piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 25- Porachunki

-Sądzi pani, że nic jej nie będzie? Napewno?
-Tak Flint. Pytasz mnie o to już 6 raz.
Marcus właśnie rozmawiał z Panią Pomfrey w Skrzydle Szpitalnym. Na krzesłach obok siedzieli Saphira, Lucjusz oraz reszta drużyny Ślizgonów. Severus chodził od ściany do ściany. Natomiast Flint był blady jak ściana i wyglądał jakby miał za chwilę wyzionąć ducha. Z samą Eleną wcale nie było tak dobrze. Miała złamaną rękę w tym miejscu , w którym trafiło ją zaklęcie jej matki. Co gorsza nie można tego było normalnie wyleczyć tylko trzeba było czekać aż kość sama sie zrośnie.
Dziewczyna powoli się obudziła i zrezygnowawszy z pozycji leżącej na rzecz pozycji siedządej spojrzała po zebranych tu osobach i rzekła:
-Przepraszam, ale co ja tu robię?
Wszyscy unieśli głowy i zobaczywszy że Elena się przebudziła, wstali i podeszli do jej łóżka. Sam Flint usiadł koło niej i przytulił ją do siebie.
-Au! Marcus to boli! Nie mogę oddychać.
Chłopak momentalnie ją puścił po czym zaczął ją przepraszać. Zamknął się dopiero kiedy Elena cmoknęła go w policzek ze słowami że się nie gniewa. Po wysłuchaniu o tym co się stało, odchyliła głowę i wyszeptała:
-Wiedziałam, że to się w końcu tak skończy. Jak matka nienawidzi cię od chwili twoich narodzin, to napewno to się nie skończy inaczej.
-To znaczy, że...
-Tak Marcus. Moja matka nigdy mnie nie kochała. Opiekował się mój chrzestny, profesor Snape- tu uśmiechnęła się do Severusa.- To on mnie wszystkiego nauczył.
-No dobrze moi państwo. Teraz panna Morino musi wziąć lekarstwa.
Pani Pomfrey wygoniła wszystkich ze skrzydła szpitalnego a po podaniu Elenie lekarstwa i obadaniu jej, ją także stamtąd wypuściła. Po szkole już rozniosły się plotki, kto chciał skrzywdzić nową szefową ślizgonów. Elena się tym nie przejęła. Weszła do swojego dormitorium, założyła ciepły dres, kozaczki, zielony płaszcz zimowy, szalik i nauszniki i wyszła ndwór. Wiedziała dokładnie gdzie jest osoba odpowiedzialna za jej krzywdy. Wyczuwała jej magię. Ta osoba była obecnie ofiarą, taką jak każdy mugol i mieszaniec.

Narcyza Morino stała nad jeziorem, plecami do lasu. Tęksniła za swoim mężem jednak wiedziała, że musi tak uczynić. Jej córka nigdy nie ożywi Toma. Jest tylko nicniewartym śmieciem. Nagle wyczuła czyjąś obecność. Obejrzała się i ozbaczyła swoją córkę wychodzącą spomiędzy drzew.
-Czego tu chcesz?
-OIdpłacić ci się pięknym za nadobne.
Po czym Elena wystawiła przed siebie sprawną rękę i nagle w miejscu gdzie Narcyza miała Mroczny Znak przeszedł ją przeszywający ból. Dziewczyna uśmiechnęła się triumfalnie i machnęła dłonią. Jej matka poleciała i walnęła w drzewo, po czym się po nim osunęła. Narcyza spojrzała na swoją córkę z niedowierzaniem. Spojrzała w jej oczy i zamarła:
-"Jej oczy... Są takie same jak oczy węża... Jak oczy Czarnego Pana... On miał ten sam wyraz spokoju, opanowania i braku emocji podczas... zabijania swojej ofiary".
W oczach Narcyzy pojawił się strach jakiego już od dawna nie doświadczyła.
Elena wsyatwiła przed siebie dłoń i machnęła nią po czym przed Młodą Morino wyrosła Czarna Róża, która uniosła się w powietrze. Nad jej główką pojawił się ognisty feniks, natomiast na kolcach przy samym dole pjawił się zielony wąż.
sage.jpg Pheonix, Fire, Rose & Snake image by tennis_lover_girl
Dziewczyna machnęła dłonią i wszystkie te rzeczy wleciały do jej różdżki. Dziewczyna machnęła i jej matka została porażona Cruciatusem, tak silnym jaki rzucał jej ojciec. Tak przetrzymała ją przez przez dobre kilkanaście minut. Spojrzała ze wstrętem na kobietę teraz leżącą i ciężko oddychającą:
-Znasz ten znak, prawda? Feniks, wąż i czarna róża? Mam nadzieję. A teraz zapamiętaj! Ja wybaczam tylko raz. Jak mój ojciec jestem bezwzględna i nigdy nie pozwolę na to by ktoś mną pomiatał, zwłaszcza ktoś taki jak ty. Nie jesteś już moją matką. Nie chcę cię widzieć w domu Morino. Już wysłałam pieniądze i to ja kupiłam ten dom, więc teraz jest mój. Nie chcę cię w nim widzieć. Nie zabiję ciebie. Zrobi to Czarny Pan kiedy powróci do władzy. On pozbędzie się wszystkich tych, którzy go zdradzili. A teraz... Żegnaj!
Po czym dziewczyna odwróciła się i skierowała w stronę zamku. Jej oczy były zimne i nieszukające już niczego. Narcyza odprowadziła ją wzrokiem, po czym zemdlała. Nigdy nie sądziła, że jej córka stanie się taka silna. I że zwróci się przeciwko niej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz