Na dworze cały czas panowała zamieć, gdy Elena otworzyła oczy. Wstała
i spojrzawszy uprzednio na zegarek, ubrała się i weszła do łazienki.
Wyszła umyta, z włosami uczesanymi w koński ogon i skierowała się do
wyjścia. Gdy już łapała za klamkę, coś przykuło jej uwagę. A była to
piękna, brązowa sowa siedząca na jej parapecie i pukająca w szybę.
Brunetka podeszła i otworzyła okno. Do dormitorium wleciał ptak, a za
nim jeszcze 10 innych. Ustawiłysię w rządku i cierpliwie czekały na
swoją kolejkę. Dziewczyna usiadła po turecku na ziemi i zaczeła odbierać
po kolei od sów przesyłi. Pierwszą okazał się duży pakunek owinięty
zielonym ozdobnym papierem. W środku znajdowała się piękna książka o
czarnoksiężnikach. W następnej srebrny pierścień ze szmaragdowym
oczkiem. W innym książka o zaawansowanych eliksirach. W ostatniej
znajdował się album oprawiony w ciemno-zielony materiał. Gdy Elena
otworzyła go, delikatnie się uśmiechnęła i po jej policzku słynęła
pojedyńcza łza. Zobaczyła piękne zdjęcie, na którym widniał jej ojciec
jeszcze w latach szkolnych. na prawo od niego stał Lucjusz Malfoy i
Bellatrix Lestrange wraz ze swoim bratem Rodolphusem, a na lewo Regulus
Black, narcyza Malfoy i jej chrzestny. Wszyscy musieli być w ok. 6
klasie. Elena zaczęła przesuwać strony. Z każdej patrzył na nią jej
ojciec. Na niektórych zdjęciach był ze swoimi przyszłymi poplecznikami.
W
końcu Elena położyła wszystkie te rzeczy na łóżku i wtedy też zauważyła
że do każdego prezentu była przyczepiona kartka. Elena podniosła
pierwszą i przeczytała. Po chwili już wszystko zrozumiała.
-Przecież ja dzisiaj kończę 12 lat.
Dziewczyna
położyła te kartki obok prezentów, wypuściła sowy i wyszła z
dormitorium. Schodząc zdała sobie sprawę, że te wszystkie prezenty były
od śmierciożerców. Jednak pośród nich nie było prezentu od jej matki.
Jednak dziewczyna się tym nie przejęła, co więcej całkowicie przestała o
tym myśleć, jak weszła do pokoju wspólnego, gdyż stanęła twarzą w twarz
z całą drużyną i prawie całym Slytherinem.
-Wszystkiego
najlepszego Eleno.- krzyknęli wszyscy, po czym podeszli do niej Flint
oraz jeden ze ścigających Slytherinu i wręczyli jej prezent. Okazało się
, że to błyskawica (jej poprzednia została rozwalona przez Crabe'a),
oraz nowy strój szukającego. Gdy tylko dotknęła tego stroju, momentalnie
wszystkie dodatki na ubraniu, typu kieszonki, czy jakieś paski,
wszystko co było popielato-białe, zmieniło kolor na srebrne. Dziewczyna
spojrzała ze zdziwieniem na Flinta. Natomiast ten się uśmiechnął i
uklęknął, a w jego ślad poszli inny Ślizgoni. Po chwili Marcus podszedł
do Eleny i powiedział:
-Eleno Morino, zostałaś oficjalnie wybrana na przywódcę Domu Węża, Slytherinu. Od teraz wszyscy Ślizgoni są ci podlegli.
Dziewczyna spojrzała zdziwiona na Flinta. Po chwili odezwała się lekko zawstydzona:
-Ale... Przecież są inni. Starsi ode mnie i bardziej doświadczeni. Przecież...
-Żadnego
"przecież". Jesteś najbardziej odpowiednia na to miejsce. Żaden Ślizgon
nie byłby w stanie już na pierwszym roku rzucuać zaklęcia
uśmiercającego z mocą zdolną rozsadzić trola.
-Dziękuję wam.-
dziewczyna nie posiadała się ze szczęścia. Dobrze wiedziała, że jej
ojciec także był na drugim roku, kiedy został mianowany przywódcą Domu
Węża. Wiedziała to od Severusa.
Potem Elena dostała jeszcze kilka
prezentów od Ślizgonów, po czym wszyscy wybrali się do Wielkiej Sali.
Już od progu wywołali wielkie zainteresowanie wśród uczniów oraz
nauczycieli. Wszystkich obecnych zdziwiły kolor dodatków na ubraniu
Eleny, gdyż wiadome było co to oznacza. Natomiast Ślizgoni
najnormalniej w świecie usiedli przy stole i zajeli się jedzeniem. W
połowie śniadania do sali weszli Draco i jego goryle, Pansy, Zabini i
Milicenta. Podobnie jak inni oni także zobaczyli te dodatki. Malfoy
momentalnie podszedł do Flinta- który siedział tuż obok Eleny- i
obdarowując go spojrzeniem terminatora rzekł:
-Flint co to ma znaczyć. Od kiedy to ona jest przywódczynią naszego domu?Ja jestem o wiele lepszy od niej.
-DRACO...
-Zaczekaj. Ja to załatwię- przerwała mu łagodnie Elena.
-No dobrze.
Dziewczyna
wstała i podeszła do Dracona. Jego spojrzenie terminatora utonęło w
morzu jej krwisto-czerwonych oczu. Ona sama obdarzyła go wzrokiem
rozwścieczonego bazyliszka.
-Posłuchaj mnie Malfoy. Nie ważne
jest to, że twój ojciec jest szefem rady nadzorczej Hogwartu. Nie
obchodzi mnie też za kogo ty się uważasz, bądź za kogo ciebie uważają
twoi "wielbiciele". Nie masz prawa tak zwracać się do starszego ucznia,
poza tym kapitana drużyny. Możesz mieć naprawdę wielkie kłopoty tak
postępując. Dlatego radzę ci uważaj ze słowami, jakie kierujesz do
Ślizgonów, gdyż może cię spotkac naprawdę wielka krzywda.Jak to
zdąrzyłeś już zauważyć, to nie ty jesteś przywódcą naszego domu. Ja nim
jestem. - to wszystko powiedziała tak spokojnie, że Draco zdębiał,
znieruchomiał, a szczęka opadła mu do pasa. - A teraz otrzymasz
odpowiednią karę za twój ton i zachowanie. Od dziś przez 4 miesiące
będziesz musiał...
1,5 godziny później.
-Potraktowałaś go zbyt łagodnie.
-Wiem co robię.
-No nie jestem tego taki pewny.
-Uwierz mi.
Właśnie
Elena i Marcus byli w bibliotece. Dziewczyna ściągała jedną z książek.
Potrzebowała jej do referatu z astronomi. Natomiast Flint dotrzymywał
jej towarzystwa. Bruinetka pomimo usilnych starań nie mogła dosięgnąć
jednej z książek dlatego Marcus podszedł i jej pomógł. Gdy podawał jej
wolumin, nagle jak spod ziemi wyrośli przed nimi Fred i George.
-Przepraszmy, że przerywamy tę magiczną chwilę. Widzę Flint, że teraz flirtujesz z młodszymi. Czyżby inne cię nie chciały?
Marcus już miał coś powiedzieć, gdy Elena mu przerwała.
-Spokojnie.- powiedziała cicho, po czym odezwała się głośniej, tak że tamci ją usłyszeli- Czyżbyście byli zazdrośni?
-O niego?? Chyba sobie żartujesz?
-Jesteście żałośni. Wiecie co? Ja bym na waszym miejscu nie wychodziła z waszej wieży.
-A to niby dlaczego?
-Ponieważ potwór Slytherina atakuje także zdrajców krwii.
-Czy ty nam grozisz?
-Nie. To jest tylko taka "przyjacielska" sugestia.
Bliźniacy
momentalnie zrobili się purpurowi ze złości. Ruszyli szybkim krokiem na
Elenę, jednak ta odskoczyła przez co tamci wylądowali na jednej z półek
przewracając ją. Za jedną zaczęły upadać następne. Z regałów zaczęły
lecieć ciężkie woluminy.
-Co teraz? Nie wydostaniemy się stąd.-
stwierdził spanikowany Flint. Rozejrzał się szukając jak
najbespieczniejszej drogi ucieszki.
-Zaczekaj Marcus.
Po
czym dziewczyna wymamrotała odpowiednie zaklęcie i zamknęła oczy, a gdy
je otworzyła, okazało się że ma je dokładnie takie jak ma wąż. Złapała
dłoń Flinta i zaczęła go za sobą ciągnąć. Prowadziła go pomiędzy rzędami
lecących półek i regałów, w taki sposób, że omijali wszystkie lecące
książki. Wydostali się z bilioteki cali i zdrowi, bez najmniejszego
zadrapania. Jednak zatrzymali się dopiero piętro niżej. Tam oparli się o
ścianę i odetchnęli. Elena spojrzała na kolegę i lekko się uśmiechnęła.
-Domino Day uważam za otwarte.
Po
czym oboje wybuchnęli śmiechem. Zaczęli schodzić do Wielkiej Sali.
Jednak gdy tylko znaleźli się przy głównych drzwiach, cały dobry humor
dziewczyny uleciał, niczym ptak. W głównym holu stał nie kto inny jak
pan Malfoy rozmawiający z matką Eleny. Dziewczyna podeszła do nich. Była
wściekła. Jak jej matka śmiała tutaj przyjechać bez powiadomienia jej o
tym.
-Matko, co ty tu robisz?
Kobieta spojrzała na córkę obojętnym wzrokiem. Elena już się do tego przyzwyczaiła.
-Przybyłam tu by dać ci prezent oraz o czymś powiadomić.
-Chyba miałaś na myśli zniszczyć jedyne udane urodziny w całym moim życiu.
-Przestań tak do mnie mówić przeklęta smarkulo.
Zdenerwowana
Narcyza wręczyła jej małą paczuszkę. Elena otworzyła ją niechętnie. w
środku znalazła srebrny łańcuszek a na nim jej własny wisiorek który
kiedyś dostała od jednego ze śmierciożerców.
-Wspaniały.- rzekła dziewczyna z sarkazmem.- A teraz słucham co to za wiadomość.
-Wyprowadzam się z naszej rezydencji. Zamieszkam u Lucjusza i Narcyzy. Ty też.
-Dlaczego go sprzedajesz?! Przecież wiesz co zarządził ojciec. Tam ma się odbyć pierwsze spotkanie jak odzyska moc.
-On
nie odzyska mocy. Jesteś zbyt słaba i nigdy go nie ożywisz.
Jesteś beznadziejna i nic nie warta. Zawsze taka byłaś. Żałuję że nie
zabiłam cię już dawno temu. Wiesz jaki jest dzisiaj dzień, prawda?
-Tak.
pamiętam. Dzisiaj tata ma urodziny. Nie musisz mi przypominać. Wiem o
tym doskonale. Zawsze mi to wypominałaś. Ale jak tak możesz? Żyłaś tak
długo żałobą po stracie męża, a teraz chcesz ignorować jego polecenia?
Wiesz jak to się nazywa? Tchórzostwo. Zapamiętaj jedno. Jesteś
wygodnicka i cyniczna. Brzydzę się tobą. Nawet nie wiesz jaką mam moc.
Nigdy się mną nie interesowałaś. Zawsze traktowałaś mnie jak ostatnie
bydle, jak podrzutka! Już dawno przestałam ciebie uważać za matkę.
Poza tym ja nie zamieszkam pod jednym dachem z Draconem. I nie musisz
się mną interesować. Wyrzekam się ciebie jako matki. Nie potrzebuję
ciebie. A kiedy tata wróci, zapłacisz za zdradę. -Powiedziała to tak
cicho, że słyszęli to tylko ona, jej mtka oraz Pan Malfoy. Dziewczyna
odwróciła się i skierowała w stronę lochów. Wtedy matka wyjęła różdżkę,
wymierzyła ją w brunetkę i wypowiedziała "Crucio ". Momentalnie
Elena poczuła przeszywający ból. Jednak ten szybko minął. Czas kiedy
Elena ulegała zaklęciom rzucanym przez jej matkę, już dawno się
skończył. Dziewczyna odwróciła się i wycelowała dłoń w matkę. Ta poczuła
przeszywający ból w przedramieniu, w miejscu gdzie miała wypalony
Mroczny Znak. Brunetka szybko jednak cofnęła klątwę i znowu zaczęła
kierować się w stronę lochów. Gdy była tuż przy schodach, matka znowu
wystrzeliła w nią Cruciatusa, jednak teraz o wiele silniejszego. Elena
zgięła się wpół z bólu, a potem zachwiała się i poleciała w dół. Spadła
ze schodów.Czuła jak ból powoli rozchodzi jej się po całym ciele.
Słyszała krzyk Marcusa, oraz jej chrzestnego i Saphiry. Otworzyła lekko
oczy, jednak prawie natychmiast je zamknęła. Zanim straciła przytomność,
ozbaczyła pochylających się nad nią Severusa, Saphirę i Marcusa. Potem
otoczyła ją ciemność.
C.D.N.
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><
Wiem,
że opowiadanie nienajlepsze ale takie, na jakie było mnie tylko stać.
Chyba już każdy wie o czym będzie następny roozdział. A tak przy okazji.
Oto Marcus Flint. w moim opowiadaniu, przystojny, brunet w okularach, z
oczami koloru stali. A zresztą sami zobaczcie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz