piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 21- Hogsmeade

Sobota. Hogsmeade. Główną ulicą miasteczka szli Saphira i Severus. Była to pierwsza sobota, w którą można było odwiedzać Hogsmeade. Severus już tydzień wcześniej zaprosił Saphirę na wspólne wyjście do miasteczka czarodziejów. Spacerowali już od 30 min. W tym czasie Snape zakupił potrzebne ingrediencje, a Młoda Dumbledore nową sukienkę, parę szpilek i kolczyki zafundowane przez Severusa. Teraz weszli do niewielkiej kawiarenki. Saphira bardzo lubiła to miejsce i Severus teraz dowiedział się dlaczego. Ściany były pomalowane na czysty, delikatny błękit. Okrągłe okna wychodziły wzgórza i las. Okrągłe stoliki z biało- błękitnymi obrusami oraz jasnoniebieskie krzesła nadawały przyjemny klimat. A do tego gdzie niegdzie stały wazony z kwiatami.
Saphira i Severus usiedli przy jednym ze stolików i złożyli zamówienie. Gdy kelnerka odeszła, oboje zaczęli rozmawiać. O lekcjach, uczniach oraz dawnej służbie u Czarnego Pana . Wiedzieli, że nikt ich nie podsłucha. W pewnym momencie dziewczyna poruszyła temat który bardzo zdziwił bruneta:
-Severusie mam pytanie.
-Tak kochanie.
-Dlaczego Elena taka jest?
Snape spojrzał na nią ze zdziwieniem:-Taka? Co masz na myśli?
-No, taka zamknięta w sobie. Taka niedostępna. Jakby nikomu poza tobą nie ufała.
Severus opuścił głowę. Gdy kelnerka przyniosła im zamówienia, powoli zaczął pić kawę zanim odpowiedział na pytanie:
-Bo widzisz… Tak właśnie jest. Ona nikomu nie ufa.
-Dlaczego?
-Ponieważ to ja się nią opiekowałem.
-Naprawdę? A jej matka?
-Jej matka i moja kuzynka przez całe życie była pogrążona w żalu po stracie męża. Ojciec Eleny był śmierciożercą. Bardzo zaufanym śmierciożercą Czarnego Pana. Zgniął kiedy Elena miała zaledwie rok. Tyle wiem o jej ojcu. Sama Elena nigdy nie kochała matki tak jak powinna. Na mnie przelewała całą swoją miłość. W jej domu często pojawiali się Śmierciożercy. Była przez nich rozpieszczana. Przynosili jej księgi z zaklęciami, różne zabawki. Jednak Elena wolała się uczyć Czarnej Magii. Poza tym jej pasją podobnie jak moją, od najmłodszych lat były eliksiry. Miała do nich wielki talent. Mając zaledwie 6 lat udało jej się wykonać eliksir żywej śmierci. Poza tym, gdy miała 6 lat została pasowana na Śmierciożercę.
-Gdy miała 6 lat? Przecież nawet mnie było trudno to znieść a zostałam mianowana mając 23 lata. I trzeba przecież zabić…
-I ona to zrobiła.
-Yyy… Słucham?
-Mając 6 lat przeszła inicjację. Wiesz że musiała zabić przynajmniej dwie osoby jednym zaklęciem?
-Taakk…
-No więc, zabiła całą 10-osobową rodzinę mugoli. Nie wywołało w niej to rzadnych emocji. To dzięki jej matce Elena stała się taka… Zimna. Nie potrafi okazać współczucia innym osobom, a szlamy i mieszańce uważa za śmiecie.
-To smutne. I to wszystko wina jej matki?
-Tak.
-Przepraszam że poruszyłam ten temat.
-Nie martw się. Masz prawo wiedzieć. Poza tym teraz już rozumiesz czemu tak bardzo się martwię o Elenę. Ponieważ traktuję ją jak własną córkę. A ona mnie jak ojca.
-Widzę. –
-Cieszę się.
Po czym oboje się do siebie uśmiechnęli. Następnie dojedli ciasto, dopili kawę i wyszli. Poszli wzdłuż lasu, aż do Wrzeszczącej Chaty skąd z powrotem do wioski. Tam Severus kupił Saphirze piękny bukiet róż. Potem zaczęli wracać do zamku. Gdy przechodzili koło Miodowego Królestwa Saphtra nagle się zatrzymała.
-Coś się stało kochanie?
-Czegoś zapomniałaś?
-Nie, tylko… Zaczekaj na mnie chwilkę. Zaraz wrócę.
I zanim Severus zdąrzył coś powiedzieć, weszła do sklepu. Po 10 min wyszła z zieloną torebką czymś wypełnioną.
-Co to jest?
-Słodycze dlaEleny. Żal mi jej. I teraz rozumiem jej wcześniejszy stosunek do mnie. Bała się że straci jedyną osobę którą kocha.
-Zgadza się.
I oboje poszli do zamku.

 W Hogwarcie:
-To dla ciebie, Eleno.
Saphira wręczyła Elenie torebkę. Czerwonooka zajrzała do środka po czym spojrzała zaskoczona na Saphirę:
-Ale, pani profesor.. Dlaczego…
-A tak po prostu.
-Ale przecież, to miała być wasza randka a wy… Wujku!
-Nie patrz na mnie! To był pomysł Saphiry.
-Naprawdę?
Dziewczyna spojrzała na psorkę po czym ku ogólnemu zaskoczeniu [przytuliła się na chwilę do nauczycielki i delikatnie pocałowała Saphirę w policzek:
-Dziękuję pani profesor.
-Nie ma za co Eleno.
I cała trójka zeszlą do gabinetu Snape’a gdzie wypili po soku z dyni i zjedli paczkę ciastek z torebki Eleny. Dziewczyna czuła się jak nigdy. Jakby to była jej prawdziwa rodzina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz