Idealnie o 20:00 Elena zapukała do gabinetu Snape'a. Gdy usłyszała
"wejdź", otworzyła drzwi. Przy biurku siedział profesor Snape, a na
fotelu obok Profesor Saphira.
-Co ona tutaj robi? Myślałam że będę miała szlaban z panem. Panie profesorze.
-Nie Eleno. Skoro na Saphirę nasłałaś kobrę, to teraz Saphirze pomożesz. Za 15 min masz być na dworze i lepiej weź ręcznik.
-A po co?
-Ponieważ
pomożesz profesor Saphirze w złapaniu ok. 20 druzgotków z naszego
jeziora. Potrzebne są na najbliższą lekcję z trzecią klasą.
-Tak jest panie profesorze.
I Elena wyszła.
***10 minut później***
Szatynka
podeszła do jeziora. Pod spodniami i bluzą miała strój kąpielowy,
dwuczęściowy, bo coś tak czuła, że będzie musiała wejść do wody.
-Ach! Eleno, dobrze, że już jesteś.
-Dobry wieczór, pani profesor.
Do zielonookiej podeszła profesor Saphira razem z profesorem Snape'm.
-Co mam zrobić?
-To proste. Masz złapać 20 druzgotków.
-A jak?
-Sama wymyśl.
-Aha.
Po
czym dziewczyna zdjęła bluzę i jeansy, także została w samym stroju.
Następnie założyła na rękę futerał do którego schowała różdżkę. Potem
zbliżyła się do wody i włożyła do niej stopy. Po tej czynności zaczęła
oddalać się od brzegu. Gdy woda sięgała jej trochę za pas. Dziewczyna
wzięła głęboki oddech i się zanurzyła. Mijały minuty, a ona nie
wypływała.
-Sevi, jesteś pewny że ona potrafi pływać?
-Oczywiście, że tak skarbie.
-To czemu, po pierwsze: wypłynęły bąbelki, a podrugie: czemu ona nie wypływa. Mam tylko nadzieję, że ona się nie utopiła.
-Ja też.
***Tymczasem pod wodą***
Elena
płynęła blisko dna. Dzięki eliksirowi, który zażyła przed przyjściem
tutaj, mogła oddychać pod wodą. Teraz tylko musiała znaleźć druzgotki,
złapać je do klatki i przynieść Jaszczurze. Plan pozornie prosty. Ale
przecież najpierw musiała znaleźć druzgotki. Rozglądała się, lecznigdzie
ich nie widziała. W pewnym momencie wpadła na pewien pomysł. Wyjęła
różdżkę i wypowiedziała w myślach odpowiednią formułkę. Efektem tych
działań było pełno małych ryb, które Elena wyczarowała. Drzugotki
momentalnie podpłynęły do miejsca gdzie znajdowała się dziewczyna. Gdy
te zajęły się łapaniem rybek szatynka wycelowała w nie różdżkę i
wypowiedziała w myślach.
"Impedimenta".- i
momentalnie ok. 30 druzgotków znieruchomiało. Następnie Elena
wyczarowała klatkę i tam je powkładała. Potem zaczęła wypływać na
powierzchnię prowadząc za sobą klatkę.
***W tym czasie na powierzchni***
-Severusie, ona się utopiła. Musimy o tym powiadomić mojego ojca.
-I
co mu powiemy? Że Elena miała jako szlaban złapać dla ciebie kilka
druzgotków i utopiła się w szkolnym jeziorze? Nie dość, że zostaniemy
wyrzuceni z pracy to jeszcze zamkną nas w Azkabanie. - a w myślach
"O mo Boże! Śmierciożercy mnie zabiją, Czarny Pan się nie odrodzi, a poza tymutopiła się moja chrześniaczka."
Nagle nauczyciele zobaczyli jakiś cień tuż pod powierzchnią wody. Po chwili na powierzchni pojawiła się Elena, a za nią klatka.
-Proszę bardzo. Tyle pani wystarczy?
-Tak Eleno.
Po
czym dziewczyna wyszła z wody, wyprowadziła klatkę i zaczęła wycierać
się naszykowanym ręcznikiem. Po chwili była już całkiem sucha. Ubrała
się i spojrzała na tamtą dwójkę.
-mogę już iść, czy mam wam jeszcze przyprowadzić jednorożce z Zakazanego Lasu.
-Nie. To wszystko.
-To dobrze.
I
Elena oddaliła się w stronę zamku. Gdy weszła do Pokoju Wspólnego
Slytherinu, od razu otoczyły ją dziewczyny z jej dormitorium.
-I co miałaś zrobić?
-Trudne to było?
- Po co ci był ręcznik?
-Dlaczego tak długo?
-Dziewczyny
nie męczcie tak Eleny. Zasdypujecie ją pytaniami szybciej niż śnieg na
biegunie północnym.-do rozmowy wtrącił się Draco. Podszedł do młodej
Morino i wyjął jej z włosów glona.
-Dziękuję Draco.
-Nie ma za co Ena. A teraz powiedz, co musiałaś zrobić?
-Zostałam
wrobioną w to, żeby złapać kilka drzugotków dla jaszczury. Dlatego mnie
tak długo nie było. Byłam w jeziorze. Złapałam ich ok. 30 sztuk.
Żałujcie że nie widzieliście ich miny.
-Fajnie. A tak przy okazji to pamiętasz że od jutra mamy egzaminy? Pierwszy jest z obrony przed czarną magią. Potem z eliskirów.
-No pięknie. Ale wiem, że nie zawalę go. Tego jestem pewna. OPCM jest przeciwieństwem Czarnej Magii, którą znam od podszewki.
-No masz rację.
I wszyscy poszli spać.
***Następnego dnia***
Wszyscy
Ślizgoni siedzieli przy stole i jedli śniadanie. Za 30 min. mieli
pierwszy egzamin. Większość jeszcze przeglądała notatki. Zaraz po
śniadaniu wszyscy skierowali się do klasy Obrony przed Czarną Magią.
Usiedli na swoich miejscach. po chwili nauczycielka rozdała wszystkim
kartki. Na każdej było tylko jedno pytanie. Elena spojrzała na swój
pergamin. Na skrawku papieru było pytanie:
"Napisz co wiesz na temat dementorów"
Elena chwilę pomyślała i zaczęła pisać:
"Dementor
to śmiertelnie niebezpieczny, magiczny stwór. Nie ma twarzy, nosi
bezkształtny, czarny płaszcz, który skrywa błyszczącą, ślizgą i pokrytą
liszajami skórę. Wysysa z ludzi wszelkie dobre i szczęśliwe
wspomnienia.W ich pobliżu ludzie odczuwają zimno.W ostateczności
wysysają z człowieka duszę przez usta, nazywa się to Pocałunkiem dementora. Po złożeniu pocałunku człowiek żyje, jednak staje się jak pusta muszla.
Zwalczyć ich można tylko wyczarowując patronusa (projekcja szczęścia, której jednak dementor nie może wchłonąć), który przepędza dementora.
Pocałunek dementora
Jest
to wyssanie duszy człowieka przez dementora. Czyni on to, przytykając
dziurę (którą można nazwać ustami), do ust człowieka. Gdy to zrobi dusza
zostaje wyssana, co sprawia, że osoba staję się czymś w rodzaju
rośliny. Żyje, lecz traci świadomość. Można to porównać do śpiączki,
lecz takiej, z której nie można się obudzić. Ochronić może przed tym
jedynie patronus, który odstrasza dementorów." (to tylko fragment jej wypowiedzi).
Po
45 min wszyscy Ślizgoni wypadli z klasy jakby bali się, że zaraz coś
tam wybuchnie. Wyszli na błonia, gdzie postanowili spędzić przerwę.
Nagle Elena kątem oka dojrzała profesora Quirella. Miał bardzo
zadowoloną minę.
-Pewnie już ma to co chciał.
Po myślała Elena. Kąciki jej ust lekko się uniosły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz