piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 34- Powrót


Niezwykle gęsta mgła otaczała ten dom. Nie czuć tu było nawet odrobiny szczęścia i dobroci. Miejsce to było przesycone czarną magią. Złem w najczystszej postaci. Przez chmruy przedostawało się nikłe światło Słońca, pomimo tego, że był koniec czerwca. W czasie ostatnich dni szkoły niewiele sie już wydarzyło. Gryffindor zdobył Puchar Domów... Jednak niewielu to interesowało. A napewno nie obchodziło to tych osób, które zbierały się w tym oto domu. Nie obchodziło ich to, gdyż byli tu obecni bądź przyszli śmierciożercy, którym właśnie zaczęły się wakacje. Młodzież z Domu Węża zajmowała poszczególne pokoje, jednak cały czas pozostawiając piętro Czarnego Pana puste. na tym piętrze mieściły się zaledwie dwie sypialnie oraz pokój z kominkiem i fotelem na końcu korytarza. Zebrali się tu już wszyscy młodzi wraz ze swoimi rodzinami. Poza jedną osobą...
Przed domem było dosyć sporo miejsca. Tam kiedyś stawały dorożki z końmi. Teraz, tuż przed schodami prowadzącymi do drzwi wejściowych, pojawiły się dwie zakapturzone osoby. Jedna z nich, trochę wyższa o smukłej figurze, ruszyła pewnym krokiem po schodach, podczas gdy druga- trzymająca kilkanaście siatek, ruszyła za nią starając się dotrzymać wyżeszj osobie kroku. Pierwsza osoba, po dojścu do drzwi, cicho zapukała po czym weszła jednocześnie wpuszczając do domu osobę jej towarzyszącą. W chwili, gdy pierwsza osoba zwrociła się twarzą do schodów na ich szczycie ukazał się Czarny Pan. Voldemort z delikatnym uśmiechem zszedł na dół stając przed wyższą osobą. Z salonu znajdującego się na prawo od schodów wyszło kilku Ślizgonów, Narcyza Morino oraz Lucjusz Malfoy. Voldemort nawet nie spojrzawszy na nich całą swą uwagę skupił na postaci stojącej przed nim.
-Witaj w domu, moja córko...
W tym momencie postać zsunęła kaptur. Podobnie uczyniła osoba stojąca dalej. Tą drugą osobą był nie ko inny jak Glizdogon natomiast zaraz po zsunięciu kaptura, osobie stojącej przed Voldemortem na plecy i ramiona rozsypały się długie, kruczoczarne włosy. na Czarnego Pana spojrzały takie same jak i jego czerwone oczy, umieszczone na twarzy o delikatnych rysach, ładnie skrojonych, perłowych ustach oraz o alabastrowej cerze. Przed Voldemortem stała uśmiechając się nie kto iny jak jego córka- Elena Riddle. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech ojca i rzekła:
-bardzo się cieszę, że znów tu jestem ojcze... Wybacz, że tak długo lecz byłam jeszcze na małych zakupach. Glizdogon bardzo mi pomógł.
Słysząc te słowa Draco malfoy, stojący obok matki Eleny cicho prychnął i już miał wyrazić swą opinię, gdy nagle poczuł coś przesuwającego się po jego nodze. Spojrzał w dół i zobaczył Nagini. Wąż podpełzł do Eleny i owijajać się wokoło poręczy schodów wystawiła łeb na wysokości twarzy Eleny. Brunetka pogładziła główkę gada i spojrzała na Dracona wzrokiem pełnym pogardy.
-Ojcze. Jeśli pozwolisz pójdę do swojego pokoju. Muszę się rozpakować.
-Ależ oczywiście. Idź, odpocznij i jak będziesz czegoś potrzebować wystarczy że zawołasz. Draco spełni każde twe życzenie.
Chłopak nie śmiał nawet spojrzeć na Voldemorta, wiedząc jaki Czarny pan ma wzrok. Elena natomiast uśmiechnęła się i odbierając od Glizdogona swoje siatki ruszyła na górę. Pansy wraz z przyjaciółkami obserwowały każdy jej ruch szepcząc przy tym:
-Ciekawe gdzie ona ma pokój?...
-No właśnie....
-Pewnie w...
Jednak tu nie dokończyły, ponieważ zobaczyły jak Elena wchodzi do jednej z tych sypialni znajdujących się na piętrze Czarnego Pana. Nikt nie odważył się odezwać na ten temat. Wszyscy rozeszli się do swych zajęć, podczas gdy Elena rozpakowywała swoje rzeczy przyniesione przez Pana Malfoya. Wypuściwszy Makoto, Marvola oraz Midnight usiadła przybiurku po czym napisała list do Pottera. Tak jak z nim to ustaliła. Umówiła się z nim 31 lipca na Pokątnej. Stopniowo zdobywała jego zaufanie. Tak jak było w planie...
Gdy to skończyła, zajęła się rozpakowywaniem siatek. Gdy tą czynność zakończyła, wzięła szybki przysznic i wysuszyła włosy, które upięła sobie w kok, pozostawiając kosmyk włosów przy policzku. Następnie wyjęła jedną z nowych sukni jaką otrzymała od ojca i skierowała się na dół. Gdy weszła do salonu, wszystkim zaparło dech w piersiach. tak ubrana wyglądała idealnie jak córka Czarnego Pana... Dopiero w tej chwili wszyscy dojrzeli to ogromne podobieństwo... Dziewczyna usiadła przy ojcu, po czym zajęła się rozmową z nim, na której stracili resztę popołudnia i wieczoru. Gdy dziewczyna ok 23 kładła się spać, czuła się naprawdę szczęśliwa. odzyskała ojca... Nareszcie... Wiedziała, że musi wypocząć. Zwłaszcza patrząc na to co się miało dziać w koln\ejnych dniach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz