Elena
dokładnie przyjrzała się róży. Postawiła ją delikatnie na stoliku
nocnym i dotknęła jednego z płatków. W dotyku przypominały bardzo zimny
aksamit. Dziewczyna nie wiedziała co to znaczy. Wiedziała tylko jedno:
zarówno Malfoy, jak i Parkinson są podłymi zdrajcami, których ukaże gdy
nadejdzie czas. Teraz szatynka zeszła na dól. Tam zjadła obiad, chociaż
jedzenie z trudem przechodziło jej przez gardło. Cały czas mała przed
oczami Dracona i Pansy siedzących razem w kawiarni. Wydali jej się
bardzo szczęśliwi. Trudno jej było to zrozumieć. Pewnie dlatego, że
nigdy (chociaż przy Snape’ie czuła się wyjątkowa) nie zaznała tego, co
zaznało większość dzieci. Pansy i Draco jako dzieci z bogatych domów,
byli otoczeni opieką rodziców. Elena- chociaż otoczona przez służbę i
skrzaty domowe- nigdy nie czuła tego prawdziwego, jedynego i niezwykłego
uczucia, jakim jest miłość matki do swego dziecka. Dziewczyna skończyła
jeść i wróciła na górę. Tam usiadła na parapecie i zaczęła głaskać
Marvola, który wskoczył na jej kolana. Gładziła jego lśniącą sierść i
zastanawiała nad tym, co się zdarzyło podczas minionego roku. Pierwszy
rok nauki w Hogwarcie: Jaszczura, Ślizgoni, lekcje, dokuczanie
Bliznowatemu i jego koleżkom, poznanie profesora Quirella, kłótnia
z matką podczas Bożego narodzenia i podróż Błędnym Rycerzem, PIERWSZA
MIŁOŚĆ. Następnie: widok ojca w zwierciadle Ain Eigarp, ujrzenie
Kamienia Filozoficznego, a co najważniejsze: POWTÓRNE ZOBACZENIE OJCA.
Elena przez cały czas się obwiniała o to, że przez nią, Czarny Pan
jeszcze nie powrócił. Przecież mogła wyczuć, że on tam jest, w końcu
jego moc czarnomagiczna dorównywała tej, którą miała szatynka. Czuła
to, a jednak nie rozpoznała go. Dzięki samej sobie po raz drugi w swoim
12-letnim życiu, straciła ojca. W dodatku WSPANIAŁY POTTER (dop.
Autorki: rzygać mi się chce) jak zwykle został obrzucony wieńcami, a jak
był w skrzydle szpitalnym, ludzie stali w kolejkach, żeby mu coś
podarować. Aż niedobrze się robi. Sama Elena planowała, go udusić w
najbliższym terminie.
Elena
siedziała tak do późna w nocy. Jeden z „kelnerów”, podał dania, po czym
pokłonił się i wyszedł. Elena zjadła trochę kanapek, a następnie reszta
wylądowała u kotów. Szatynka przebrała się w koszulę nocną i weszła pod
ciepłą kołdrę. Tam myślała jeszcze przez chwilę, po czym zmęczona
zasnęła.
*** Nazajutrz***
Elena
wstała w tak ponurym nastroju, że jej humor odzwierciedlał dzisiejszą
pogodę (deszcze, zimno). Dziewczyna poszła do łazienki, przebrała się w
obcisły sweter i do niego jasne jeansy, lecz gdy spojrzała w lustro,
wręcz zamarła. Powód tego był prosty:
Jej
piękne szmaragdowo- zielone oczy, z których była taka dumna, teraz już
takie nie były. Teraz tęczówki stały się czerwone. Nie miała pojęcia jak
to się stało. Przyjrzała się dokładniej i rzeczywiście jej tęczówki
były teraz krwisto-czerwone. Najpierw uznała, że to jakiś żart, lecz gdy
upewniła się, że tak jest naprawdę, lekko się uśmiechnęła. Pomyślała
chiwlkę, po czym wyjęła z szafki nożyczki. Ostatni raz spojrzała nba
swoje odbicie w lustrze, po czym zaczęła. Po chwili na ziemię zaczęły
opadać kasztanowo- brązowe kosmyki. W ten sposób wcześniejsze włosy do
pasa, które miała Elena, teraz sięgały jej trochę za ramiona. Następnie
wyszła z łazienki i podeszła do szafki nocenj. Delikatnie
dotknęła czarnego płatka i wymamrotała odpowiednie zaklęcie. Przed
oczami miała twarz swojego ojca. Tą, którą widziała w zwierciadle Ain
Eigarp. Jego delikatne rysy twarzy, piękne szmaragdowo- zielone oczy,
oraz czarne włosy. Gdy skończyła, rozbłysło takie samo światło,
które zajaśniało wczoraj. Gdy to zniknęło, Elena poszła do łazienki i
spojrzała w lustro. Osiągnęła zamierzony efekt. Już nie miała swoich
brązowych włosów, teraz miała takie jak jej ojciec. Czarne i proste
(wcześniej miała kręcone).
Dziewczyna zeszła na dół, gdzie od razu natrafiła na jej stałego kelnera:
-Panienko Morino, pięknie panienka wygląda. Postanowiła panienka zmienić styl?
-To
nie był mój pomysł Eric. Dzisiaj nie będę jeść śniadania. A tak przy
okazji, to jakby ktoś pytał to tutaj nie mieszka rzadna Morino. Nic o
mnie nie wiesz. Jedyną panienką która tu przebywa jest Panienka Tao.
Rozumiesz?
-Oczywiście Panienko.
-To dobrze. Do widzenia.
-Do widzenia. Miłego dnia życzę.
I
Elena wyszła. Postanowiła pójśc na Pokątną. W końcu musiała kupić sobie
książki. Lecz jeszcze zanim to zrobi, musi się upewnić, że dzisiaj będą
tam Potter, Granger i Weasley'owie.
***Tym czasem w domu rodziny Morino***
Wszyscy
siedzieli jak na szpilkach. Śmierciożercy martwili się, gdzie jest
Elena, Snape i Saphira nie mogli się na niczym skupić, a matka Eleny
była wściekła na córkę i przygotowała na nią już cały zestaw zaklęć jako
karę. W pewnym momencie zabrzmiał dzwonek do drzwi. Pani Morino poszła
otworzyć. W drzwiach stał Lucjusz Malfoy:
-Wiem, gdzie jest Elena.
Wszyscy spojrzęli w jego kierunku.
-No gdzie?
-Na
Nocturnie. Spotkałem ją wczoraj. Okazało się, że Draco i Elena chodzili
ze sobą lecz Draco zdradził Elenę z Pansy. Już został za to ukarany.
Nie wiem, gdzie jest dokładnie.
-Dziękuję Lucjuszu. Wejdź.- gdy ten wszedł do salonu matka Eleny przemówiła- jeszcze dzisiaj ruszamy na Pokątną.
Wszyscy kiwnęli głowami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz