piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 11- Lustro Ain Eigarp

Elena szła jednym z korytarzy zmierzając na lekcję "Historii Magii". Nagle usłyszała jakiś odgłos dochodzący z jednej z klas. Wiedziała, że tej klasy już od dawna nikt nie używa.Początkowo chciała iść dlaej, jednak wrodzona ciekawość zwyciężyła (wścibstwo godne Gryfona [niestety]).  Cicho podeszła do drzwi, uchyliła je i zajrzała do środka. Widok tego co tam zobaczyła, zamurował ją. Otóż zobaczyła swojego chrzestnego całującego się z profesor Saphirą. Elena najpierw nic nie zrobiła, po czym po chwili wyjęła różdżke i uklękła. Następnie spojrzała czy tamci jej przypadkiem nie zauważyli i wyszeptała:
-Serpen sorpia.
I z końca jej różdżki wypełzła dorosła kobra. Elena wybiegła stamtąd nie czekając na skutki. Biegła przed siebie, na oślep, gdy nagle usłyszała najpierw krzyk profesor Saphiry, a chiwlę potem głos McGonagall w następnym korytarzu. Szła z profesorem Flitwickiem. Dziewczyna rozejrzała się i wibegła do najbliżeszj klasy. Zamknęła drzwi i rozejrzała się po miejscu które uwolniło ją od szlabanu i zauważyła piękne, bogato zdobione zwierciadło, oparte o ścianę. Podeszła do niego, żebysprawdzić czy jest bardzo rozczochrana, lecz gdy spojrzała w lustro, ujrzała nie tylko swoje odbicie. Koło niej stał mężczyzna, w średnim wieku. Miał piękne, czarne włosy, bardzo jasną cerę, delikatne rysy twarzy oraz piękne zielone oczy. Oczy Eleny. Mężczyzna położył dłoń na jej ramieniu i delikatnie się uśmiechnął. Gdy przyjrzała się dokładniej , zobaczyła także Pottera nieżywego, leżącego trochę dalej. Wyglądało to tak, jakby mężczyzna gratulował Elenie, jakby to właśnie ona zabiła Pottera. I teraz ją oświeciło:
-Tato? Czy to naprawdę ty?
W odpowiedzi mężczyzna lekko kiwnął głową.
-Ale to przecież jest niemożliwe. Poprostu niemożliwe żeby lustro pokazywało przyszlość.
Dziewczyna powędrowała oczami wzdłuż ramy, a na jej szczycie zobaczyła napis:
AIN EINGARP ACRESO GEWTEL AZ RAWTĄ WTE IN MAJ IBDO.
-Co to może znaczyć? To nie jest na pewno w rzadnym znanym mi języku. A może to nie jsest w innym języku tylko...- tutaj na chiwlkę przyjrzała sie napisowi:
- Już wiem. To przecież takie proste:
ODBIJAM NIE TWĄ TWARZ ALE TWEGO SERCA PRAGNIENIA!!! To przecież takie oczywiste. Moim prawdziwym pragnieniem jest, żeby mój ojciec odzyskał swoją moc, dlatego go tutaj widzę. To jest wspaniałe. Świetne. Niby takie proste a jednak...- i tu zabrzmiał dzwonek na przerwę. Dziewczyna spojrzała ze smutkiem na odbicie swojego ojca, po czym delikatnie się uśmiechnęła:
-Nie martw się tato. Tutaj już nie przyjdę, ale za to obiecuję!!! Odzyskasz swoją moc. Nic mi nie przeszkodzi w pomocy tobie.
Po czym dotknęła ust dłonią, na której złożyła delikatny pocałunek, po czym przyłożyła ją do chłodnej powierzchni lustra. Pożegnała się z ojcem i wyszła. Następnie skierowała się do Wielkiej Sali na lunch. Usiadła przy stole nawet nie patząc przy kim. Z zamyślenia wyrwał ją głos Dracona:
-Elenko, co się stało? Nie dość, że nie było ciebie na Historii Magii, to jeszcze w dodatku teraz mnie nie słuchasz.
-przepraszam Draco. Zamyśliłam się. Ej! Spójrzcie na Jaszczurę.
Wszyscy spojrzęli na stół nauczycielski i wybuchnęli śmiechem. Psorka była cała rozczochrana i miała minę zbitego psa. Poza tym wyglądała jakby przed zobaczyła szkielet.
-Ciekawe, co jej się stało.-powiedziała Pansy kiedy w końcu już się opanowali.
-Ja wiem.
Wszyscy spojrzęli na Elenę.
-Więc?
-Jak szłam z błoni na Historię Magii to usłyszałam w jednej z klas jakieś odgłosy. Gdy tam zajrzałam okazalo się, że to był mój wujek który całował się z Jaszczurą. Wkurzyłam się, dlatego wyczarowałam węża i nasłałam go na Jaszczurę. Potem wybiegłam. 5 korytarzy dalej usłyszałam jej krzyk.
-Super- stwierdzili wszyscy. Nagle...
-Aha. Więc to ty wyczarowałaś tego węża.
Elena odwróciła się i stanęła twarzą w twarz ze Snape'm.
-A nawet jeśli, to co?
-Ano to. Szlaban. Dzisiaj o 20:00 w moim gabinecie.
Po czym odszedł. Elena nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Jednak nie miała zamiaru się sprzeciwiać. Nie da Jaszczurze tej satysfakcji.
Wszyscy zjedli na raz, dwa, trzy i razem poszli do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Na szczęście nie mięli już dzisiaj żadnych lekcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz