piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 19- Zgoda

Lekcja astronomii. Wszyscy uczniowie sporządzają w milczeniu mapy kolejnych konstelacji, a profesor Saphira chodzi pomiędzy grupami i poprawiała błędy. Gryfoni pracowali w milczeniu, każdy z nich chciał zdobyc jak najwięcej punktów dla swojego domu. Natomiast drugoroczni ze Slytherinu posyłają sobie co chwilę liściki. Starają się wymyślić, jak zakłócić lekcję. Wszyscy. Poza Eleną. Brunetka jest jedyną Ślizgonką która słucha tego co kazała Jaszczura. Dziewczyna nie chce jej podpaść. Nie przed wypuszczeniem potwora Slytherinu.
Dziewczyna nie chciała jej podpaść. Nie przed wypuszczeniem potwora Slytherina. Nagle przy jednej ze Ślizgońskich grup coś wybuchło. Gdy reszta spojrzała w tamtą stronę, okazało się że Zabini zaczął ciskać zaklęcia w Draco i na odwrót. Profesor Saphira rzuciła się tam, żeby ich uspokoić i nagle obaj wycelowali różdżki w psorkę  i krzyknęli „EXPELLIARMUS”. Siła zaklęcia była tak ogromna, że rozerwała Saphirze rękawy szaty, oraz odrzuciło ją do tyłu. Nauczycielka momentalnie znalazła się przy barierce, zachwiała się i przeleciała przez nią. Uczniowie zastygli w autentycznym przerażeniu, łącznie ze sprawcami.
 Tuż przed tym jak nauczycielka wypadła, Elena zauważyła coś na jej przedramieniu. Tym czymś był… MROCZNY ZNAK! Brunetka podjęła natychmiastową decyzję. Wyjęła różdżkę, podbiegła do barierki, odepchnęła stamtąd pottera i Weasley’a, po czym wymamrotała odpowiednie zaklęcie celując różdżką w ziemię. Jak się okazało, Elena sprawiła, że Saphira zwolniła tuż nad ziemią, po czym upadła na wyczarowany przez Elenę materac. Dziewczyna schowała różdżkę i zeszła po schodach prowadzących na wieżę astronomiczną. Zbiegła schodami, minęła rozmawiających Pana malfoya i Snape’a nawet nie zwalniając. Ci zaskoczeni, pobiegli za nią. Elena zatrzymała się przy nauczycielce i przyjrzała się dokładniej przedramieniu Saphiry. Rzeczywiście! Był tam Mroczny Znak! Psorka była nieprzytomna. Elena dotknęła różdżką jej ramienia i wyszeptała odpowiednią formułkę. Saphira momentalnie otworzyła oczy. Temu wszystkiemu przyglądali się uczniowie, oraz Snape i Malfoy. Wszystkich zatkało zachowanie Eleny.
Saphira spojrzała zdziwiona na pochylającą się nad nia Ślizgonkę.
-Eleno, co się stało?
-Draco i Zabini użyli wobec pani zaklęcia rozbrajającego. Siła tych obu zaklęć, była taka, że straciła pani przytomność i spadła z wieży astronomicznej. 
-Więc czemu jeszcze żyję?
-Bo upadła pani na wyczarowany przeze mnie materac.
Nauczycielka spojrzała zdziwiona na Elenę:
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Bo tak. Mam do pani pytanie.
-Słucham.
-Czy jest pani Śmierciożercą?
Saphirę zdziwił ten miły a zarazem poważny ton Eleny.
-Co prszę? Dlaczego tak sądzisz?
-Z powodu tego znaku na pani przedramieniu. Więc?
Nauczycielka spojrzała na rozdartą szatę i spuściła głowę.
-Zgadza się. Byłam Śmierciożercą. Po upadku Czarnego Pana mój ojciec przekonał Radę Wizengamotu, że byłam pod działaniem Imperiusa. Lecz to nie jest prawda. Nie mów o tym nikomu. Dobrze?
Brunetka spojrzała na jeszcze niedawno tak znienawidzoną nauczycielkę. Na twarzy slizgonki pojawił się lekki uśmiech:
-Oczywiście, że nikomu nie powiem. Skoro jesteś śmierciożercą to nic do ciebie nie mam. Nie mam też nic przeciwko twojemu związkowi z wujkiem Seberusem.
-naprawdę?
-Tak. Tylko muszę Ciebie o coś poprosić.
-Słucham.
-Nie zrań go tak, jak Malfoy zranił mnie. Ból po zdradzie jest straszniejszy od Cruciatusa, samego Czarnego Pana.
-Nie martw się. Kocham Severusa i nigdy go nie skrzywdzę.
-Dziękuję.
Obie uśmiechnęły się. Gdy podeszli do nich Snape i pan malfoy (oni nie słyszeli tej rozmowy), Elena rzuciła się swojemu ojcu chrzestnemu na szyję- na wieży nikt tego nie widział, gdyż działo się to pod drzewami. Snape najpierw zbaraniał, po czym przytulił Elenę.
-Eleno, co się…
-Przepraszam.
-Słucham?
-Przepraszam wujku za moje zachowanie. Byłam w pewnym sensie zazdrosna o ciebie. Poza tym uważałam, że profesor Saphira nie jest ciebie warta. Ale zmieniłam zdanie.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę. Ja też ciebie przepraszam. Za to co było w ubiegłym roku.
-Wybaczam ci. Mam nadzieję, że już nie będziemy się kłócić.
-Ja też.
Następnie Snape pomógł wstać Saphirze i wszyscy czworo po powiadomieniu uczniów o końcu lekcji, weszli do szkoły. Gdy wchodzili po schodach, Snape zapytał się:
-a właściwie jak się pogodziłyście?
-Nasza mała tajemnica.
Obie się uśmiechnęły. Gdy Elena miała się już rozstać ze swoim wujkiem w lochach- on wchodził do swojego gabinetu, Elena szła do pokoju wspólnego- Severus rzekł:
-Wiesz co?
-Nie. Słucham.
-Jesteś bardzo podobna do swojego ojca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz