środa, 20 lutego 2013

Rozdział 59- Azkaban



Fale rozbijały się o skaliste brzegi niosąc za sobą echo uderzającej wody, stopniowo zalewającej wyspę oraz niemalże podtapiając dolne partie znajdującego się tutaj olbrzymiego budynku. Przez ostatni rok, nawet ów budynek się zmienił przybierając znacznie bardziej złowrogą i nieprzystępną, jakby samym wyglądem miał odstraszać zbliżających się do niego ludzi. Z wnętrza budowli docierały czasem krzyki bólu, choć mocno zagłuszone przez szumiące morze mogły wydawać się jedynie wyciem wiatru. Ten, kto przed laty budował to miejsce, doskonale zdawał sobie sprawę z jego przeznaczenia i było pewne, iż zadbał by to co działo się w środku często nie opuszczało murów budynku, zostawiając wszystkie swoje sekrety w środku. Azkaban- więzienie dla czarodziejów, miejsce zamieszkane przez najstraszliwszych przestępców świata magicznego. Każdy, kto miał okazję zobaczyć ów budynek, sam mógł na własne oczy przekonać się, iż w żadnym z czarodziejskich państw nie wybudowano równie mrocznego więzienia. Więzienia zapełnionego obecnie po brzegi podobno najgorszymi spośród przestępców. Nie było już żadnych wolnych cel, wszystkie bez wyjątku zostały zapełnione, włącznie z tą jedną, przed laty przygotowaną z myślą o najpotężniejszych czarnoksiężnikach. Obecnie w owej celi od ponad roku znajdowała się jedna osoba. I właśnie do tej osoby swe kroki kierowała grupa szybko przemierzających korytarze czarodziejów. Na ich czele kroczył czarnowłosy chłopak o zielonych oczach ukrytych za okularami, ubrany w pelerynę podróżną i zaciskający palce na trzymanej za paskiem różdżce. Gdy tylko otrzymał pozwolenie zjawił się w Azkabanie w towarzystwie samego Ministra Magii, Albusa Dumbledore’a, Syriusza Blacka oraz swojej szkolnej przyjaciółki- Hermiony Granger, która w  pierwszym momencie miała zbadać znajdującą się w celi dziewczynę. Rzecz jasna, jeśli owa dziewczyna naprawdę się tam znajdowała, w co Harry Potter od pewnego czasu zaczynał szczerze wątpić. W końcu znał ją, spędził z tą dziewczyną tyle czasu, był pewien że jest w stanie ją rozpoznać nawet wśród tysiąca innych dziewczyn. A to na pewno były jej oczy…. Te oczy wpatrujące się w niego w mroku, po czym rozpływające się, jakby osoba która na niego patrzyła nagle przemieniła się w mgłę.
-Jak Voldemort to robił…
-Harry, co powiedziałeś?
-Ja… Nic takiego Mionka… Nic takiego…
Nie chciał jej dodatkowo zamartwiać swoimi problemami, wiedząc że I tak przyjaciółka martwi się o niego, odkąd powiedział iż podejrzewa Elenę Riddle o ucieczkę z Azkabanu. W końcu Syriusz już udowodnił w przeszłości, iż jest to możliwe, a na tyle udało mu się poznać córkę Voldemorta by wiedzieć, że jest ona w stanie znaleźć wyjście z każdej sytuacji.
„A jeśli uciekła, to lada chwila zbierze jakichś swoich popleczników i spróbuje wskrzesić na nowo swojego ojca, nawet jeśli jest to już niemożliwe, bo wszystkie horkruksy zostały zniszczone. W takim wypadku będzie trzeba działać naprawdę szybko, by złapać ją i.. Nawet jeśli będzie trzeba, zastosujemy Avadę, byle tylko nie wróciło to co się wtedy działo.. Przecież teraz, kiedy wszystko zmierza ku lepszemu nie wolno pozwolić, by ta wariatka wszystko zniszczyła przez swoje chorobliwe pragnienie przywrócenia swojego ojca do władzy.”
Z zamyślenia wyrwał Harry’ego dopiero dźwięk otwierającej się ostatniej zaczarowanej bariery, po czym już w następnej chwili drzwi do celi zostały otwarte i cała grupa wchodząc do wnętrza pomieszczenia od razu dostrzegła…
***
Cisza… Ta wszechogarniająca cisza często sprawiała, że po kilku godzinach spędzonych w niej człowiek zaczynał sam krzyczeć, mówić do siebie, robić wszystko byle tylko zagłuszyć owe straszliwe wrażenie, że mrok który otacza z każdej strony jest przesycony ciszą, nagle stającą się czymś złowrogim i przyprawiającym o dreszcze. Każdy przeciętny czarodziej już dawno postradałby zmysły w owej ciszy, jednak ona była inna. Gdy dementorzy składali raport jakiemuś czarodziejowi, każdy z nich był zgodny w jednej kwestii. Tą dziewczynę otaczała jakaś osłona, bariera przez którą nie przedostawały się żadne jej uczucia, jakby była z kamienia, jakby w jej piersi nie biło serce, a ona była pozbawionym uczuć głazem. Możliwe, że było w tym coś, albowiem jej uczucia nie wydostawały się na zewnątrz kryte głęboko w zranionym i zamkniętym na klucz sercu, jednak i ona nie przyjmowała do siebie odczuć, jakie roztaczali wokoło dementorzy, jakby to co robili jej nie dotyczyło… W pełni zdawała sobie sprawę z faktu, że każdy inny już dawno by targnął się w celi na swoje życie, gdyby znalazł się w jej położeniu. W miejscu, skąd nie było szansy na wyjście, gdzie miała spędzić resztę swego życia, w całkowitej ciszy i mroku. Jednak ona nie należała do osób przeciętnych. Nigdy nie była zwyczajną czarownicą i tutaj także jej indywidualne podejście do życia się ujawniło, albowiem ona nauczyła się w tym miejscu słuchać… I dzięki temu dowiadywała się rzeczy, które wszyscy chcieli zatuszować, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. W końcu tutaj więźniowie byli sprowadzani na przesłuchania, tutaj odpoczywali dementorzy, a oni nie mieli w zwyczaju po prostu siadać i nic nie mówić. Jednak by się dowiedzieć co mówi dementor, należy słuchać… Jej długie miesiące zajęło rozpoznanie ich sposobu porozumiewania się, tak różnego od dementorów których spotykała wśród popleczników swego ojca. Wszystko wydawało jej się tutaj inne. W końcu przestała odliczać poszczególne miesiące, choć wiedziała, iż siedzi tutaj już ponad rok. To była w stanie zaobserwować i obecnie nic jej więcej nie było potrzeba… Dni mijały jej monotonnie, tak samo, podczas gdy na górze więźniowie mieli okazję chociażby zamienić kilka słów z sąsiadem z celi naprzeciwko albo obok, o tyle ona miała tutaj jedynie ciszę… Dlatego też tak dziwny wydał jej się odgłos kroków, który nagle rozbrzmiał na korytarzu. Wręcz nie mogła uwierzyć w to co słyszy i w pewnej chwili naprawdę uznała, iż ma omamy słuchowe. Dopiero moment, w którym drzwi poczęły się otwierać był dla niej swego rodzaju zapewnieniem iż to co obecnie się dzieje, nie jest jedynie tworem jej wyobraźni, a upewniła się w tym fakcie, gdy tylko zobaczyła osoby znajdujące się w wejściu do jej celi.
-Potter…
***
Harry patrzył na swoją dawną towarzyszkę i wprost nie mógł uwierzyć, iż naprawdę ją widzi, że to nie są kolejne omamy, które nagle znikąd się pojawiły i rzuciły cień na jego umysł. Dopiero gdy usłyszał własne nazwisko, upewnił się, że to wszystko dzieje się naprawdę… Jej głos był tak zmieniony, jakby od dawna, od bardzo dawna go nie używała, czemu akurat trudno było się dziwić patrząc przez pryzmat faktu, iż Elena Riddle była tutaj zamknięta od ponad roku, w miejscu gdzie jej jedynymi towarzyszkami były mrok i cisza.  Cisza, którą jednak nie przerwał on, a Dumbledore, który wychodząc do przodu uśmiechnął się dobrodusznie.
-Witaj Eleno, sporo czasu minęło odkąd ostatni raz miałem okazję zobaczyć cię osobiście.
-Ostatnio widzieliśmy się gdy zabijałeś mojego ojca, a potem wydałeś mnie w łapy Ministerstwa Dumbledore.
-Widzę, iż nawet tak długi pobyt w Azkabanie niewiele cię nauczył młoda panno. Zwłaszcza szacunku do starszych.
-Nie szanuję morderców mojego ojca. I nie szanuję tych, którzy na szacunek nie zasługują, a ty na pewno nie jesteś kimś kogo będę wielbić.
-No tak, to zrozumiałe. W końcu na twoich oczach zginął Voldemort, chociaż Eleno chyba nie rozumiesz w pełni tej sytuacji, a jakbyś zrozumiała, możliwe jest iż byś przejrzała na oczy. Możliwe, że…
-Po co przyszliście?
Mówiąc to, Elena skierowała wzrok na pozostałych członków grupy. Sama miała na sobie zwykłą koszulkę i spodnie, siedziała w kącie celi, ze znacznie dłuższymi włosami niż przed rokiem opadającymi jej na czoło i oczy.  W tym momencie niezwykle natrętni mogliby uznać, iż przypomina w swojej postawie własnego prawujka, Morfina Gaunta, jednak takie stwierdzenie byłoby zarówno mocno przesadzone jak i przekoloryzowane. W końcu Elena Riddle nigdy nie postradała zmysłów, o czym mogło świadczyć jej rozumne spojrzenie, które skupiła na przybyłych, jakby miała zamiar odczytać z ich twarzy prawdziwy powód tej niespodziewanej i wątpliwie przyjemnej wizyty. Po jej słowach ponownie zapanowała dłuższa chwila milczenia, po której do przodu wyszła Hermiona, zaciskająca palce na różdżce, jakby miała zamiar zaatakować jeśli Elena wykona choćby jeden nieodpowiedni ruch.
-Kingsley oraz profesor Dumbledore chcą zadać ci kilka pytań, jednak najpierw muszę cię zbadać i sprawdzić kilka rzeczy, więc wstań i stój spokojnie.
-Naprawdę musi mnie badać Szla…
-Spróbuj dokończyć, a pozbędę się problemu w postaci ciebie raz na zawsze.
Słowa te, wręcz wysyczane przez Pottera, skierowane były wprost do Eleny, wraz z różdżką która natychmiast wymierzona została w szyję czarownicy, niczym lufa pistoletu. Na ten gest Riddle’ówna westchnęła cicho, jednak posłusznie wstała dając się badać Hermionie i jednocześnie nie spuszczając wzroku z Pottera, podczas gdy na jej bladych, popękanych wargach pojawił się delikatny uśmiech.
-Tylko na taki ton głosu teraz cię stać, prawda Potter? Straciłeś część swojej mocy, odczuwasz to każdego dnia, gdy się budzisz i zastanawiasz gdzie ta moc uleciała… Poza tym straciłeś możliwość porozumiewania się z wężami oraz większość wybitnych talentów do zaklęć, czyż nie?
-O… o czym ty mówisz?
-Znam twoje myśli Potter. Nie muszę nawet uzywać legilimencji. Twój umysł od dawna był otwarty na wszystko co się działo wokoło, a na twarzy można było wyczytać każde twoje uczucie… Byłeś i nadal jesteś jak otwarta księga…
-Zamilcz. Jak śmiesz odzywać się do Harry’ego? Ty, która tak go bezwzględnie wykorzystałaś i zdradziłaś?! Ty, która…
-Ja, która jestem córką znienawidzonego przez ciebie Czarnego Pana oraz Narcyzy Morino, którą tak szalenie kochałeś i którą ja uśmierciłam, zgadza się Black?
Na ustach czarownicy pojawił się delikatny uśmiech, gdy posłusznie lekko rozłożyła ręce, jakby chciała nagle odlecieć, jednak jej wzrok ciągle był skupiony na stojącym przed nią byłym więźniu Azkabanu.
-W pełni znam także i twoją historię Black… Wiem, że to ty nakłaniałeś moją matkę do zabicia mnie, chociaż przez dlugi czas nie wiedziałeś, kto dokładnie jest córką Narcyzy Morino, ale i tak uważałeś, że gdy ja umrę, wy będziecie mogli być razem… Błahe marzenie głupiego człowieka… Naprawdę wierzyłeś, że moja śmierć nikogo nie zainteresuje? Bylibyście ścigani przez Śmierciożerców do czasu, aż by was oboje nie złapali i nie wymierzyli sprawiedliwości…
Ponownie na ustach Eleny zalśnił delikatny uśmiech, podczas gdy ona sama skierowała wzrok na stojących przy sobie Kingsleya oraz Dumbledore’a.
-A jednak dożyliśmy czasów, w których Ministerstwo i Hogwart się zjednoczyły i teraz wspólnie niszczą świat czarodziejów… Cóż, za piękne czasy…
Mimo własnych słów, Elena nie dała odpowiedzieć na nie, żadnemu z mężczyzn, a zamiast tego spojrzała wprost w oczy Pottera cicho mówiąc.
-Pamiętasz co ci powiedziałam, prawda? To była twoja decyzja Potter… i teraz ty poniesiesz jej konsekwencje.
W momencie gdy powiedziała te słowa, naraz na jej ustach zalśnił delikatny uśmiech i w tej samej chwili wszyscy zgromadzeni w celi usłyszeli dobiegający z góry ogromny wybuch, a po nim następny i następny… na sam ten dźwięk wszyscy przybyli od razu skierowali wzrok na Elenę, która w tej samej chwili złapała różdżkę Hermiony i zaczęło się z nią szarpać, próbując jej wyrwać magiczny przedmiot. Światła pogasły i cela rozświetliła się jedynie gradem zaklęć, które wystrzeliły ze wszystkich stron. Z górnych partii słychać było krzyki strażników, iż ktoś zaatakował Azkaban, że więźniowie uciekają… Po czym nagle wszystko w celi ucichło. Dzięki wygaszaczowi trzymanemu w dloni Dumbledore’a, wszystkim ukazała się cela, oraz dwie czarownice leżące na podłodze nieprzytomne. Natychmiast Kingsley pochylił się biorąc omdlałą Hermionę i nieoglądając się na Elenę, wszyscy niemalze wybiegli z celi, w której pozostała nieprzytomna czarownica… Wraz z opuszczeniem ostatniej bariery ponownie na celę i korytarz opadła kurtyna mroku, w której obecnie nic nie lśniło, nic nie dawało nawet minimalnego światła… W tym samym czasie grupa zdążyła się deportować wprost do Świętego Munga, gdzie jako pierwszy odezwał się Kingsley nieprzerwanie trzymający nieprzytomną czarownicę.
-Muszą ją natychmiast zbadać i trzeba zawiadomić biuro Aurorów oraz Rona. Aurorzy mają natychmiast udać się do Azkabanu nim więźniowie zdążą uciec, a Ron niech przybędzie tutaj. W końcu jego narzeczona została trafiona nieznanym zaklęciem, albo nawet i kilkoma.
-Ja…
-Harry nie martw się, ja poinformuję Aurorów.
-Dziękuję profesorze.
-A ja przekażę wiadomość Ronowi i zaraz tutaj się zjawimy.
-Dziękuję Syriuszu.
W momencie gdy wszystko zostało ustalone, Minister wraz z Harry’m udali się po pomoc dla Hermiony, a w holu na nowo zapanował spokój…
***
Mgła wydawałą się na tyle gęsta, iż niemożliwym mogło się wydać by móc cokolwiek przez nią zobaczyć… W owej mgle nawet ruiny, chociaż od dawna opustoszałe ziały pustkami i mrokiem, w czasie gdy na owym pustkowiu, niegdyś zamieszkałym przez mugoli, zaczęły pojawiać się znikąd postaci o różnym wzroście i tężyźnie. Wszyscy szli przed siebie, spokojnie i ostrożnie zarazem, rozglądając się wokoło, a każdy był przygotowany na możliwość ataku z każdej strony. Mimo wszystko wszyscy kierowali się w jednym kierunku, skad po chwili dobiegł ich cichy głos.
-Jesteście już…
Po czym gdy wszyscy obecni skinęli głowami ciągle milcząc, na ustach postaci, która wypowiedziała owe słowa pojawił się nikły uśmiech, a oczy zalśniły czerwienią w otaczającym ich mroku i mgle…  

7 komentarzy:

  1. Och, to było świetne! Jestem ciekawa czy to Tom wrócił, czy Elena uciekła z Azkabanu. Zresztą to nie do końca Harry podjął decyzję tylko my. Czekam na kolejną notkę.
    Yuuki

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! Świetnie piszesz i mam szczerą nadzieję na więcej. Przeczytałam całość i nie umiem się doczekać kolejnego rozdziału.
    :) Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Libster Award. Więcej u mnie. to-co-na-sercu.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału:)
    Czekam z niecierpliwością.
    Pozdrawiam, Ola.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy bd kolejny rozdział .?

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej wczoraj weszłam na twojego bloga i dopiero dziś skończyłam.
    Wspaniale piszesz ta historia jest szczerze mówiąc zarąbista.
    Rozdział fajny czekam na nn, który mam nadzieje dodasz niedługo do napisania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj dopiero co przeczytałam twojego bloga i mósze cię powiadomić że cudownie piszesz. Czekam na nn i życze dużo weny

    OdpowiedzUsuń