Za 4 dni Boże Narodzenie. Elena wcale się z tego nie cieszyła. Już
od dawna wiedziała, że Quirell chce wykraść Kamień Filozoficzny. Chciała
mu jakoś podpowiedzieć jak przejśc koło Puszka. Poza tym Gwiazdka to
był świetny moment żeby zniszczyć Pottera. Jednak wszystkie plany Eleny
prysły jak bańki, kiedy dziewczyna dostała list od matki. Pani Morino
(jej matka używała panieńskiego nazwiska) pisała, że córka ma wrócić do
domu na Boże Narodzenie, ponieważ na święta przyjeżdżają do niej
Śmierciożercy. Szatynkę tak to zaskoczyło, że zaczęła się pakować
dopiero 20 grudnia (list dostała 15 grudnia). Cały jej plan się posypał.
Elena właśnie wstała. Sobota.
-"Miękny dzień, na dworze
śnieg, w Hogwarcie czuje się świąteczny nastrój, zbroje śpiewają
kolędy... Nie dobrze mi się robi na samą myśl o tym, że będę musiała
spędzić całe święta z matką."
Dziewczyna założyła jasne jeansy,
zielony golf z godłem Slytherinu a na szyję swój wisiorek. Następnie
spięła włosy w warkocz i wyszła do pokoju wspólnego. Pierwszy raz od
początku roku szkolnego Elena wstała jako ostatnia. Podeszła do reszty i
usiadła na swoim ulubionym fotelu.
-Cześć wszystkim.
-Cześć Elena- odpowiedzieli chórem.
-Które z was zostaje w Hogwarcie na święta.
-Rzadne-
powiedział Draco.- Do nas też rodzice poprzysyłali listy, że mamy
wracać do domu. Co się porobiło? Ojciec mi mówił że na Boże Narodzenie
wyjeżdża razem z matką.
-Nie martw się Draco. ZJa mam o wiele większy problem.
-Jaki?
-Zginął mój Marvolo. Nigdzie nie mogę go znaleźć. Przetrząsnęłam całe dormitorium, pokój wspólny. Nic!!! A bez niego nie pojadę.
-Filch!!!- krzyknęła nagle Pansy.
-No nie. Tobie też zaczyna obijać. Mam na imię Elena. Pamiętasz?
-Nie o to mi cohdzi. Filch ma Panią Norris, prawda? Więc może twój Marvolo jest z Panią Norris.
-Hej! To możliwe.- Elena natychmiast wstała i skierowała się do wyjścia.- Zobaczymy się na śniadaniu.
-I
wyszła. Skierowała się do gabinetu Filcha. Zielonooka była chyba jedyną
dziewczyną, która nie bała się Filcha. W końcu ten znał jej matkę, a ją
samą traktował zawsze z należytym szacunkiem. Gdy zapukała do drzwi, a
ten otworzył i ją zobaczył, uśmiechnął się, ukłonił i wpuścił ją do
środka.
-Dzień Dobry Eleno. Coś się stało?
-Tak. Widziałeś może mojego kota?
-Tak,
widziałem.- i wskazał na posłanie Pani Norris, gdzie oba koty leżały
zwinięte w kłębek. Gdy Marvolo zobaczył Elenę, wstał i wskoczył na jej
dłonie.
-Dziękuję. A tak przy okazji, mogłabym wyszczotkować Panią Norris? Widzę, że ma bardzo posklejane futro.
-Prosze bardzo.
Po kilkunastu minutach Ślizgonka uśmiechnęła się z zadowoleniem pokazując Filchowi jego odmienioną kotkę.
-Jak tyś to zrobiła?
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.
-Talent.
Pożegnała
się z Filchem i z kotem na rękach, poszła do pokoju wspólnego. Gdy
zostawiła tam Marvola, poszła do Wielkiej Sali, gdzie zastała resztę jej
znajomych.
Czas mijał bardzo szybko i zanim Elena się
obejrzała nadszedł czas wyjazdu do domu. Jadąc Pociągiem rozmyślała, co
będą robić jej znajomi podczas ferii i co mógł teraz robić Quirell.
Jeszcze 5 min i będzie na miejscu. Znowu spotkanie z matką. Oglądanie
nudnych programów w mugolskiej telewizji, odrabianie prac dmowych
zadanych na ferie. Właśnie dojechała. Wyciągnęła swój plecak i wyszła z
wagonu. Od razu zauważyła swoją matkę. Miała na sobie długi, czarny
płaszcz. Natomiast sama Elena była ubrana w długi, obcisły, na dole się
rozchodzący, popielaty płaszcz, szalik w kolorach swojego domu,
podobnie jak rękawiczki i zielonych nausznikach. Szatynka podeszła do
matki, przywitała się z nią i razem skierowały się do wozu który zabrał
je do posiadłości Rodu Morino.
Elena leżała na sofie w salonie i czytała książkę o eliskirach. Gdy matka weszła, dziewczyna nawet nie podniosła głowy.
-Eleno, nie mogę znaleźć pilota.
-To sprawdź w hangarze, albo na lotnisku i zostaw mnie proszę. Jestem zajęta.
-Jak ty się odzywasz do matki?
-Tak jak na to zasługujesz!
Teraz Elena wstała i spojrzała na matkę.
-Co ci znowu nie pasuje?
-To,
że mnie tutaj ściągnęłaś. Miałam nadzieję, wykończyć Pottera podczas
świąt. Poza tym mam w szkole nauczyciela który ma zamiar wykraść Kamień
Filozoficzny. Mogłabym mu pomóc, ale nie bo ty rozkazałaś mi wrócić do
domu.
-Mam tego dosyć. Jestem twoją matką i masz mnie traktować z
należytym szacunkiem. Zachowaujesz się jak zwykła mugolka albo szlama i
już czas żebyś nauczyła się jak należy się zachowywać. -Pani
Morino wyjęła różdżkę i wycelowała ją w córkę.- Crucio!
Elena
osunęła się na kolana z bólu. Matka stanęła nad nią. Widać, sprawianie
bólu swojej córce nie było dla niej ważne. Jeszcze trochę i zabiłaby
własną córkę. Nagle do salonu wbiegł Snape i zdjął z Eleny zaklęcie.
-Narcyzo (Tak ma na imię matka Eleny. Bardzo podoba mi się to imię) co ty wyprawiasz?
-Nie wtrącaj się Severusie. To ja jestem jej matką, a ty nie jesteś jej ojcem.
-Wiem,
że nie jestem, ale w przeciwieństwie do ciebie zajmuję się nią. Wiesz
dobrze moja kochana kuzynko, że to dziecko ma w sobie ogromne pokłady
czarnej magii i jest najprawdopodobniej jedyną nadzieją Czarnego Pana na
jego powrót. Więc to ty traktuj ją z należytym szacunkiem.
Narcyza
już miała coś odpowiedzieć, gdy cała trójka usłyszała dzwonek do drzwi.
Pani Morino poszła otworzyć pierwszym gościom, a Elena podziękowała
wujkowi za ratunek i zaczęła wchodzić poschodach, żeby dostać się do
swojego pokoju. Była już w połowie, gdy usłyszała znajmoy głos.
Podciągnęła skraje sukienki (miała na sobie długą, obcisłą,
ciemnozieloną suknię, a włosy rozpięte) i zeszła na dól. Tam zobaczyła
całą rodzinę Malfoy'ów, którzy właśnie ściągali płaszcze.. Gdy
Draco rozglądał się po głównym wejściu i spojrzał na Elenę, najpierw
się lekko zdziwiwł, po czym oboje się lekko uśmiechnęli. Dziewczyna
zeszła na dól przywitała się z rodzicami Dracona i podeszła do niego.
Lekko pocałowała go w policzek, co wywołało rumieniec na jego bladą
twarz.
-Draco, nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę. Już się bałam, że będę musiała spędzić całe ferie w domu z matką.
-Ja też się cieszę.
Wkrótce potem w domu Rodu Morino pojawiła się reszta grupy Eleny.
-"Może te święta jednak nie będą takie straszne."- pomyślała Elena witając się z Pansy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz