-Sądzi pani, że nic jej nie będzie? Napewno?
-Tak Flint. Pytasz mnie o to już 6 raz.
Marcus
właśnie rozmawiał z Panią Pomfrey w Skrzydle Szpitalnym. Na krzesłach
obok siedzieli Saphira, Lucjusz oraz reszta drużyny Ślizgonów. Severus
chodził od ściany do ściany. Natomiast Flint był blady jak ściana i
wyglądał jakby miał za chwilę wyzionąć ducha. Z samą Eleną wcale nie
było tak dobrze. Miała złamaną rękę w tym miejscu , w którym trafiło ją
zaklęcie jej matki. Co gorsza nie można tego było normalnie wyleczyć
tylko trzeba było czekać aż kość sama sie zrośnie.
Dziewczyna
powoli się obudziła i zrezygnowawszy z pozycji leżącej na rzecz pozycji
siedządej spojrzała po zebranych tu osobach i rzekła:
-Przepraszam, ale co ja tu robię?
Wszyscy
unieśli głowy i zobaczywszy że Elena się przebudziła, wstali i podeszli
do jej łóżka. Sam Flint usiadł koło niej i przytulił ją do siebie.
-Au! Marcus to boli! Nie mogę oddychać.
Chłopak
momentalnie ją puścił po czym zaczął ją przepraszać. Zamknął się
dopiero kiedy Elena cmoknęła go w policzek ze słowami że się nie gniewa.
Po wysłuchaniu o tym co się stało, odchyliła głowę i wyszeptała:
-Wiedziałam,
że to się w końcu tak skończy. Jak matka nienawidzi cię od chwili
twoich narodzin, to napewno to się nie skończy inaczej.
-To znaczy, że...
-Tak
Marcus. Moja matka nigdy mnie nie kochała. Opiekował się mój chrzestny,
profesor Snape- tu uśmiechnęła się do Severusa.- To on mnie wszystkiego
nauczył.
-No dobrze moi państwo. Teraz panna Morino musi wziąć lekarstwa.
Pani
Pomfrey wygoniła wszystkich ze skrzydła szpitalnego a po podaniu Elenie
lekarstwa i obadaniu jej, ją także stamtąd wypuściła. Po szkole już
rozniosły się plotki, kto chciał skrzywdzić nową szefową ślizgonów.
Elena się tym nie przejęła. Weszła do swojego dormitorium, założyła
ciepły dres, kozaczki, zielony płaszcz zimowy, szalik i nauszniki i
wyszła ndwór. Wiedziała dokładnie gdzie jest osoba odpowiedzialna za jej
krzywdy. Wyczuwała jej magię. Ta osoba była obecnie ofiarą, taką jak
każdy mugol i mieszaniec.
Narcyza Morino stała nad
jeziorem, plecami do lasu. Tęksniła za swoim mężem jednak wiedziała, że
musi tak uczynić. Jej córka nigdy nie ożywi Toma. Jest tylko
nicniewartym śmieciem. Nagle wyczuła czyjąś obecność. Obejrzała się i
ozbaczyła swoją córkę wychodzącą spomiędzy drzew.
-Czego tu chcesz?
-OIdpłacić ci się pięknym za nadobne.
Po
czym Elena wystawiła przed siebie sprawną rękę i nagle w miejscu gdzie
Narcyza miała Mroczny Znak przeszedł ją przeszywający ból. Dziewczyna
uśmiechnęła się triumfalnie i machnęła dłonią. Jej matka poleciała i
walnęła w drzewo, po czym się po nim osunęła. Narcyza spojrzała na swoją
córkę z niedowierzaniem. Spojrzała w jej oczy i zamarła:
-"Jej
oczy... Są takie same jak oczy węża... Jak oczy Czarnego Pana... On miał
ten sam wyraz spokoju, opanowania i braku emocji podczas... zabijania
swojej ofiary".
W oczach Narcyzy pojawił się strach jakiego już od dawna nie doświadczyła.
Elena
wsyatwiła przed siebie dłoń i machnęła nią po czym przed Młodą Morino
wyrosła Czarna Róża, która uniosła się w powietrze. Nad jej główką
pojawił się ognisty feniks, natomiast na kolcach przy samym dole pjawił
się zielony wąż.
Dziewczyna
machnęła dłonią i wszystkie te rzeczy wleciały do jej różdżki.
Dziewczyna machnęła i jej matka została porażona Cruciatusem, tak silnym
jaki rzucał jej ojciec. Tak przetrzymała ją przez przez dobre kilkanaście minut. Spojrzała ze
wstrętem na kobietę teraz leżącą i ciężko oddychającą:
-Znasz ten
znak, prawda? Feniks, wąż i czarna róża? Mam nadzieję. A teraz
zapamiętaj! Ja wybaczam tylko raz. Jak mój ojciec jestem bezwzględna i
nigdy nie pozwolę na to by ktoś mną pomiatał, zwłaszcza ktoś taki jak
ty. Nie jesteś już moją matką. Nie chcę cię widzieć w domu Morino. Już
wysłałam pieniądze i to ja kupiłam ten dom, więc teraz jest mój. Nie
chcę cię w nim widzieć. Nie zabiję ciebie. Zrobi to Czarny Pan kiedy
powróci do władzy. On pozbędzie się wszystkich tych, którzy go
zdradzili. A teraz... Żegnaj!
Po czym dziewczyna odwróciła się i
skierowała w stronę zamku. Jej oczy były zimne i nieszukające już
niczego. Narcyza odprowadziła ją wzrokiem, po czym zemdlała. Nigdy nie
sądziła, że jej córka stanie się taka silna. I że zwróci się przeciwko
niej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz