piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 7- "Rodzinna atmosfera"

25 grudnia. Elena otoworzyła zaspane oczy i spojrzała na chonikę stojącą w jej pokoju (w kolorach zeilono- srbrnych). Pod nią był dość pokaźny stos prezentów. Postanowiła je rozpakować zaraz po zjedzeniu śniadania. Szatynka poszła się umyć i założyła na siebie swoją ulubioną długą obcisłą, zieloną suknię. Włosy tylko rozczesała i zeszła na dół. W salonie siedziało już większość Śmierciożerców. Elena usiadła przy stole i wszyscy razem zaczęli jeść śniadanie. Nagle matka Eleny odezwała się do córki swoim naturalnym chłodnym głosem:
-Eleno, mam nadzieję, że już pozbyłaś się tego pchlarza z moejgo domu.
-To jest także mój dom. I nie. Nie pozbyłam się jej. Kotka siedzi u mnie w pokoju.
-To masz się jej pozbyć zaraz po śniadaniu. Nie zgadzam się by w moim domu było takie coś.
To przechyliło szalę. W Elenie zbierały się złe emocje już od pierwszego dnia, gdy tu przyjechała. Teraz się to uwolniło. Elena wstała i spojrzała na matkę:
-Nie!!! Nie pozbędę się Midnight. To jest mój kot i go nie wyrzucę, a ty nie masz prawa mi rozkazywać!!!
-Jak śmiesz się tak do mnie odzywać?!?!?! Jestem twoją matką!!!
-Ale nigdy nie zachowywałaś się tak jak matka. Przez całe moje dzieciństwo żayłaś w żałobie po stracie ojca. Mną opiekował się wujek Severus. Mam dosyć twoich rozkazów!!!
-Przesadziłaś!!! Jak ty się do mnie odzywasz!!! Zasłużyłaś na karę!!!- Narcyza wyjęła różdżkę i nie zwarzając na to, że jest tutaj pełno jej znajomych, wycelowała różdżkę w córkę i wypowiedziała:
-Crucio!!!
Elena zgięła się pod wpływem zaklęcia. Wszystkich zamurowało. A jeszcze bardziej ich zamurowało gdy nagle Elena podniosła się z ziemi. Narcyza zdała sobie sprawę z tego, że jej córka ma problem z oddychaniem ale oparła się zaklęciu.
-Jak ty...
-Uotporniłam się na to!!! Nie brałaś pod uwagę, że to się w końcu stanie?!?!?!
-Ale...
Lecz matka nie dokończyła, bo Elena odeszła od stołu i wbiegła po schodach. Weszła do swojej komnaty i zaczęła się pakować. Spakowała wszystkie rzeczy szkolne, a do oddzielnej torby- prezenty.Zdjęła z siebie sukienkę a zamiast niej założyła jasne jeansy i zielony sweter z zakiem jej domu. Następnie wsadziła Marvola i Midnight do klatki i wyszła z tymi rzeczami na korytarz. Zeszła na dól, gdzie w głównym holu stała jej matka wraz z kilkoma śmierciożercami.
-A ty gdzie się wybierasz moja panno?
-Do Hogwartu!!! Nie wytrzymam tu ani chwili dłużej.
I nie patrząc na mtakę, dziewczyna najpierw musnęła wargami policzek Severusa, a następnie delikatnie pocałowała Dracona w usta i wyszła.
Wyszła z rezydencji rodu Morino i stanęła przy szosie. Jej matka zepsuła jej dobry humor. Dziewczyna wyjęla różdżkę i zastanowiła się jak właściwie dostanie się do Hogwartu. W końcu wystawiła przed siebie rękę w której trzymała różdżkę (lewą) i momentalnie pojawił się przed nią Błędny Rycerz.
-Witamy w Błednym Rycerzu...
-Ta, jasne. Super. Bierzesz moje rzeczy i dajesz mi pożądne miejsce. Jeśli będzie trząść, to osobiście cię ukatrupię.
Po czym dziewczyna zapłaciła Stanowi i poszła za nim na swoje miejsce. Gdy autobus ruszył, Elena wyjęła swoją książkę i zagłębiła się w lekturze. W Hogwarcie znalazła się po upływi 2 godzin. Wzięła swoje rzeczy i weszła do zamku. Skierowała się do pokoju wspólnego Ślizgonów. W Głównym Holu spotkała profesora Quirella.
-Dzień Dobry, Eleno. Czemu nie jesteś z rodzicami? (nie będę tu opisywać jego jąkania).
-Dzień Dobry, panie profesorze. Mała zmiana planów. Do widzenia.
I zeszła do lochów. Podała hasło  i weszła do pokoju wspólnego.  Od razu zauważył ją Marcus Flint.
-Eleno, co ty tu robisz?
-Nie ważne, potem pogadamy Marcus. Teraz nie mam nastroju.
-I weszła do swojego dormitorium. tam zaczęła rozpakowywać prezenty. Najbardziej się ucieszyła z nowej księgi o czarnej magii, którą dostała od państwa Malfoy'ów, z pięknego pierścienia od Snape'a. Był on wykonany z czystego srebra, a w środku miał ulubiony kamień szlachetny Eleny- szmaragd. Od Dracona dostała śliczną, jedwabną, szmaragdowo-zieloną bluzkę i świetną torbę na książki (pierwsza została rozerwana zaklęciem bliźniaków Weasley'ów). Torba była tego samego koloru co bluzka, a na zewnętrznej części miała wyhaftowanego węża. Jednak nic nie przebiło trzeciego prezentu od Dracona. Była nim biała róża w doniczce. Róża jeszcze nie rozkwitła. Dziewczyna postawiła ją na stoliku nocynm i delikatnie pocałowała jeden z płatków. Następnie położyła się na łóżku i zamknęła zmęcznoe powieki. pomimo tego, że była dopiero 13, dziewczyna bardzo szybko zasnęła.

1 komentarz: