2 dni po Sylwestrze. Wszyscy mięli dzisiaj wrócić. Elena właśnie
jadła śniadanie w towarzystwie marcusa Flinta, kapitana
drużyńyŚlizgonów. Właśnie tłumaczył jej nową strategię, którą wymyślił,
gdy wszyscy usłyszęli nadjeżdżające powozy. Oboje wyszli na dwór rezam z
innymi. Elena od razu dojrzała Dracona i pomimo tego że miała na sobie
t-shirt, a na nogach adidasy, zbiegła do niego. Gdy Draco ją zobaczył,
uśmiechnął się, po czym podszedł, objął ją dłońmi w talii i- nie patrząc
na innych, m.in. na Harry'ego, Rona i Hermionę która właśnie do nich
podeszła- Podniósł lekko i okręcił wokół sebie. Następnie postawił ją i
pocałował. Chwilę tak trwali, po czym dziewczyna wtuliła twarz w ramię
blondyna. Wszystko było ok, dopóki Elena nie zauważyła jak z jednego z
ostatnich powozów wysiadł Snape, po czym pomógł wysiąść (z tego samego
powozu) Saphirze Dumbledore. W dodatku gdy ta stanęła, Snape lekko ją
pocałował i pomógł zanieść torbę. Szatynce momentalnie odechciało się
jeść. Poszła z Draconem do jego dormitorium. Tam oboje usiedli.
-Draco, wiesz może co się tutaj dzieje?
-Wiem.
-Więc?
-Otóż,
moim rodzicom udało się wyciągnąć z profesora Snape'a to, że po
pierwsze: podarował jaszczurze (tak Ślizgoni nazywali profesor Saphirę)
naszyjnik na święta. Po drugie: wyznał jej miłość. Po trzecie: chodzą ze
sobą.
Elena gwałtownie wstała, powiedziała że potem się spotkają
i wyszła. Skieorwała się do gabinetu Snape'a. Gdy tam nikogo nie
zastała, skierowała się do Wielkiej Sali. Wyszła z lochów i zobaczyła
rozmawiających nauczyciela eliksirów i profesor Dumbloedore. Po deszła
do nich:
-Panie profesorze, możemy porozmawiać?
-Oczywiście. Potem się zobaczymy.
-Dobrze. Pa pa Sevi.
I Saphira zniknęła za zakrętem.
-No, słucham. Co się stało.
-To ja słucham. Co to znaczy, że zakochałeś się w jaszczurze?
-Nie nazywaj jej tak.
-Będę ją nazywać jak mi się podoba. Więc?! Czyżbyś zapomniał czyja to córka?
-Nie, nie zapomniałem. A ty mów trochę ciszej.
-Nie zamierzam. Zapomniałeś, że ona jest mieszańcem? Plugawym mieszańcem i w dodatku córką Dumbledore'a. Pomyślałeś o tym?
-Może i nie pamiętasz tego, ale ja też jestem mieszańcem. I dobrze wiesz, żetwój ojciec też był.
To przechyliło szale:
-NIE
MÓW TAK! MÓJ OJCIEC WYRZEKŁ SIĘ KRWI TEGO MUGOLA KTÓRY PORZUCIŁ
MOJĄ BABKĘ PRZED JEJ NARODZINAMI! Z TAMTĄ RODZINĄ ŁĄCZY MNIE TYLKO
NAZWISKO, PODOBNIE JAK MOJEGO OJCA!
-Przestań, na mnie krzyczeć. Wiesz, że ci nie wolno tak się zachowywać.
-Nie przestanę.
-Skoro tak. Slytherin stracił właśnie 50 punktów. A ty masz szlaban.
-Mam to w nosie! Jak możesz kochać tego mieszańca, Potter którego tak nienawidzisz też jest mieszańcem.
Snape'a
jakby piorun trzasnął. Pierwszy raz w życiu uderzył Elenę, w dodatku w twarz, na tyle mocno że został czerwony ślad na jej policzku.
Dopiero po chwili dotarło do niego to co właśnie zrobił. I dopiero teraz
zwrócił uwagę na to ilu uczniów na nich patrzy.
-Eleno, ja cię...
-Przestań.
Nie chcę twoich przeprosin. Stałeś się taki sam jak moja matka, albo
jak ten mieszaniec którego tak kochasz. Wolę towarzystwo profesora
Quirella..
-Eleno, nie zbliżaj się do Quirella. On jest niebezpeiczny.
-I co z tego! Nie masz prawa, żeby mną rządzić. Już nie.
Po czym odwróciła się i wybiegła na błonia. Snape i reszta uczniów, m.in. Draco patrzyli za nią przerażeni.
Dziewczyna
usiadła na jednym z pni przy Zakazanym Lesie. Nie przeszkadzało jej to,
że ma na sobie cienkie spodnie i bluzkę bez rękawów. Była taka
wściekła, że nie czuła zimna. Nagle uslyszała cichy syk. Spojrzała w
tamtą stronę i zobaczyła jak po ziemi sunie młoda kobra. W Zakazanym
Lesie, bylo ich pełno. Dziewczyna nie wystraszyła się. Przemówiła w
mowie węży, a kobra wpełzła po jej dłoni, aż do ramienia. Dziewczyna
zaczęła ją głaskać. Zrozumiała jedno. Może liczyć tylko na siebie. Nagle
usłyszała czyjeś kroki. Obejrzała się. Za nią stanął...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz