piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 23

Minął miesiąc od zdarzenia na korytarzu. Po szkole rozniosła się wiadomość, że Dziedzicem Slytherina jest Potter. Po zdarzeniu podczas pierwszego spotkania klubu pojedynków, uczniowie upewnili się w tym przekonaniu. Nie tylko Krukoni i Puchoni, ale także Gryfoni zaczęli się go bać. Nie ma, co się im dziwić. W końcu uczeń atakujący znajomych z własnego domu? Ślizgoni także nie darzyli go specjalną sympatią, chociaż najczęściej po prostu go omijali szerszym łukiem. A bliźniacy Weasley’owie? Znaleźli kolejny powód do żartów, chodząc za Hardym przez korytarz i drąc się „przejście dla dziedzica Slytherina!”. A Elena?
Ku zdziwieniu wszystkich Ślizgonów nic z tym nie robiła. Nikt o tym nie wiedział, jednak Elena miała teraz inne rzeczy do roboty. A mianowicie: obserwowała Ginny, pilnowałaby bazyliszek miał, co jeść, oraz czasami rzucała na Ginny zaklęcie Imperiusa, by jej ojciec mógł nad nią lepiej zawładnąć. Brunetka cały czas żyła nadzieją, że pod koniec tego roku ta cząstka, która jest w dzienniku odzyska moc i połączy się z jej główną częścią, przez co jej ojciec odzyska pełnię mocy. Pragnęła tego z całego serca. Z tego, co robiła nie zwierzała się nikomu, nawet Severusowi i Saphirze. Czuła, że to jest jej własna misja, o której nikt nie powinien wiedzieć. To by zagroziło przebiegowi jej planu. Za każdym razem, gdy schodziła do bazyliszka, spędzała w Komnacie jakieś 3-4 godziny na badaniu całej komnaty. Interesował ją każdy, najmniejszy zakamarek tego miejsca. Miejsca, które zbudował sam Slytherin. To miejsce emanowało czarną magią. Wiedziała o tym.
Piątek wieczór. 30 Listopad. Na dworze szaleje zamieć, jakiej nie widziano w tych stronach od setek lat. Od 2 godzin nie wolno przebywać na korytarzach żadnemu z uczniów. Wszyscy uczniowie są w pokojach wspólnych swoich domów. Poza jedną osobą. Czarnowłosa dziewczyna w zielonym golfie i jasnych jeansach siedziała na parapecie, w korytarzu trzeciego piętra. Nogi miała podkulone i objęte dłońmi. Podbródek opierała na kolanach, a jej oczy skierowane były w stronę okna. Patrzyła na zamieć pogrążona we własnych myślach. Od zawsze taka pogoda kojarzyła jej się z nią samą. Podobnie jak ta śnieżyca, Elena Morino była zimna, okrutna i nieoszczędzająca nikogo. Czerwonooka miała podobny charakter. Jej celem było jedynie niszczenie mugoli, szlam, mieszańców i zdrajców własnej krwi. Zadaniem śnieżycy było niszczenie roślinności, domostw i zabijanie słabych zwierząt.  Czyż to nie jest podobne? Poza tym Elena nie była kochana tak naprawdę przez kogoś poza jej ojcem chrzestnym. Miłość była odbierana w jej domu jako oznaka słabości.
Dziewczynie nie przeszkadzało to, że wokół jest ciemno. Dla niej zawsze było ciemno. Nawet kiedy na dworze była cudna pogoda i słońce ogrzewało twarz dając przyjemne ciepło, dziewczyna nie czuła tego. Nauczyła się nie czuć, ciepła, miłości i dobroci. Ponieważ nikt poza jej ojcem chrzestnym tego nie okazywał względem niej.
W końcu dziewczyna wstała i wolnym krokiem skierowała się w stronę pokoju wspólnego Slytherinu. Całkowicie zapomniała jaki jutro miał być dzień. Położyła się, przykryła kołdrą i usypiana przez zamieć za oknem oddała się w objęcia Morfeusza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz