Kolejna lekcja OPCM za Ślizgonami. Elena i reszta ich grupy wyszła z klasy jako pierwsi.
-Nie
znoszę tej baby. Gdy ona na mnie patrzy, czuję się tak jakby mogła mnie
przeszyć wzrokiem na wylot. Co teraz mamy?- Elena spojrzała pytająco na
Milicentę.
-Teorię astronomii, a potem spokój. A poza tym, zauważyliście, że dzisiaj jest Noc Duchów?
-Oczywiście, że tak. A narazie czeka nas lekcja z Quirellem.
Tu wtrącił się Draco:
-Lubię go. Fajny jest, chociaż jąkała z niego. Co ty o nim sądzisz?- spojrzał na Elenę.
-Sądzę, że on kipi wręcz czarną magią. Czuję to.
-A to dobrze?
-Oczywiście, że tak Goyle. To wręcz świetnie. No chodźmy do klasy.
Większość Ślizgonów siedziała w pokoju wspólnym odrabiając prace
domowe. Z paczki Dracona tylko Elena miała to już za sobą. Siedziała ona
wygodnie w fotelu i czytała "Czarna Magia przez wieki. Potężni
Czarnoksiężnicy i zaawansowane zaklęcia." Dostała tą książkę od Narcyzyz
i Lucjusza Malfoy'ów na dziesiąte urodziny.
O 19:30 wszyscy
Ślizgoni poszli do Wielkiej Sali. Tam zaczęła się uczta. Elena właśnie
jadła kawałek ciasta z dynią i kremem, gdy nagle do Wielkiej Sali wbiegł
prof. Quirell. Biegnąc w kierunku stołu nauczycielskiego krzyczał:
-Trooooooooool- jest w lochach! Troool Jest w lochach!- zatrzymał się przed Dumbledorem- To chyba źle.- i zemdlał.
Wszyscy spanikowani, zaczęli pchać się do wyjścia.
-CISZA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-
krzyknął dyrektor.- Panika jest tutaj nie wskazana!! A teraz, prefekci
zaprowadzą swoje domy do dormitoriów. A nauczyciele pójdą za mną. Do
lochów.
W sali było teraz słychać:
-Puchoni, szybciej proszę!
-Krukoni za mną!
-Gryfoni do mnie!
-Ślizgoni za mną do dormitorium!
Gdy
Ślizgoni byli w Głównym Korytarzu, Elena zauważyła jak Harry i Ron
biegną bocznym korytarzem proawdzącym na 2 piętro. Doszły ją już słuchy o
tym jak rudzielec potraktował Hermionę.
-"Pewnie siedzi teraz w
łazience i ryczy, a ci chcą ją ostrzec. Po co? Przecież troll jest w
lochach. Chyba że..."- dziewczyna szybko postanowiła co zrobić.
Pobiegła
jednym z korytarzy w lochach, aż stanęła twarzą w twarz z dorosłym,
górskim trollem. Ten już zamachnął się maczugą, gdy szatynka wyjęła
różdżkę i wycelowała ją w stwora:
-Imperio !- z jej różdżki wystrzelił biały promień. Dziewczyna uśmiechnęła się.
-A teraz mój drogi, chodź za mną.
I
wyprowadziła go z lochów. Następnie skierowała go do łazienek dziewczyn
i zdjęła z niego Imperiusa. Po tym schowała się za rogiem. Jednak jej
plan nie zadziałał tak, jak Elena chciała:
-"Jednak Potter pokonał trolla. Widać, nie doceniłam jego możliwości. Durny troll! Żeby przegrać z trójką jedenastolatków."
Spojrzała
na korytarz, którym przyprowadziła trolla i zobaczyła biegnących
McGonagall, Snape'a i Quirella. Słyszała całą rozmowę pomiędzy szóstką
zebranych. Potem odprowadziła ich wzrokiem. Zainteresowało ją zachowanie
nauczyciela astronomii.
-"Więc to on wpuścił tu trolla. Ale czemu? No. I tak się dowiem. Prędzej czy później! A teraz muszę jeszcze coś zrobić."
Szatynka podeszła do trolla, wycelowała w niego różdżkę i rzekła:
-Oblivate! Teraz nie będziesz pamiętał że mnie spotkałeś, ani kto cię wyprowadził z lochów.
Dziewczyna
wyszła z łazienki i skierowała się do pokoju wspólnego Slytherinu.
Musiała się się wyspać. W końcu jutro pierwszy mecz quitticha między
Slytherinem a Gryffindorem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz