdyż uważała ją za słabą czarownicę. Sądziła, że nigdy nie będzie w stanie wskrzesić swojego ojca. Jednak... Skoro jej się to udało, to dlaczego matka jej nie zaakceptowała? Dopiero teraz, gdy jej już nie było tyle pytań narodziło się w głowie dziewczyny...
-Marvolo...
Kot posłusznie otworzył oczy i podnosząc główkę spojrzał szmaragdowymi ślepiami na swoją panią.
-Jak sądzisz... Dlaczego ona mnie tak nienawidziła? Czy byłam winna tego, że w dzieciństwie wiele rzeczy przychodziło mi z trudem? Czy to moja wina, że jestem tak łudząco podobna do mego ojca? Wiesz... Chciałabym móc zajrzeć do jej umysłu. Szkoda, że nigdy wcześniej o tym nie pomyślałam. Gdybym tylko mogła... Zaraz.
Odkładając kota na parapet Elena sprawnie zeskoczyła na podłogę, po czym przechodząc szybkim krokiem przez komnatę otworzyła zawieszoną na oparciu fotela torbę. Chwilę w niej pogrzebała i z triumfalnym uśmiechem zacisnęła palce dłoni na pergaminie. Kartkę tą kilka godzin wcześniej wyjęła zza kurtki martwej matki. Jednym ruchem dłoni zapaliła świecę przy łóżku i siadając na nim rozłożyła papier. Zaczęła przebiegać wzrokiem po tekście z każdą sekundą blednąc coraz bardziej. Nie wierząc własnym oczom ponownie przeczytała list kierowany do... Później znowu i znowu... Chociaż przeczytała go tak wiele razy, miała wrażenie że jest to jedynie głupi żart. Przecież to niemożliwe żeby ona... Zerwała się z łóżka i ruszyła szybkim krokiem w stronę drzwi. W chwili gdy je otworzyła i wybiegła na korytarz świeca samoistnie się zgasiła. Elena natychmiast skierowała się do pokoju  zmarłej matki. Wiedziała, że tylko tam uzyska odpowiedzi na dręczące ją pytania. Przemierzała kolejne schodki a w jej umyśle nieprzerwanie przesuwały się fragmenty listu...
"Najdroższy, dzisiaj pozbyłam się naszego problemu... Już nie mogę się doczekać spotkania...    Syriuszu spotkamy się dzisiaj....    bez niej ten szaleniec z pewnością polegnie... Wkrótce się go pozbędziemy...   Będziemy mogli być razem... Przekaż Dumbledore'owi...   On chce napaść na Ministerstwo Magii... Kocham cię... Na zawsze twoja"

W końcu dotarła. Gdy stanęła przed drzwiami do sypialni Narcyzy, pierwszy raz od chwili przeczytania listu poczuła obawę. Nie wiedziała co znajdzie w komnacie zmarłej matki. Drżącą dłonią złapała za klamkę i pociągnęła ją delikatnie w dół. Wbrew jej podejrzeniom drzwi nie były zamknięte na klucz, tak że po chwili brunetka znalazła się w środku. Zamykając za sobą jedyne wejście do pokoju wykonała delikatny ruch dłonią dzięki czemu wszystkie świece natychmiast zajarzyły się światłem. Rozejrzała się szukając tego jednego, jedynego przedmiotu. Jakże ten pokój różnił się od komnaty Eleny. Sypialnia Narcyzy utrzymana w różnych odcieniach brązu i beżu, z mnóstwem obrazów, rzeźb oraz antyków oraz ogromnym, trzyosobowym łóżkiem... Te rzeczy nijak nie pasowały do matki Ślizgonki, która była zawsze zimną, poważną kobietą, utrzymującą w domu żelazne i twarde zasady. Ruszając wgłąb pomieszczenia, brunetka poczęła przeglądać wszystkie szafki, szuflady oraz komodę. Wiedziała doskonale, jak wygląda poszukiwany przez nią przedmiot, choć nie była w stanie zgadnąć, gdzie matka mogła go ukryć. Na koniec, nastolatka skierowała swoje kroki do toaletki. Jakby kierowana intuicją, delikatnie złapała za lustro, po czym odsunęła je w bok. Jakaż radość odmalowała się na jej twarzy, w momencie gdy dostrzegła w ścianie niewielką dziurę, a w jej wnętrzu ukrytą niewielkich rozmiarów, wykonaną z ciemnego drewna- szkatułkę. Uśmiechając się triumfalnie Elena wyjęła pudełeczko i odkładając na miejsce lustro, usiadła na matczynym łóżku i zajęła się otwieraniem szkatuły. Tak jak przypuszczała, Narcyza Morino pewna swojej świetnej kryjówki, nawet nie pomyślała o odpowiednim zabezpieczeniu swoich zapisków, dlatego też zwyczajne
"Alohomora" błyskawicznie załatwiło sprawę. Ledwie dziewczyna uniosła zamknięcie, ujrzała we wnętrzu pudełka plik kopert, związanych czerwoną tasiemką, a obok nich niewielkich rozmiarów książeczkę. Wsuwając dłoń do środka, brunetka chwyciła dziennik matki, po czym odkładając szkatułkę otworzyła go na pierwszej stronie. Data przedstawiała opis zdarzeń sprzed 18 lat, a dokładniej z dnia, w którym Narcyza Morino zaczęła się spotykać z Tomem Riddle'm. Zaintrygowana Elena zaczęła przekładać kolejno stronice, poznając całą historię "miłości" jej rodziców. Początkowo jedynie rzucała okiem na poszczególne fragmenty, jakby próbowała znaleźć jeden, konkretny fragment. Jak się okazało chwilę później, brunetka szukała daty swoich narodzin. Zatrzymując wzrok na znalezionej stronie, przez chwilę się wahała, po czym przeczytała dotyczący jej osoby fragment:

"Stało się... Dzisiaj narodził się tak dawno upragniony przez Toma, potomek. Konkretniej mówiąc- potomkini. Do teraz nie mogę uwierzyć, że się na to wszystko zgodziłam, bo jestem pewna, że gdybym nie obiecała mu dziecka, nigdy by się ze mną nie ożenił. Obecnie jest na drugim końcu Wielkiej Brytanii, a ja utknęłam z tym utrapieniem. Jedyną pociechą jest fakt, że Elena wprost niezwykle przypomina swojego ojca. Te same zielone oczy oraz brązowe włoski. Patrzę na nią i wydaje mi się taka niewinna i bezbronna. Pod tym względem jest zupełnym przeciwieństwem swojego ojca..."


Z obawą wymalowaną na bladym obliczu, Elena zaczęła czytać kolejne strony. Powoli wszystko układało się w logiczną całość. Ponownie przeżywała lata swojej młodości, poznając jednocześnie z jakiej perspektywy na to wszystko patrzyła jej matka...

"Spełniły się moje najgorsze obawy. Chociaż sama nie mogę w to uwierzyć, jednak jest to całkowita prawda. Tom został pokonany. W dodatku zginął z ręki niemowlęcia, jakby nie był najpotężniejszym czarnoksiężnikiem świata. A skoro tak to wygląda, to nie rozumiem dlaczego w ogóle za niego wyszłam. W ten sposób zostałam sama z jego dzieckiem na wychowaniu. Nie mogę przecież oddać Eleny do sierocińca, z powodu tradycji panujących w mojej rodzinie. Obawiam się jednak o przyszłość, albowiem moje życie od teraz będzie już na zawsze połączone z egzystencją tego szlaeńca oraz jego córuni..."

"Zakochałam się... Chociaż sama nie mogę w to uwierzyć, jednak jest to prawda... Spotkałam go podczas odwiedzin w Azkabanie. Mężczyzna ten został posądzony o wydanie Potterów, chociaż w rzeczywistości zrobił to Peter Pettigrew. Lecz to nie jest ważne, ponieważ wiem że on także mnie kocha. Nareszcie znalazłam prawdziwe szczęście. Prędzej czy później, Syriusz opuści Azkaban, a wtedy będziemy mogli być już zawsze razem. Oczywiście, istnieje jeszcze sprawa Eleny, ale tutaj muszę mieć nadzieję, że nie stanie się ona bardziej podobna do swojego szalonego ojca..."


"Sama nie wierzę w to co dzisiaj się stało. Elena pierwszy raz zastosowała Avadę, a gdy to zrobiła, zabiła całą 8-osobową rodzinę mugoli. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że czyn ten nie zrobił na niej żadnego wrażenia, jakby moje dziecko było z kamienia. Ona coraz bardziej przypomina swojego ojca. W dodatku, gdy chciałam jej wypalić Mroczny Znak, okazało się, że on już widnieje na jej ramieniu. Obawiam się jak to będzie wyglądać dalej... Przecież, jeśli ona jeszcze bardziej upodobni się do tego szaleńca, to doprawdy nie wiem co zrobię..."




"Otrzymałam kolejny list od Syriusza... Tak długo już ze sobą piszemy i opowiadamy o swoim życiu, przeszłości i planach na wspólną przyszłość. Jedyną przeszkodą na drodze do mojego szczęścia, jest Elena. To dziecko jest już niemal lustrzanym odbiciem swojego ojczulka. Robię wszystko, by ją odciągnąć od czarnej magii oraz wszystkich jej aspektów. Dlatego wysyłam ją do Hogwartu, gdzie czarna magia jest zakazana... W całej tej sytuacji jestem pewna jednego... Nie kocham tego dziecka i wiem, że nigdy nie będę w stanie jej pokochać... Zbytnio przypomina swojego ojca... Mężczyznę, który ożenił się ze mną jedynie dlatego, ponieważ pragnął mieć potomka... Bo wiem, że Tom nigdy mnie nie kochał. Właściwie, to zawsze to wiedziałam. Dopiero teraz ,przy Syriuszu czuję prawdziwe szczęście, chociaż jest tak daleko..."


"Jest coraz gorzej. Ona korzysta z czarnej magii już niemal na codzień. Trucizny oraz eliksiry, które poznała dzięki Severusowi, także mają znacznie większą moc. Wiem, że jeśli tak dalej pójdzie, to nie będę w stanie jej kontrolować, a wtedy może uwolnić moc, która drzemie w niej od urodzenia... Gdy to nastąpi, czuję że stanie się coś bardzo złego..."


"Pojechała do Hogwartu. Regularnie otrzymuję listy od Severusa, które jeszcze bardziej mnie martwią. Elena nie przestaje myśleć o wskrzeszeniu swojego ojca i wiem, że w końcu jej się to uda... A gdy to nastąpi, zginie szansa na moje szczęśliwe życie..."


"Już nad nią nie panuję... A jej moc osiągnęła wystarczający poziom. W dodatku jej zmieniony wygląd... Ta skóra koloru kości słoniowej, czarne, proste włosy oraz oczy jak u węża... Ona jest jak jej ojciec... Nie mogę znieść jej widoku. W dodatku wiem, że jest na tyle potężna by wskrzesić tego szaleńca i obdarzyć go mocą jakiej nigdy wcześniej nie miał... Boję się dnia, w którym Elena wypełni swą obietnicę dotyczącą jej ojca..."


"Stało się... Wskrzesiła go i obdarzyła mocą. A on ją przyjął i uczynił swoim doradcą. Syriusz już od tak dawna jest na wolności. Spotykam się z nim, jednak obawiam się, że ten wariat, w końcu to odkryje. A wtedy zabije Syriusza, a mnie ukarze, za zdradę której według niego się dopuściłam. Nie! Nie pozwolę na to, by zniszczył moje szczęście... Zniszczę go od środka, albo zaatakuję od zewnątrz z pomocą Dumbledore'a, Syriusza i całego Zakonu Feniksa. A wtedy zginą wszyscy jego ślepi poddani, on oraz jego równie szalona córeczka. A ja nareszcie będę wolna..."



Nie mogąc dłużej wytrzymać dziewczyna gwałtownym ruchem zamknęła pamiętnik matki. Zaciskając palce na fragmencie pościeli, zamknęła powieki spuszczając głowę. Nie dostrzegła momentu, w któtym książeczka zsunęła się z jej kolan i z hukiem spadła na podłogę, nie zauważyła również, że w kominku samoistnie rozpalił się ogień. Zaciskając jeszcze mocniej palce na pościeli, brunetka poczuła jak po policzkach zaczynają płynąć jej łzy. Pierwszy raz od dawna nie próbowała ich wytrzeć. Naraz wszystkie pytania znalazły rozwiązanie, tak straszne dla czarodziejki, iż wolałaby ich nigdy nie poznać. Jakby była pod wpływem uroku, wstała i schyliła się po pamiętnik, po czym ruszyła z nim do kominka i szybkim ruchem rzuciła ją w płomienie. Spokojnie patrzyła jak wszystkie wspomnienia jej matki stopniowo pożerają złociste języki ognia. Gdy po zapiskach pozostał jedynie popiół, Elena odwróciła się i wyszła z komnaty, uperzdnio gasząc wszystkie świece. Ledwie drzwi się za nią zamknęły, gdy ruszyła biegiem przez korytarz, chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Pokonała schody oraz ostatni korytarz i wleciała do komnaty, zamykając za sobą drzwi. Cicho łkając padła na łóżko, zaciskając palce na poduszce. Prawda, której tak pragnęła stała się dla niej jednym z najgorszych przeżyć... Dowiedziała się albowiem, że jej matka nienawidziła ją nie z powodu jej słabości, lecz zbytniego podobieństwa do zaginionego ojca. Narcyza Morino nigdy nie pragnęła dzieci, a ją urodzila tylko ze względu na Toma. Teraz, gdy dziewczyna się o tym dowiedziała, czuła w sercu dziwną, przejmującą serce i duszę pustkę. Nie uspokajała się przez długi czas, aż w końcu zmożył ją kojący sen. Oddała się w objęcia Morfeusza, gdzie znalazła chwilowy spokój i zapomnienie. Wtedy też dopiero postać, siedząca i obserwująca ją z parapetu, cicho stanęła na podłodze i podeszła do niej. Elena przejęta poznaną prawdą, nie dostrzegła znajdującego się w jej pokoju mężczyzny, który teraz wyjął różdżkę mierząc nią prosto w pierś swojej ofiary. Usta mężczyzny wygięły się w triumfalnym uśmiechu, podczas gdy głos wyszeptał:
-To za moją kochaną Narcyzę... Avada Ke...
Jednak nie dane było czarodziejowi dokończyć zaklęcia, albowiem naraz został odrzucony potężną klątwą, wypowiedzianą w sposób niewerbalny. Lądując na podłodze, mężczyzna uniósł wzrok i dostrzegł stojącego nad sobą...
-Malfoy?...
-Brawo Black... Jeszcze nie oślepłeś. Wynoś się stąd... Wiedziałem, że gdy dotrze do ciebie wiadomość o śmierci Narcyzy, postanowisz ją pomścić, lecz ja ci na to nie pozwolę. Nie skrzywdzisz Eleny... Rozumiesz?
-T... Tak...
-A teraz wynoś się stąd... Albo wiesz co? Nim odejdziesz... Zapomnij o tym, co tutaj widziałeś...
-Co masz na myśli?
-To.. "Oblivate"...
Zaklęcie zadziałało natychmiast. Mężczyzna z powodu osłabienia stracił przytomność, na co Lucjusz Malfoy delikatnie się uśmiechnął i jednym machnięciem różdżki, przeniósł go setki kilometrów od Little Hangleton, po czym odwracając się podszedł cicho do śpiącej dziewczyny. Przykrywszy ją kołdrą delikatnie odgarnął jej włosy z czoła i obdarzając nastolatkę delikatnym uśmiechem, ruszył w stronę wyjścia. Nim jednak zamknął za sobą drzwi, jego usta cicho wyszeptały:
-Dobranoc, moja chrześniaczko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz