piątek, 24 sierpnia 2012
Rozdział 29- Dwoje najwierniejszych
-Czarny Panie, wróciłam. i przyprowadziłam go.
-To dobrze. Dobry z ciebie pomocnik. Chociaż cały czas nie wiem kim jesteś.
-To nie istotne mój Panie.
-Może ty tak sądzisz. No cóż... W końcu się dowiem. A teraz... podejdź tu mój najwierniejszy sługo.
Ciemny fotel stał odwrócony w stronę kominka w którym palił się ogień. To właśnie z tego fotela dobiegał straszny, świdrujący głos. Prawie każdy kto słyszał ten głos, czuł się jakby ktoś mu krew zmroził w żyłach. Poza nim, w pokoju były jeszcze dwie osoby. Jedną z nich był wysoki chłopak. Po jego wyglądzie i ubiorze można było stwierdzić że przebył długą i męczącą drogę. Trudno było blisko określić jego wiek. Druga osoba była od niego o prawie całą głowę niższa. Z wyglądu oraz głosu możnabyło poznać, że to dziewczyna. Miała ona na sobie długą, czarną szatę, z kapturem który krył jej twarz w mroku. Dodatkowo miała maskę. Jej głos wskazywał na to, że nie boi się osoby siedzącej w fotelu, a wręcz przeciwnie. W jej głosie słychać bylo coś w rodzaju hołdu dla tej osoby. Lord Voldemort- bo to właśnie on siedział w fotelu- kompletnie nie byłby przyzwyczajony do tego, że ktoś mówi do niego takim tonem. Do tej pory tylko Dumbledore tak się do niego odzywał. Jednak ta dziewczyna nie miała tonu głosu Dumbledore'a. Podziwiała go, robiła to co jej kazał bez cienia sprzeciwu. To właśnie Voldemortowi podobało się w Elenie. Dodatkowo jej sposób bycia, to co wyznawała i to co uważała za najważniejsze. Nie wiedział czemu ale to dziecko bardzo przypominało mu jego samego. Sam nie wiedział dlaczego.
Podczas, gdy chłopak podszedł do fotela, Dziewczyna uklęknęła i wyszła. Skierowała się do pokoju znajdującego się w pokoju piętro wyżej. Gdy tam weszła, dokładnie zamknęła drzwi po czym podeszła do lustra i zdjęła maskę. Spojrzała na swoje odbicie. Jedyną rzeczą jaka była widoczna, były jej duże, krwisto-czerwone oczy. Gdy zdjęła kaptur i wyjęła wsuwkę, na ramiona i plecy opadły długie, kruczoczarne włosy. Dziewczyna obejrzała się dokładnie w lustrze. Jej wzrok skierował się na szyję, na której po odsunięciu kaptura pobłyskiwał wisiorek od jej chrzestnego.
Jej chrzestny... Profesor Snape oraz jego dziewczyna, profesor Saphira Dumbledore byli jednymi z niewielu osób, które Elena darzyła szacunkiem. W dodatku ta wiadomość. Pod koniec poprzedniego roku jej nauki w Hogwarcie, dziewczyna dowiedziała się, że Saphira jest w ciąży. Wtedy ostatni raz Elena była szczerze uśmiechnięta. Nie powiedziała swemu wujkowi o planie wskrzeszenia Voldemorta. Jedynymi osobami wiedzącymi o tym byli: Elena, Peter i Czarny Pan.
Brunetka spojrzała na stary, srebrny zegar wiszący na ścianie. Nadszedł czas.
Dziewczyna z powrotem założyła maskę i kaptur po czym wyszła z pokoju. Zeszła do salonu gdzie na jednym z foteli leżała zwinięta Nagini. Czerwonooka podeszła do węża i lekko pogłaskała go po łbie. Nadszedł czas na to co nazywał Czarny Pan "dojeniem". Jednak nie było to tak jak w przypadku krowy. Elena w ogóle nie korzystała z "mleka" Nagini. Był to wyjątkowy wąż. Pomimo tego, iż był dusicielem to miał po obu stronach mordki woreczki z jadem. Dziewczyna wyjęła coś w rodzaju igły od strzykawki, podstawiła pod te woreczki miseczkę, po czym delikatnie nakłuła je. Natychmiast jad zaczął skapywać do przygotowanego naczynia. Gdy było go wystarczająco Elena jednym ruchem dłoni sprawiła, że ranki się zagoiły.
następnie z przygotowanym jadem poszła do kuchni. Tam dziewczyna miała wszystko co jej było potrzebne do stworzenia eliksiru wzmacniającego dla jej Pana. całkowicie pochłonęło ją tworzenie wywaru. Zajęła się tym do tego stopnia, że nawet nie zauważyła jak do kuchni wszedł Crouch. Dopiero gdy ten był od niej o jakieś 30 cm dziewczyna go wyczuła i natychmiast wyjęła różdżkę z kieszeni odwracając się gwałtownie.
-Ach!... To ty. Prze-przepraszam.
Po czym dziewczyna dalej zajęła się eliksirem.
-Nie ma za co. Co robisz?
-Eliksir dla Czarnego Pana. Musi go pić codziennie. Dzięki niemu odzyskuje siły ale nawet to nieiwele pomaga. On musi odzyskać swoją moc i otrzymać nowe ciało.
-Wiem. Dlatego tu jestem. od zawsze byłem po jego stronie. Przed jego upadkiem, w czasie gdy go nie było i teraz.
Dziewczyna cały czas nie odrywając wzroku od eliksiru przysłuchiwała się słowom Barty'ego. Chłopak w pewnym momencie przyjrzał się dokładniej dziewczynie i nareszcie zadał jej pytanie które od dawna chodziły mu po głowie. Od czasu gdy ją pierwszy raz zobaczył, dziwiło go zarówno jej wygląd jak i zachowanie.
-Powiedz... czemu chowasz twarz pod maską?
-mam swoje powody.
-Czemu nie chcesz jej pokazać?
-Już mówiłam. mam swoje powody. Czarny Pan się tym zbytnio nie interesuje, więc ty też nie powinieneś.
-No dobrze... A ile masz właściwie lat i dlaczego właściwie to robisz?
-Ile mam lat to moja prywatna sprawa. A dlaczego to robię? Pewnie dlatego, że podziwiam Czarnego Pana. Tak samo jak on, nienawidzę mugoli i szlam oraz zdrajców krwii. Poza tym chcę godnie mu służyć w każdy możliwy sposób.
-Skoro tak mówisz...Ale...
-Przepraszam, ale skończyłam i muszę to zanieść Czarnemu Panu...
Rzeczywiście akurat dziewczyna skończyła przygotowywać dzienną dawkę eliksiru i teraz przelała to do odpowiedniego naczynia. Następnie lekko kiwnęła głową przed Crouchem i wyszła. Chłopak słyszał jej kroki w korytarzu a potem na schodach.
Dziewczyna mocno go zainteresowała. Nie był pewien co do jej wierności właśnie przez ten strój. jednak wiedział, że Czarny Pan myśli inaczej. Gdy Barty się go zapytał o tą dziewczynę ten tylko odrzekł;
-nie masz co się martwić. Ufam jej co w moim przypadku jak wiesz jest bardzo rzadko spotykane. Ona w przeciwieństwie do Petigrew nie jest przesiąknięta strachem i obrzydzeniem na mój widok. i to jest dla mnie najważniejsze. To, że wyczuwam od niej oddanie i szacunek do mojej osoby. Zrozumiano?
Cały czas Barty tego nie rozumiał, jednak wierzył w przeczucie Czarnego Pana.
W tym samym czasie, kiedy Crouch zanurzył się w swoich rozmyślaniach Czarny Pan kończył pić Eliksir. Elena była jedyną osobą która miała prawo siedzieć w obecności Czarnego Pana. Dlatego teraz właśnie siedziała na stołku obok fotela na którym spoczywał jej ojciec i głaskała delikatnie po łbie Nagini, która zwinęła się pomiędzy fotelem a stołkiem. Gdy Voldemort skończył zażywać swój eliksir spojrzał na dziewczynę. Wyglądało na to, iż dziewczyna patrzy w ogień palący się w komiku przed fotelem. Meżczyznę bardzo dziwiło jej zachowanie. Pamiętał doskonale reakcje wszystkich, nawet swoim podwładnych gdy był blisko. Poza Dumbledorem, który przez całe życie traktował go jak ucznia wszyscy się go bali. od kiedy tylko pamiętał zawsze mu o to chodziło. i tu nagle się okazuje, że jakieś dziecko kompletnie się go nie boi tylko traktuje go z najwyższym szacunkiem.
-"Może to i lepiej? To dziecko jest idealnym kandydatem na mojego sługę."
Wystarczyło jego jedno spojrzenie by dziewczyna zrozumiała, że Czarny Pan chce być sam. Wzięła od niego naczynie, ukłoniła się przed nim, po czym wyszła. Odniosła do kuchni naczynie po czym wyszła na spacer. Ruszyła drogą widoącą do wioski. Tam ruszyła jedną z uliczek w tylko sobie znanym kierunku. Była pogrążona we własnych myślach. Myślała o Marcusie Flincie, chłopak z którym chodziła do końca tamtego roku szkolnego. Potem uznali, że było lepiej kiedy byli przyjaciółmi i tak już zostało. Od tamtego czasu nie napisała do niego nawet jednego słowa. Bella latała swobodnie po okolicy. Midnight i Marvolo też robili co chcieli. Zwierzakom bardzo się to miejsce podobało. Można by powiedzieć, że zwierzaki upodobniły się do swojej pani. Bo trzeba przyznać, że dziewczyna była zachwycona tym miejscem.
Idąc tak ,nagle dziewczyna wyczuła słabą bo słabą ale jednak jakąś moc magiczną. Ruszyła w tamtym kierunku. Po ok 2 minutach natknęła się na jakąś kobietę. Początkowo Elena jej nie poznała, dopiero po chwili zauważyła iż ta osoba jest pracownicą Ministerstwa Magii. Wystarczyło jedno lekkie zaklęcie by kobieta wyjawiła jej rąbek tego co się dziej w Ministerstiwe. Gdy Elena usłyszała, że w tym roku ma się w Hogwarcie odbyć Turniej Trójmagiczny i że ona wie więcej, natychmiast Elena użyła na kobiecie całkowitego porażenia ciała i przeniosła się z nią do posiadłości Riddle'ów. tam zaprowadziła kobietę natychmiast do Czarnego Pana i ten zaczął przesłuchania. Gdy skończył wyciągać z jej umysłu potrzebne informacje, kobieta była już tak słaba iż Czarny Pan po prostu rozkazał ją zabić co Elena natychmiast wykonała. Kobieta rzeczywiście była pracownicą z Ministerstwa Magii, a nazywała się Berta Jorkins.
Po skończeniu odpowiednich prac Elena spokojnie weszła do wielkiego domu na wzgórzu. Do posiadłości, w której obecnie ukrywał się i zbierał siły największy czarnoksiężnik wszech czasów. Ten, który miał sprowadzić zagładę na wszystkie szlamy, mugoli i zdrajców krwi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz