piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 31- Śmieć przez nią stworzony

Przez wejście na peron nr 9 i 3/4 weszła czarnowłosa dziewczyna.  W dłoni trzymała koszyk z którego dochodziło ciche pomiaukiwanie. Za czerwonooką przeszedł pewien mężczyzna pchając przed sobą wózek, na którym znajdował się kufer dziewczyny, miotła wyścigowa(PiorunX- specjalnie wypuszczona seria mioteł. Na świecie było ich zaledwie 5sztuk) oraz na samej górze klatka z Bellą. Brunetka poprawiła ciemnozielony płaszczyk, pod którym miała ciemne jeansy oraz zieloną, obcisłą bluzkę. Włosy upięła w wysoką kitkę. Po upewnieniu się, że wszystko jest na swoim miejscu i nikt nie jest w stanie rozpoznać jej "przyjaciela", Elena ruszyłaprzed siebie. Nie musiała się oglądać, by wiedzieć, że meżczyzna za nią idzie.Przetransmutowanie Glizdogona w dobrze zbudowanego, przystojnego i młodego mężczyznę sprawiło jej pewną trudność, jednak się udało i teraz ten szedł za nią prowadząc wózek. Dobrze zdecydowała wybierając Glizdogona. On jako jedyny wiedział kim ona jest naprawdę oraz jak wygląda. Czuła że nikomu nie wyjawi jej tajemnicy. Nie tyle dlatego że mu ufała. Po prostu mężczyzna zbytnio się jej bałby zrobić coś wbrew jej woli.
-Michaelu,możesz trochę przyspieszyć? Zaraz pociąg rusza.
-Tak. Już idę Eleno.
Na dźwięk jej głosu oraz wypowiedzianego jej imienia, kilka osób stojących przed nią,odwróciło glowy. Byli tam wszyscy Ślizgoni z jej rocznika, wraz z jej matką oraz z Lucjuszem. Dalej stał Marcus Flint z kilkoma znajomymi oraz całą drużyną. Oni początkowo nie usłyszeli swojej przywódczyni. Jako pierwsza odezwała się matka Eleny, po chwili dołączyli się Ślizgoni.
-Witaj córko! Widzę, że jednak żyjesz... Myślałam, że to co złapałaś w Afryce jednak cię wykończyło.
-Niestety złudne nadzieje. A już świętowaliśmy twój pogrzeb!
-Zgadzamy się. Ale proszę pani, jest jeszcze nadzieja! A nóż wyrzucą ją ze szkoły!
Elena słuchała różnych obelg pod swym adresem czekając aż Glizdogon podejdzie z jej wózkiem. Z trudem powstrzymywała się by nie zaatakować swojej matki Avadą.Jednak wiedziała, ze jeśli to teraz zrobi, to zaprzepaści szansę na przwyrócenie mocy swemu ojcu. Podczas gdy się nad tym zastanawiała, Dracospojrzał na podjeżdżającego do nich chłopaka.
-Eleno,idziesz? Jak już mówiłaś, zaraz odjeżdża twój pociąg.
-O!!!Widzi pani! Pani córka z każdym rokiem wybiera sobie coraz starszych facetów.Może...
Jednak Draco nie zdążył nic więcej powiedzieć, bo Glizdogon przystawił mu prosto do gardła różdżkę patrząc na niego wzrokiem w którym malowała się żądza mordu.
-Jakśmiesz tak się odzywać do panienki Morino! Jeszcze jedna taka odzywka a cięzałatwię i to raz na zawsze. Zrozumiałeś pętaku?!
Elena podniosła lekko dłoń i patrząc na Glizdogona odrzekła:
-Michael.Uspokój się.
-Dobrze.
Po czym mężczyzna cofnął różdżkę i stanął koło Eleny. Ta natomiast spojrzała swojej matce prosto w oczy po czym:
-Może ijuż zapomniałaś, ale powiedziałam ci, że nie jesteś moją matką. Jesteś żałosna podobnie jak Ty Malfoy wraz z tą czeredą. Nie wiem za kogo się uważacie, ale możecie być pewni jednego. Kiedy Czarny Pan odzyska moc, zostaniecie jako pierwsi ukarani za swoje zachowanie. Zapominacie chyba kim jestem.
-Nie toty zapominasz, gdzie twoje miejsce ty bękarcie!!! Twój ojciec nigdy cię niechciał, ja sama też żałuję że cię nie oddałam do mugolskiego przytułka. Bym przynajmniej miała spokój. Jesteś nic nie wartym śmieciem!...
Matka Eleny mówiła to na tyle głośno, że oczy wszystkich osób stojących na stacji,skierowały się wprost na tą dwójkę. Rodzice z przerażeniem słuchali, jak matka może tak mówić do swojego dziecka. Natomiast brunetka cały czas nie spuszczając oczu z matki coraz bardziej traciła nad sobą panowanie. Glizdogon stojący obok niej, wyczuwał jak bardzo brunetka się powstrzymuje żeby czegoś nie zrobić.Podczas ich poszukiwań, dziewczyna zwierzyła się Glizdogonowi z uczuć jakimi darzy ją matka, jednak mężczyzna nie spodziewał się że jest aż tak źle.
Kobietacały czas wykrzykując na swoją córkę coraz gorsze obelgi, w pewnym momencie niewytrzymała. Jej ręka wystrzeliła i po chwili wylądowała na twarzy Eleny.Narcyza z całej siły uderzyła swoją córkę w twarz. W tym momencie Brunetka niewytrzymała. Po jej policzkach zaczęły cieknąć łzy. Normalnie nie pozwoliłaby sobie na to, jednak jej dusza zaczęła się zmieniać przez ten rok. Pomimo tego iż cały czas żyła otoczona przez czarną magię, otaczała ją także atmosfera niemalże ojcowskiej troski. Voldemort nieświadomie zaczął ją traktować jak własną córkę. Przy nim czuła się naprawdę szczęśliwa. Rozumiała go tak samo dobrze, jak on ją.
Brunetka podniosła oczy na swoją matkę, tak że teraz wszyscy zauważyli spływające łzy.
-Tak...Masz rację... Jestem nic niewartym śmieciem oraz zwyczajnym bękartem! Ale jaksądzisz, dzięki komu się taka stałam?! Kto mnie wychował w przekonaniu że nic nie potrafię! To ty właśnie stworzyłaś tego śmiecia którym teraz jestem! Nigdy nie potrafiłaś okazać mi choćby odrobiny miłości! Czy na nią nie zasługiwałam?Dlaczego niby! Co ja takiego zrobiłam, że tak mnie znienawidziłaś już od dnia moich narodzin! Co ja jestem winna, że mój ojciec nie żyje! Przez całe moje życie tak się zachowywałaś jakbym to właśnie ja go zabiła, jakby to przeze mnie umarł! A co ja mogłam zrobić skoro miałam zaledwie rok! Czemu mnie tak traktujesz? To ty sama sprawiłaś, że tak się teraz zachowuję, że nie chcę się ciebie słuchać! To dzięki tobie się ciebie wyrzekłam! I wcale tego nieodczuwam, ponieważ nigdy nie odczułam że mam matkę! Zawsze tylko wymagałaś!Zawsze żądałaś i oczekiwałaś! Gdy poszłam do szkoły i znalazłam kogoś, w kim myślałam że znajdę przyjaciela, ty go naprowadziłaś na to żeby ze mną zerwał i zaczął chodzić z jedną z moich koleżanek! Przez całe życie tylko mnie raniłaś!Nigdy nie wspierałaś! Nigdy z twoich ust nie usłyszałam słowa"Kocham"! Nigdy mi nie okazałaś ciepła, które było na porządku dziennym w każdym innym domu. Nie mówię o mugolach! Mówię o domach czystej krwi. Na każdym kroku widziałam miłość jaką państwo Malfoy'owie darzą swojego syna, chociaż jest on ostatnim draniem! A ty? Gdyby nie wujek Severus, w ogóle nie wiedziałabym co znaczy miłość, troska i opieka! To on się mną opiekował przez całe życie! Podczas gdy on mnie uczył jak się używa różdżki oraz jak się tworzy eliksiry, ty twierdziłaś, że to bezsensowne bo nic ze mnie i tak nie będzie! Znam tą gadkę! Tak było zawsze! Wcale nie zdziwiło mnie to co przed chwilą powiedziałaś! Nic nowego, dzień jak co dzień, wkoło Macieju! Nie musisz się już przejmować, ponieważ nie mam zamiaru więcej się do ciebie zbliżać!Straciłaś córkę, możesz uznać, że dla ciebie NIE ŻYJĘ! Ciesz się! Skacz z radości jeśli chcesz, ale nigdy więcej mnie nie pouczaj!
Po czym dziewczyna się odwróciła i jednym ruchem ręki poderwała swoje rzeczy, wcześniej leżące na wózku obok Glizdogona.
-Do zobaczenia w święta Michaelu!
Po czym ruszyła przed siebie. Inni rozstępowali się ustępując jej drogi. Rodzice starszych Ślizgonów patrzyli na nią wzrokiem pełnym współczucia. Pomimo tego,że byli śmierciożercami, znali ją dokładnie z opowiadań swoich dzieci. Widzieli w niej kogoś bardzo podobnego do Czarnego Pana. Inni uczniowie patrzyli na nią zdziwieni, zaskoczeni a niektórzy zaintrygowani. Jednymi z tej trzeciej części osób, byli Harry Potter, Ron Weasley oraz Hermiona Granger. Natomiast dziewczyna podeszła do jednego z wejść do pociągu i po wprowadzeniu tam swoichr zeczy sama weszła.
Wszyscy stali bez ruchu do chwili w której usłyszeli dźwięk gwizdka oznajmiający że za chwilę pociąg odjedzie. Lucjusz pożegnał się z synem i bez słowa wyszedł przez barierkę, a za nim pani Morino. Ta druga była przez wszystkich rodziców odprowadzana wzrokiem. Najbardziej zszokował ją wzrok śmierciożerców, którzy byli jednocześnie rodzicami starszych Ślizgonów. Widziała w ich oczach wstręt oraz pogardę.
Sam Glizdogon postał tam jeszcze chwilę, po czym poszedł. Na parkingu przeniósł się do domu w Little Hangleton.
Natomiast Elena po znalezieniu wolnego przedziału, ułożyła swoje rzeczy na półce i wyjąwszy chusteczki i lusterko zaczęła osuszać sobie policzki. Sama nie wiedziała, jak to się stało, że dała się aż tak bardzo poprowadzić emocjom. Po doprowadzeniu się do porządku, usiadła wygodniej i spojrzała w okno. Pociąg ruszył jakieś 5 minut temu. Patrząc na przelatujące obrazy dziewczyna zaczęła rozmyślać nad tym co się działo w ostatnim czasie.  
Wydarzenia ostatnich kilku miesięcy odcisnęły piętno w jej umyśle. To co się zdarzyło podczas Mistrzostw Świata w Quittichu, pokazało głupotę śmierciożerców i brak ich oddania Czarnemu Panu. Wystarczyło że Crouch wystrzelił w powietrze Mroczny Znak i natychmiast wszyscy uciekli. Dziewczyna bardzo się zawiodła na Lucjuszu Malfoy'u. Oczekiwała od niego większego oddania Jej ojcu. Jej matka uciekłajako pierwsza, co zresztą w ogóle nie zdziwiło Eleny, tylko napełniło ją jeszcze większym wstrętem do matki.
Pojakichś 5 minutach drzwi przedziału się rozsunęły. Gdy Elena spojrzała na nie,natychmiast na jej twarzy pojawił się uśmiech. Dziewczyna zerwała sie z miejsca i po chwili padła w ramiona swojego ojca chrzestnego. Snape przytulił swoją chrześniaczkę, delikatnie gładząc ją po włosach. Oboje tęsknili za sobą jak jeszcze nigdy. Za Severusem stała Saphira, oraz cała ślizgońska drużyna Quitticha, z Marcusem na czele.
-Wujku!jak ja za tobą tęskniłam! Przepraszam, że nie pisałam, że tak długo się nie odzywałam.
-Spokojnie.Nie martw się tym. Też tęskniłem.
Po chwili Severus puścił Elenę, a w swe objęcia wzięła Saphira. Kobieta, uznała, że właśnie w tej chwili najbardziej ta mała potrzebuje wsparcia i ciepła. Niewspółczucia. Ta dziewczyna nie znosiła współczucia. Po Saphirze Elena została wyściskana przez całą drużynę Ślizgonów. Po tym Elena pierwszy raz dzisiejszego dnia poczuła się naprawdę szczęśliwa. Brunetka spojrzała po wszystkich po czym zatrzymała wzrok na Saphirze i:
-Ciociu,czy... Ty jesteś w ciąży, prawda? Powiedz, czy się nie mylę/
Saphira usmiechnęła się ciepło:
-Nie. Nie mylisz się. mam termin na koniec grudnia, początek stycznia.
-To wspaniale. Będę miała kuzyna albo kuzynkę!!! Ekstra!
Jeszcze chwilę Elena porozmiawała z Saphirą i Severusem po czym oboje poszli do do swojego przedziału. Natomiast cała drużyna po chwili przeniosła rzeczy Eleny do ich przedziału. Po drodze Elena była witana przez licznych Ślizgonów. Niektórzy z uśmiechem mówili jej pełnym szacunku tonem, "dzień dobry", inni lekko się kłaniali jeszcze inni jak to w przypadku chłopaków ściągali czapki i wili się w ukłonach. Po wejściu do przedziału drużyny Elena spędziła z nimi  podróż na słuchaniu opowiadań o poprzednim roku. Po dotarciu do Hogwartu wszyscy poszli na ucztę. Brunetka zewsząd czuła na sobie spojrzenia uczniów. Podczas uczty zostali im przedstawieni nowi nauczyciele, pośród których Elena od razu rozpoznała przemienionego Croucha. Sam mężczyzna szukał po całej sali dziewczyny, z którą spędził ostatnie pół roku.Po uczcie została ogłoszona wiadomość o Turnieju Trójmagicznym i uczta dobiegła końca. Idąc do pokoju wspólnego Elena co chwilę była zatrzymywana przez jakiegoś nauczyciela. Pierwszym powodem był fakt iż dziewczyna musi zaliczyć zaległe egzaminy, żeby mogła iść dalej ze swoim rocznikiem. Drugim powodem były wyrazy współczucia i chęci pomocy z powodu jej matki. Dziewczyna przyjmowała je wszystkie z uśmiechem na twarzy jednak prawie się nie odzywając.Nauczyciele uznawali to za swego rodzaju uraz spowodowany najpierw pobytem w szpitalu przez tak długi czas po czym silnym wstrząsem jaki dziewczyna doznała po spotkaniu z matką.
W pokoju wspólnym Elena spędziła cały wieczór wraz z innymi Ślizgonami. Starsi wypytywali ją o jej chorobę i z\stan zdrowia. Młodsi, ci którzy ją znali chętnie z nią rozmawiali o poprzednim roku. Ci, którzy nie mieli okazji jej poznać, podchodzili i witali się z nią jednocześnie się przedstawiając.Wiedzieli, że jeśli chcą być dobrze traktowani w tym Domu, muszą zdobyć choćby sympatię przywódczyni. Ok 10 Elena poszła do swojego dormitorium. Tak jak było rok temu tak i teraz miała jednoosobowe dormitorium. Rozpakowała swoje rzeczy,napisała list do Czarnego Pana i oddzielny dla Glizdogona, po czym po umyciu się położyła się do łóżka. Już dziewczyna dawno odkryła, że z powodu tego, iż matka Pottera oddała za niego życie, jej ojciec nie mógł go dotknąć. Bardzo stara magia tworząca zaklęcie obronne. Zmęczona dzisiejszym dniem szybko zasnęła. Tuż w chwili gdy oddała się w objęcia Orfeusza, w jej umyśle pojawiła się jedna myśl.
"Zgłosić Pottera do Turnieju i sprawić by osobiście zjawił się na cmentarzu w Little Hangleton. W końcu Potter nie może się spóźnić na własny pogrzeb".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz