Fale
rozbijały się o skaliste brzegi niosąc za sobą echo uderzającej wody, stopniowo
zalewającej wyspę oraz niemalże podtapiając dolne partie znajdującego się tutaj
olbrzymiego budynku. Przez ostatni rok, nawet ów budynek się zmienił
przybierając znacznie bardziej złowrogą i nieprzystępną, jakby samym wyglądem
miał odstraszać zbliżających się do niego ludzi. Z wnętrza budowli docierały
czasem krzyki bólu, choć mocno zagłuszone przez szumiące morze mogły wydawać
się jedynie wyciem wiatru. Ten, kto przed laty budował to miejsce, doskonale
zdawał sobie sprawę z jego przeznaczenia i było pewne, iż zadbał by to co
działo się w środku często nie opuszczało murów budynku, zostawiając wszystkie
swoje sekrety w środku. Azkaban- więzienie dla czarodziejów, miejsce
zamieszkane przez najstraszliwszych przestępców świata magicznego. Każdy, kto
miał okazję zobaczyć ów budynek, sam mógł na własne oczy przekonać się, iż w
żadnym z czarodziejskich państw nie wybudowano równie mrocznego więzienia.
Więzienia zapełnionego obecnie po brzegi podobno najgorszymi spośród
przestępców. Nie było już żadnych wolnych cel, wszystkie bez wyjątku zostały
zapełnione, włącznie z tą jedną, przed laty przygotowaną z myślą o
najpotężniejszych czarnoksiężnikach. Obecnie w owej celi od ponad roku znajdowała
się jedna osoba. I właśnie do tej osoby swe kroki kierowała grupa szybko
przemierzających korytarze czarodziejów. Na ich czele kroczył czarnowłosy
chłopak o zielonych oczach ukrytych za okularami, ubrany w pelerynę podróżną i
zaciskający palce na trzymanej za paskiem różdżce. Gdy tylko otrzymał
pozwolenie zjawił się w Azkabanie w towarzystwie samego Ministra Magii, Albusa
Dumbledore’a, Syriusza Blacka oraz swojej szkolnej przyjaciółki- Hermiony
Granger, która w pierwszym momencie
miała zbadać znajdującą się w celi dziewczynę. Rzecz jasna, jeśli owa
dziewczyna naprawdę się tam znajdowała, w co Harry Potter od pewnego czasu
zaczynał szczerze wątpić. W końcu znał ją, spędził z tą dziewczyną tyle czasu, był
pewien że jest w stanie ją rozpoznać nawet wśród tysiąca innych dziewczyn. A to
na pewno były jej oczy…. Te oczy wpatrujące się w niego w mroku, po czym rozpływające
się, jakby osoba która na niego patrzyła nagle przemieniła się w mgłę.
-Jak Voldemort to robił…
-Harry, co
powiedziałeś?
-Ja… Nic
takiego Mionka… Nic takiego…
Nie chciał
jej dodatkowo zamartwiać swoimi problemami, wiedząc że I tak przyjaciółka
martwi się o niego, odkąd powiedział iż podejrzewa Elenę Riddle o ucieczkę z
Azkabanu. W końcu Syriusz już udowodnił w przeszłości, iż jest to możliwe, a na
tyle udało mu się poznać córkę Voldemorta by wiedzieć, że jest ona w stanie
znaleźć wyjście z każdej sytuacji.
„A jeśli
uciekła, to lada chwila zbierze jakichś swoich popleczników i spróbuje
wskrzesić na nowo swojego ojca, nawet jeśli jest to już niemożliwe, bo
wszystkie horkruksy zostały zniszczone. W takim wypadku będzie trzeba działać
naprawdę szybko, by złapać ją i.. Nawet jeśli będzie trzeba, zastosujemy Avadę,
byle tylko nie wróciło to co się wtedy działo.. Przecież teraz, kiedy wszystko
zmierza ku lepszemu nie wolno pozwolić, by ta wariatka wszystko zniszczyła
przez swoje chorobliwe pragnienie przywrócenia swojego ojca do władzy.”
Z zamyślenia
wyrwał Harry’ego dopiero dźwięk otwierającej się ostatniej zaczarowanej
bariery, po czym już w następnej chwili drzwi do celi zostały otwarte i cała
grupa wchodząc do wnętrza pomieszczenia od razu dostrzegła…
***
Cisza… Ta
wszechogarniająca cisza często sprawiała, że po kilku godzinach spędzonych w
niej człowiek zaczynał sam krzyczeć, mówić do siebie, robić wszystko byle tylko
zagłuszyć owe straszliwe wrażenie, że mrok który otacza z każdej strony jest
przesycony ciszą, nagle stającą się czymś złowrogim i przyprawiającym o
dreszcze. Każdy przeciętny czarodziej już dawno postradałby zmysły w owej
ciszy, jednak ona była inna. Gdy dementorzy składali raport jakiemuś
czarodziejowi, każdy z nich był zgodny w jednej kwestii. Tą dziewczynę otaczała
jakaś osłona, bariera przez którą nie przedostawały się żadne jej uczucia,
jakby była z kamienia, jakby w jej piersi nie biło serce, a ona była
pozbawionym uczuć głazem. Możliwe, że było w tym coś, albowiem jej uczucia nie
wydostawały się na zewnątrz kryte głęboko w zranionym i zamkniętym na klucz
sercu, jednak i ona nie przyjmowała do siebie odczuć, jakie roztaczali wokoło dementorzy,
jakby to co robili jej nie dotyczyło… W pełni zdawała sobie sprawę z faktu, że
każdy inny już dawno by targnął się w celi na swoje życie, gdyby znalazł się w
jej położeniu. W miejscu, skąd nie było szansy na wyjście, gdzie miała spędzić
resztę swego życia, w całkowitej ciszy i mroku. Jednak ona nie należała do osób
przeciętnych. Nigdy nie była zwyczajną czarownicą i tutaj także jej
indywidualne podejście do życia się ujawniło, albowiem ona nauczyła się w tym
miejscu słuchać… I dzięki temu dowiadywała się rzeczy, które wszyscy chcieli
zatuszować, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. W końcu tutaj
więźniowie byli sprowadzani na przesłuchania, tutaj odpoczywali dementorzy, a
oni nie mieli w zwyczaju po prostu siadać i nic nie mówić. Jednak by się
dowiedzieć co mówi dementor, należy słuchać… Jej długie miesiące zajęło
rozpoznanie ich sposobu porozumiewania się, tak różnego od dementorów których
spotykała wśród popleczników swego ojca. Wszystko wydawało jej się tutaj inne.
W końcu przestała odliczać poszczególne miesiące, choć wiedziała, iż siedzi
tutaj już ponad rok. To była w stanie zaobserwować i obecnie nic jej więcej nie
było potrzeba… Dni mijały jej monotonnie, tak samo, podczas gdy na górze
więźniowie mieli okazję chociażby zamienić kilka słów z sąsiadem z celi
naprzeciwko albo obok, o tyle ona miała tutaj jedynie ciszę… Dlatego też tak
dziwny wydał jej się odgłos kroków, który nagle rozbrzmiał na korytarzu. Wręcz
nie mogła uwierzyć w to co słyszy i w pewnej chwili naprawdę uznała, iż ma
omamy słuchowe. Dopiero moment, w którym drzwi poczęły się otwierać był dla
niej swego rodzaju zapewnieniem iż to co obecnie się dzieje, nie jest jedynie
tworem jej wyobraźni, a upewniła się w tym fakcie, gdy tylko zobaczyła osoby znajdujące
się w wejściu do jej celi.
-Potter…
***
Harry
patrzył na swoją dawną towarzyszkę i wprost nie mógł uwierzyć, iż naprawdę ją
widzi, że to nie są kolejne omamy, które nagle znikąd się pojawiły i rzuciły
cień na jego umysł. Dopiero gdy usłyszał własne nazwisko, upewnił się, że to
wszystko dzieje się naprawdę… Jej głos był tak zmieniony, jakby od dawna, od
bardzo dawna go nie używała, czemu akurat trudno było się dziwić patrząc przez
pryzmat faktu, iż Elena Riddle była tutaj zamknięta od ponad roku, w miejscu
gdzie jej jedynymi towarzyszkami były mrok i cisza. Cisza, którą jednak nie przerwał on, a
Dumbledore, który wychodząc do przodu uśmiechnął się dobrodusznie.
-Witaj
Eleno, sporo czasu minęło odkąd ostatni raz miałem okazję zobaczyć cię
osobiście.
-Ostatnio
widzieliśmy się gdy zabijałeś mojego ojca, a potem wydałeś mnie w łapy
Ministerstwa Dumbledore.
-Widzę, iż
nawet tak długi pobyt w Azkabanie niewiele cię nauczył młoda panno. Zwłaszcza
szacunku do starszych.
-Nie szanuję
morderców mojego ojca. I nie szanuję tych, którzy na szacunek nie zasługują, a
ty na pewno nie jesteś kimś kogo będę wielbić.
-No tak, to
zrozumiałe. W końcu na twoich oczach zginął Voldemort, chociaż Eleno chyba nie
rozumiesz w pełni tej sytuacji, a jakbyś zrozumiała, możliwe jest iż byś
przejrzała na oczy. Możliwe, że…
-Po co
przyszliście?
Mówiąc to,
Elena skierowała wzrok na pozostałych członków grupy. Sama miała na sobie
zwykłą koszulkę i spodnie, siedziała w kącie celi, ze znacznie dłuższymi
włosami niż przed rokiem opadającymi jej na czoło i oczy. W tym momencie niezwykle natrętni mogliby
uznać, iż przypomina w swojej postawie własnego prawujka, Morfina Gaunta,
jednak takie stwierdzenie byłoby zarówno mocno przesadzone jak i przekoloryzowane.
W końcu Elena Riddle nigdy nie postradała zmysłów, o czym mogło świadczyć jej
rozumne spojrzenie, które skupiła na przybyłych, jakby miała zamiar odczytać z
ich twarzy prawdziwy powód tej niespodziewanej i wątpliwie przyjemnej wizyty.
Po jej słowach ponownie zapanowała dłuższa chwila milczenia, po której do
przodu wyszła Hermiona, zaciskająca palce na różdżce, jakby miała zamiar
zaatakować jeśli Elena wykona choćby jeden nieodpowiedni ruch.
-Kingsley
oraz profesor Dumbledore chcą zadać ci kilka pytań, jednak najpierw muszę cię
zbadać i sprawdzić kilka rzeczy, więc wstań i stój spokojnie.
-Naprawdę
musi mnie badać Szla…
-Spróbuj
dokończyć, a pozbędę się problemu w postaci ciebie raz na zawsze.
Słowa te,
wręcz wysyczane przez Pottera, skierowane były wprost do Eleny, wraz z różdżką
która natychmiast wymierzona została w szyję czarownicy, niczym lufa pistoletu.
Na ten gest Riddle’ówna westchnęła cicho, jednak posłusznie wstała dając się
badać Hermionie i jednocześnie nie spuszczając wzroku z Pottera, podczas gdy na
jej bladych, popękanych wargach pojawił się delikatny uśmiech.
-Tylko na
taki ton głosu teraz cię stać, prawda Potter? Straciłeś część swojej mocy,
odczuwasz to każdego dnia, gdy się budzisz i zastanawiasz gdzie ta moc uleciała…
Poza tym straciłeś możliwość porozumiewania się z wężami oraz większość
wybitnych talentów do zaklęć, czyż nie?
-O… o czym
ty mówisz?
-Znam twoje
myśli Potter. Nie muszę nawet uzywać legilimencji. Twój umysł od dawna był
otwarty na wszystko co się działo wokoło, a na twarzy można było wyczytać każde
twoje uczucie… Byłeś i nadal jesteś jak otwarta księga…
-Zamilcz.
Jak śmiesz odzywać się do Harry’ego? Ty, która tak go bezwzględnie
wykorzystałaś i zdradziłaś?! Ty, która…
-Ja, która
jestem córką znienawidzonego przez ciebie Czarnego Pana oraz Narcyzy Morino,
którą tak szalenie kochałeś i którą ja uśmierciłam, zgadza się Black?
Na ustach
czarownicy pojawił się delikatny uśmiech, gdy posłusznie lekko rozłożyła ręce,
jakby chciała nagle odlecieć, jednak jej wzrok ciągle był skupiony na stojącym
przed nią byłym więźniu Azkabanu.
-W pełni
znam także i twoją historię Black… Wiem, że to ty nakłaniałeś moją matkę do
zabicia mnie, chociaż przez dlugi czas nie wiedziałeś, kto dokładnie jest córką
Narcyzy Morino, ale i tak uważałeś, że gdy ja umrę, wy będziecie mogli być
razem… Błahe marzenie głupiego człowieka… Naprawdę wierzyłeś, że moja śmierć
nikogo nie zainteresuje? Bylibyście ścigani przez Śmierciożerców do czasu, aż
by was oboje nie złapali i nie wymierzyli sprawiedliwości…
Ponownie na
ustach Eleny zalśnił delikatny uśmiech, podczas gdy ona sama skierowała wzrok
na stojących przy sobie Kingsleya oraz Dumbledore’a.
-A jednak
dożyliśmy czasów, w których Ministerstwo i Hogwart się zjednoczyły i teraz
wspólnie niszczą świat czarodziejów… Cóż, za piękne czasy…
Mimo
własnych słów, Elena nie dała odpowiedzieć na nie, żadnemu z mężczyzn, a
zamiast tego spojrzała wprost w oczy Pottera cicho mówiąc.
-Pamiętasz
co ci powiedziałam, prawda? To była twoja decyzja Potter… i teraz ty poniesiesz
jej konsekwencje.
W momencie
gdy powiedziała te słowa, naraz na jej ustach zalśnił delikatny uśmiech i w tej
samej chwili wszyscy zgromadzeni w celi usłyszeli dobiegający z góry ogromny
wybuch, a po nim następny i następny… na sam ten dźwięk wszyscy przybyli od
razu skierowali wzrok na Elenę, która w tej samej chwili złapała różdżkę
Hermiony i zaczęło się z nią szarpać, próbując jej wyrwać magiczny przedmiot.
Światła pogasły i cela rozświetliła się jedynie gradem zaklęć, które
wystrzeliły ze wszystkich stron. Z górnych partii słychać było krzyki
strażników, iż ktoś zaatakował Azkaban, że więźniowie uciekają… Po czym nagle
wszystko w celi ucichło. Dzięki wygaszaczowi trzymanemu w dloni Dumbledore’a,
wszystkim ukazała się cela, oraz dwie czarownice leżące na podłodze
nieprzytomne. Natychmiast Kingsley pochylił się biorąc omdlałą Hermionę i
nieoglądając się na Elenę, wszyscy niemalze wybiegli z celi, w której pozostała
nieprzytomna czarownica… Wraz z opuszczeniem ostatniej bariery ponownie na celę
i korytarz opadła kurtyna mroku, w której obecnie nic nie lśniło, nic nie
dawało nawet minimalnego światła… W tym samym czasie grupa zdążyła się
deportować wprost do Świętego Munga, gdzie jako pierwszy odezwał się Kingsley
nieprzerwanie trzymający nieprzytomną czarownicę.
-Muszą ją
natychmiast zbadać i trzeba zawiadomić biuro Aurorów oraz Rona. Aurorzy mają natychmiast
udać się do Azkabanu nim więźniowie zdążą uciec, a Ron niech przybędzie tutaj.
W końcu jego narzeczona została trafiona nieznanym zaklęciem, albo nawet i
kilkoma.
-Ja…
-Harry nie
martw się, ja poinformuję Aurorów.
-Dziękuję
profesorze.
-A ja
przekażę wiadomość Ronowi i zaraz tutaj się zjawimy.
-Dziękuję
Syriuszu.
W momencie
gdy wszystko zostało ustalone, Minister wraz z Harry’m udali się po pomoc dla
Hermiony, a w holu na nowo zapanował spokój…
***
Mgła
wydawałą się na tyle gęsta, iż niemożliwym mogło się wydać by móc cokolwiek
przez nią zobaczyć… W owej mgle nawet ruiny, chociaż od dawna opustoszałe ziały
pustkami i mrokiem, w czasie gdy na owym pustkowiu, niegdyś zamieszkałym przez
mugoli, zaczęły pojawiać się znikąd postaci o różnym wzroście i tężyźnie.
Wszyscy szli przed siebie, spokojnie i ostrożnie zarazem, rozglądając się
wokoło, a każdy był przygotowany na możliwość ataku z każdej strony. Mimo
wszystko wszyscy kierowali się w jednym kierunku, skad po chwili dobiegł ich
cichy głos.
-Jesteście
już…
Po czym gdy
wszyscy obecni skinęli głowami ciągle milcząc, na ustach postaci, która
wypowiedziała owe słowa pojawił się nikły uśmiech, a oczy zalśniły czerwienią w
otaczającym ich mroku i mgle…
Och, to było świetne! Jestem ciekawa czy to Tom wrócił, czy Elena uciekła z Azkabanu. Zresztą to nie do końca Harry podjął decyzję tylko my. Czekam na kolejną notkę.
OdpowiedzUsuńYuuki
Cześć! Świetnie piszesz i mam szczerą nadzieję na więcej. Przeczytałam całość i nie umiem się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuń:) Czekam.
Zostałaś nominowana do Libster Award. Więcej u mnie. to-co-na-sercu.blog.pl
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału:)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością.
Pozdrawiam, Ola.
Kiedy bd kolejny rozdział .?
OdpowiedzUsuńHej wczoraj weszłam na twojego bloga i dopiero dziś skończyłam.
OdpowiedzUsuńWspaniale piszesz ta historia jest szczerze mówiąc zarąbista.
Rozdział fajny czekam na nn, który mam nadzieje dodasz niedługo do napisania.
Witaj dopiero co przeczytałam twojego bloga i mósze cię powiadomić że cudownie piszesz. Czekam na nn i życze dużo weny
OdpowiedzUsuń