piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 15- Zmiany

Elena dokładnie przyjrzała się róży. Postawiła ją delikatnie na stoliku nocnym i dotknęła jednego z płatków. W dotyku przypominały bardzo zimny aksamit. Dziewczyna nie wiedziała co to znaczy. Wiedziała tylko jedno: zarówno Malfoy, jak i Parkinson są podłymi zdrajcami, których ukaże gdy nadejdzie czas. Teraz szatynka zeszła na dól. Tam zjadła obiad, chociaż jedzenie z trudem przechodziło jej przez gardło. Cały czas mała przed oczami Dracona i Pansy siedzących razem w kawiarni. Wydali jej się bardzo szczęśliwi. Trudno jej było to zrozumieć. Pewnie dlatego, że nigdy (chociaż przy Snape’ie czuła się wyjątkowa) nie zaznała tego, co zaznało większość dzieci. Pansy i Draco jako dzieci z bogatych domów, byli otoczeni opieką rodziców. Elena- chociaż otoczona przez służbę i skrzaty domowe- nigdy nie czuła tego prawdziwego, jedynego i niezwykłego uczucia, jakim jest miłość matki do swego dziecka. Dziewczyna skończyła jeść i wróciła na górę. Tam usiadła na parapecie i zaczęła głaskać Marvola, który wskoczył na jej kolana. Gładziła jego lśniącą sierść i zastanawiała nad tym, co się zdarzyło podczas minionego roku. Pierwszy rok nauki w Hogwarcie: Jaszczura, Ślizgoni, lekcje, dokuczanie Bliznowatemu i jego koleżkom, poznanie profesora Quirella,  kłótnia z matką podczas Bożego narodzenia i podróż Błędnym Rycerzem, PIERWSZA MIŁOŚĆ. Następnie: widok ojca w zwierciadle Ain Eigarp, ujrzenie Kamienia Filozoficznego, a co najważniejsze: POWTÓRNE ZOBACZENIE OJCA. Elena przez cały czas się obwiniała o to, że przez nią, Czarny Pan jeszcze nie powrócił. Przecież mogła wyczuć, że on tam jest, w końcu jego moc czarnomagiczna dorównywała tej, którą miała szatynka.  Czuła to, a jednak nie rozpoznała go. Dzięki samej sobie po raz drugi w swoim 12-letnim życiu, straciła ojca. W dodatku WSPANIAŁY POTTER (dop. Autorki: rzygać mi się chce) jak zwykle został obrzucony wieńcami, a jak był w skrzydle szpitalnym, ludzie stali w kolejkach, żeby mu coś podarować. Aż niedobrze się robi. Sama Elena planowała, go udusić w najbliższym terminie.
Elena siedziała tak do późna w nocy. Jeden z „kelnerów”, podał dania, po czym pokłonił się i wyszedł. Elena zjadła trochę kanapek, a następnie reszta wylądowała u kotów. Szatynka przebrała się w koszulę nocną i weszła pod ciepłą kołdrę. Tam myślała jeszcze przez chwilę, po czym zmęczona zasnęła.

*** Nazajutrz***

 Elena wstała w tak ponurym nastroju, że jej humor odzwierciedlał dzisiejszą pogodę (deszcze, zimno). Dziewczyna poszła do łazienki, przebrała się w obcisły sweter i do niego jasne jeansy, lecz gdy spojrzała w lustro, wręcz zamarła. Powód tego był prosty:
Jej piękne szmaragdowo- zielone oczy, z których była taka dumna, teraz już takie nie były. Teraz tęczówki stały się czerwone. Nie miała pojęcia jak to się stało. Przyjrzała się dokładniej i rzeczywiście jej tęczówki były teraz krwisto-czerwone. Najpierw uznała, że to jakiś żart, lecz gdy upewniła się, że tak jest naprawdę, lekko się uśmiechnęła. Pomyślała chiwlkę, po czym wyjęła z szafki nożyczki. Ostatni raz spojrzała nba swoje odbicie w lustrze, po czym zaczęła. Po chwili na ziemię zaczęły opadać kasztanowo- brązowe kosmyki. W ten sposób wcześniejsze włosy do pasa, które miała Elena, teraz sięgały jej trochę za ramiona. Następnie wyszła z łazienki i podeszła do szafki nocenj. Delikatnie dotknęła czarnego płatka i wymamrotała odpowiednie zaklęcie. Przed oczami miała twarz swojego ojca. Tą, którą widziała w zwierciadle Ain Eigarp. Jego delikatne rysy twarzy, piękne szmaragdowo- zielone oczy, oraz czarne włosy. Gdy skończyła, rozbłysło takie samo światło, które zajaśniało wczoraj. Gdy to zniknęło, Elena poszła do łazienki i spojrzała w lustro. Osiągnęła zamierzony efekt. Już nie miała swoich brązowych włosów, teraz miała takie jak jej ojciec. Czarne i proste (wcześniej miała kręcone).

  
Dziewczyna zeszła na dół, gdzie od razu natrafiła na jej stałego kelnera:
-Panienko Morino, pięknie panienka wygląda. Postanowiła panienka zmienić styl?
-To nie był mój pomysł Eric. Dzisiaj nie będę jeść śniadania. A tak przy okazji, to jakby ktoś pytał to tutaj nie mieszka rzadna Morino. Nic o mnie nie wiesz. Jedyną panienką która tu przebywa jest Panienka Tao. Rozumiesz?
-Oczywiście Panienko.
-To dobrze. Do widzenia.
-Do widzenia. Miłego dnia życzę.
I Elena wyszła. Postanowiła pójśc na Pokątną. W końcu musiała kupić sobie książki. Lecz jeszcze zanim to zrobi, musi się upewnić, że dzisiaj będą tam Potter, Granger i Weasley'owie.

***Tym czasem w domu rodziny Morino***
Wszyscy siedzieli jak na szpilkach. Śmierciożercy martwili się, gdzie jest Elena, Snape i Saphira nie mogli się na niczym skupić, a matka Eleny była wściekła na córkę i przygotowała na nią już cały zestaw zaklęć jako karę. W pewnym momencie zabrzmiał dzwonek do drzwi. Pani Morino poszła otworzyć. W drzwiach stał Lucjusz Malfoy:
-Wiem, gdzie jest Elena.
Wszyscy spojrzęli w jego kierunku.
-No gdzie?
-Na Nocturnie. Spotkałem ją wczoraj. Okazało się, że Draco i Elena chodzili ze sobą lecz Draco zdradził Elenę z Pansy. Już został za to ukarany. Nie wiem, gdzie jest dokładnie.
-Dziękuję Lucjuszu. Wejdź.- gdy ten wszedł do salonu matka Eleny przemówiła- jeszcze dzisiaj ruszamy na Pokątną.
Wszyscy kiwnęli głowami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz