Sierpień.
Na dworze deszcz leje jakby był październik. Większość ludzi na
Nokturnie bądź na ulicy Pokątnej pochowała się do sklepów, bądź
kawiarni. Sama Elena nigdzie dzisiaj nie wychodziła. Cos tak czuła, że
będzie lało. Dziewczyna obecnie siedziała na szerokim parapecie w swoim
apartamencie i głaskała Mariola (Midnight spała zwinięta w kłębek na jej
łóżku). Dziewczyna wpatrywała się w ulicę, którą przechodzili
czarodzieje i czarownice trzymając parasole. Czasami czarnowłosa
dojrzała jakąś znajomą twarz, lecz nie miała zamiaru nawiązywać rozmowy.
Chociaż wpatrywała się w ulicę, to myślami była gdzie indziej. Przed
oczami przelatywały jej obrazy, ludzi których kochała i straciła.
Voldemorta- czyli swojego ojca, Snape’a- jej chrzestnego zakochanego w
Jaszczurze, i w końcu Dracona- tego kłamcę, który zdradził ją z tym
mopsem Parkinson.
Dziewczyna
wzbudzała w sobie coraz większą nienawiść do Parkinson. Nienawidziła ją
za to, że ta odebrała jej Dracona, za to że tylko udawała jej
koleżankę. No właśnie! Co to znaczy? Koleżankę…
Czerwonooka
wiedziała teraz jedno. Nikt nie dowie się o tym dlaczego zerwała z
Draconem. Co by na to powiedziała jej matka? Córka Voldemorta nie
powinna myśleć o czymś takim jak miłość. Tak matka jej zawsze
powtarzała. Teraz gdy tak siedziała, coraz bardziej się zgadzała z tymi
słowami. Tak jak teraz siadywała już od początku wakacji. Najczęściej
robiła to wieczorem. Marvolo zeskoczył z jej kolan i ułożył się koło
kotki.
Myśląc
cały czas o swoim ojcu, chrzestnym i swoim byłym, Elena nagle poczuła
coś dziwnego. Coś, czego nigdy wcześniej nie czuła. A były to… łzy.
Palące łzy spływały spod przymkniętych powiek dziewczyny, po policzkach
aby w końcu zginąć w jej bluzie ze znakiem Slytherinu. Czerwonooka nigdy
jeszcze czegoś takiego nie czuła. Pierwszy raz w życiu płakała. To ją
bardzo zdziwiło. Brunetka nigdy nie płakała- nawet po torturach,
wyzwiskach i kłótniach z matką. Elena miała przed oczami twarze trzech
najdroższych jej osób.Voldemorta, Severusa i Dracona.
Dziewczyna wyjęła swój szkicownik. Miała tam połączone zdjęcia, oraz
jej rysunki. Do rysowania zawsze Elena miała wielki talent. Niektóre
rysunki podpisała. Przeglądała je po kolei aż zauważyła jej rysunek
przedstawiający, nie Lorda Voldemorta, lecz Toma Mariola Riddle’a.
Pod spodem były wykaligrafowane słowa. Te same które Elena usłyszała pod koniec ubiegłego roku z ust Quirella.
„nie ma dobra i zła… Jest tylko władza i potęga”
Zaraz na nastepnej stronie było zdjęcie małej Eleny
Tu natomiast były jej słowa:
„Miłość, to po prostu jeden z rodzajów niewolnictwa”
Gdy przyjrzała się temu zdjęciu, zauważyła bardzo istotny szczegół. Już na tym zdjęciu miała czerwone oczy.
Dziewczyna przeglądała dalej rysunki. Znalazła jeszcze jeden jej samej jako 8-letniej dziewczynki. Jej własny rysunek.
Tak więc Elena wieczorami
siadała przed oknem i wpatrywała się w przestrzeń, w której nie było
znajomej twarzy. Kiedy nie możemy znaleźć tych, których znaleźć chcemy,
kiedy nie możemy dotknąć dłoni tych, których kochamy, kiedy nie możemy
się uśmiechnąć do tych, którzy nam uśmiech dawali, człowieka ogarnia
poczucie pustki i wyobcowania. Na dnie serca zamieszkuje dziwne zimno,
którego nic i nikt nie jest w stanie rozgrzać.
Tęsknota sprawia, że łóżko wydaje się być grobem, że róże wcale a wcale nie pachną, że twarz w lustrze staje się szara, a oczy zmęczone, puste i nie szukające już niczego. To się właśnie działo z Eleną co wieczór. Czuła, że musi pomóc ojcu i zemścić się na Malfoy’u, ale to już potem. Najpierw zemścić się na Potterze. Dziewczyna zasnęła z twarzyczką opartą o szybę.
Tęsknota sprawia, że łóżko wydaje się być grobem, że róże wcale a wcale nie pachną, że twarz w lustrze staje się szara, a oczy zmęczone, puste i nie szukające już niczego. To się właśnie działo z Eleną co wieczór. Czuła, że musi pomóc ojcu i zemścić się na Malfoy’u, ale to już potem. Najpierw zemścić się na Potterze. Dziewczyna zasnęła z twarzyczką opartą o szybę.
W jej duszy i oczach krył się chłód i przejmujący, sięgający do głębi duszy, cień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz