niedziela, 2 września 2012

Rozdział 53- Przeznaczenie


-Już… Już wystarczy… Proszę… Już dosyć…
Zamykając mocno powieki Elena po raz kolejny wczesała palce w swoje kruczoczarne włosy, zaciskając lekko dłonie na własnej głowie i lekko kuląc się w rogu łóżka. Siedziała w tym miejscu nieprzerwanie od poprzedniego wieczora, kiedy to weszła do swojej sypialni po zakończeniu rozmowy z Salazarem. Nie mogła spać, albowiem ilekroć pozwoliła sobie zapaść w objęcia Morfeusza, na nowo przeżywała ten sam koszmar… przepełniony był mrokiem i mgłą, w której nie dostrzegała niczego i nie słyszała nic, poza krzykami oraz błagalnymi prośbami o zaprzestanie tortur. Na samo wspomnienie tych odgłosów przesiąkniętych bólem i rozpaczą młoda Riddle’ówna bladła raptownie czując zimne dreszcze przesuwające się wzdłuż kręgosłupa, wręcz paraliżujące ją. Powoli uchyliła powieki i rozejrzała się po komnacie, gotowa ujrzeć twarze wykrzywione cierpieniem czające się w mroku, w kątach pomieszczenia gdzie nie docierało światło świec. Odruchowo sięgnęła po różdżkę, szepcząc formułkę zaklęcia i powielając świece, które zapłonęły przy suficie niezwykle przypominając sklepienie w Wielkiej Sali… Po tym ruchu, odłożyła przedmiot na stolik, szczelniej okrywając się kocem i opierając głowę o ścianę.
-Czemu to musiało się tak potoczyć… Czemu wszystko nie może być aż tak proste, jak być powinno… Dlaczego..
-Eleno?
Rozmyślania Ślizgonki zostały raptownie przerwanie przez pukanie do drzwi, które po chwili uchyliły się ukazując tym samym postać Harry’ego wpatrującego się w swoją towarzyszkę zaniepokojonym wzrokiem.
-Kłamczuch mówi, że nie chciałaś jeść wczoraj kolacji i dzisiaj podziękowałaś za śniadanie. Jesteś bardzo blada, coś się stało?
-Wejdź proszę.
Dziewczyna uśmiechnęła się nikle pozwalając by Potter przekroczył progi jej sypialni i zajął miejsce na łóżku, gdzie ona sama siedziała w rogu, okryta kocem.
-Nic mi nie jest Harry. Po prostu zastanawia mnie, gdzie może się znajdować kolejny horkruks.
-Mówiłaś, że to miejsce jest prawdopodobnie ważne dla Niego, prawda?
-Zgadza się.
-Więc…
Potter zamilkł na chwilę, ewidentnie rozważając wszelkie „za i przeciw” nim powiedział w zamyśleniu.
-Więc może Hogwart?
Słowa młodego Gryfona sprawiły, że dziewczyna nie mogła wręcz powstrzymać delikatnego uśmiechu.
-Też o tym swego czasu myślałam, ale wątpię by to było dobry pomysł… tak nagle pojawić się w Hogwarcie, znaleźć ewentualnie schowanego tam horkruksa, a potem zabrać go i zniknąć. Nie pozwoliliby ci ponownie stać się nieosiągalnym, jeśli byś się nagle znalazł blisko nich, a i wątpię by na nowo mnie wypuszczono z czujnej ochrony.
Po tych słowach Elena zamilkła wpatrując się w cienie płomyków jarzących się na końcu świec i wesoło tańczących mimo braku wiatru w pomieszczeniu. Dopiero po dłuższej chwili skierowała spojrzenie czerwonych oczu na Harry’ego, cicho mówiąc.
-Bluza z godłem Gryffindoru. Tęsknisz za swoim domem, prawda?
-Ty masz na sobie sweter ze znakiem Domu Węża… Więc nie tylko mnie doskwiera tęsknota za zamkiem. Nie mylę się?
-Nie… Nie mylisz…
Brunetka uśmiechnęła się nikle, a raczej kąciki jej warg delikatnie uniosły się do góry gdy dodała w zamyśleniu.
-To wszystko jest bardzo skomplikowane Harry. Jeśli wrócimy będzie nam dobrze? Czy będziemy szczęśliwi? W obecnej sytuacji już nie wierzę by mogło być tak jak w tamtym roku, przed wydarzeniami w Ministerstwie. A wiesz dlaczego?
Potter od razu pokręcił przecząco głową wpatrując się uporczywie i zarazem z ogromnym skupieniem w swoją towarzyszkę.
-Ponieważ teraz wszyscy już są pewni, że jesteś Wybrańcem, Chłopcem-Który-Przeżył-Po-To-Żeby-Zabić-Czarnego-Pana… Nie uwolnisz się od plotek, nie uwolnisz się od tego, co każdy uważa za twoje przeznaczenie.
-Ale Eleno… To jest moje przeznaczenie. Przecież mówiłem ci, że słyszałem treść tej przepowiedni, która znajdowała się w Ministerstwie. Powtórzyłem ci ją całą… Ona mówi, że moim przeznaczeniem jest pokonanie Vol…
-Naprawdę uważasz, że przepowiednia przedstawia twoje przeznaczenie?
-A… A co innego miałaby przedstawiać?
-Harry…
Elena pokręciła lekko głową jakby była rozczarowana tokiem myślenia Gryfona.
-Typowe gryfońskie myślenie. Najpierw mówicie, potem myślicie… A czasem tylko mówicie.
-Co masz na myśli?
-Harry… Wiesz jak najłatwiej można odnaleźć swoje prawdziwe przeznaczenie?
Na pytanie zadane przez przywódczynię Slytherinu, brunet wręcz zamarł nie wiedząc co może mieć na myśli siedząca przed nim dziewczyna. W końcu wszystko było takie proste... Przepowiednia mówiła, że prędzej czy później on albo Voldemort będą musieli drugiego zabić. A skoro to były słowa przepowiedni, to oznaczało iż zawierały one zapis jego przyszłości, więc dlaczego…
-Nie wiem co masz na myśli Eleno…
-Harry… Najlepszym sposobem na odnalezienie swojego przeznaczenia… Jest zaprzestanie wykonywania tego, czego wszyscy wokoło od ciebie oczekują.
-Słucham?
W tym momencie chłopak całkowicie stracił choćby tę cząstkę zrozumienia, która wcześniej się w nim tliła. Nie miał pojęcia o czym mówi Elena, co ma na myśli, jednak nim zdążył wypowiedzieć swoje obawy na głos, siedząca przed nim Ślizgonka na nowo podjęła temat.
-Jak myślisz… Co by się stało jakby Sam-Wiesz-Kto nagle postanowił, iż nie będzie toczył wojny? Że nie obchodzą go mugole, władza nad światem, stworzenie nowego porządku i wyprowadzenie czarodziejów z cienia? Jakby powiedział, Śmierciożercom „koniec zabawy, możecie wracać do domu”.. .Uważasz, że ktokolwiek by tego po nim oczekiwał? A jednak to właśnie by było dowodem, iż Sam-Wiesz-Kto wypełnia swoje przeznaczenie, gdyż robiłby to co uważa za stosowne i odpowiednie… Co ON uważa, Harry. Nie to co uważają wszyscy wokoło, bo gdy robisz to czego oczekują inni, nie spełniasz swojego przeznaczenia, a po prostu wypełniasz oczekiwania innych.
-Ja… Nigdy tak na to nie patrzyłem.
-Nie dziwię ci się. Na ogół nie mówi się o tym na głos, bo zwyczajnie ci, w których pokłada się nadzieję i jakieś plany, nagle by mogli zdać sobie sprawę, że to co robią to nie jest coś, co muszą robić…
Cisza, jaka ponownie zapanowała pomiędzy nimi zdawała się rozciągać coraz bardziej, w pewnym sensie nawzajem ich pochłaniając i sprawiając, iż zarówno Harry, jak i młoda Ślizgonka nie mieli odwagi jej przerwać. Jakby wraz z przerwaniem tej ciszy mogło się wydarzyć coś strasznego. Jakby nagle…
-Harry…
Elena zwróciła spojrzenie na młodego Pottera, przerywając tym samym ciszę i mówiąc cichym głosem.
-To nie jest dobry pomysł.
-Ale… Eleno, co masz na myśli?
-Wiesz doskonale co… To nie jest dobry pomysł by teraz wyruszyć do Doliny Godryka.
-Skąd ty…
-Twój umysł jest jak otwarta księga, a odkąd pozwoliłeś mi poznawać myśli, które w danej chwili zaprzątają ci umysł, staram się to robić stosunkowo rzadko, jednak czasem nie mam wyboru… To nie jest dobry pomysł.
-Ale tam może być horkruks, prawda?
Mówiąc to Potter zerwał się z łóżka brunetki i począwszy chodzić gorączkowo po całym pomieszczeniu, jednocześnie kontynuował.
-Tam utracił swoją moc i to przeze mnie. Sądzę, że tam może być kolejny horkruks, albo chociaż jakaś informacja odnośnie ukrycia innej cząstki duszy Voldemorta. Eleno, musimy tego spróbować. Przecież to może być waż…
-Chcesz zobaczyć dom, w którym się urodziłeś?
-Słucham?
Ich spojrzenia ponownie się spotkały i Gryfon już wiedział… Już zdawał sobie sprawę, że dziewczyna nie musiała użyć legillimencji by się dowiedzieć o czym myśli. Ona to po prostu wiedziała…
-Ja… Eleno, wiem, że to może być niebezp..
-To jest niebezpieczne… Nawet bardzo niebezpieczne. Mogą tam na nas czekać i gdy tylko się pojawimy w Dolinie Godryka, od razu spróbować nas pojmać i sprowadzić do Hogwartu.
Na słowa młodej Ślizgonki, siedzący przed nią chłopak, spuścił wzrok, wyraźnie zawstydzony. Nie brał pod uwagi aż tak wielkiego niebezpieczeństwa. W duchu poczuł, że mógłby w ten sposób narazić Elenę na pojmanie i poważne kłopoty, a tego na pewno nie chciał, dlatego już otworzył usta by potwierdzić, iż nie warto ryzykować złapania lecz w tym samym momencie Riddle’ówna skończyła mówić.
-To jest niebezpieczne, ale jeśli ci na tym zależy to ja się zgadzam.
-Słucham?
Harry poderwał wzrok na brunetkę, a widząc jej delikatny uśmiech oraz potwierdzenie w oczach, sam nie był w stanie powstrzymać uśmiechu.
***
-Harry!
To się działo tak szybko… Przybyli do Doliny Godryka, odwiedzili grób rodziców Gryfona, a potem ruiny jego domu. Wszystko wydawało się w porządku do momentu gdy oboje nie poczuli potrzeby odwiedzenia jeszcze jednego miejsca. Wysokiej wieży zegarowej znajdującej się nieopodal domu Potterów. Harry ruszył przed nią, podczas gdy Riddle’ówna zatrzymała się przy jednym z obrazów wiszących przy schodach, by w następnej chwili usłyszeć zduszony krzyk swojego towarzysza, odgłos uderzenia i dźwięk wyłamywania zardzewiałych barierek na samym szczycie wieży, w miejscu skąd rozciągał się widok na okolicę… Dopadłszy do barierki Ślizgonka momentalnie sięgnęła po różdżkę i wykonała szybki ruch dłonią, na co spadający chłopak został zatrzymany w powietrzu i delikatnie opadł na trawę.
-Harry! Nic ci nie jest?!
Widząc, że chłopak się nie rusza oraz nie słysząc jego głosu czarownica odwróciła się chcąc pobiec do niego i w tym momencie to się stało. Usłyszała świst powietrza i w następnej chwili została zaatakowana z siłą, która wręcz zwaliła ją z nóg. Z gardła wyrwał jej się krzyk bólu gdy poczuła ostre kły wrzynające się jej głęboko w ramię podczas gdy oczy młodej Ślizgonki powędrowały do atakującego.
-Nagini…
Wyszeptała cichym głosem, który sprawił że wąż jakby się opamiętawszy momentalnie wysunął kły z jej ramienia cofając się i wpatrując się w leżącą postać swoimi gadzimi ślepiami. Elena uniosła się, stając na lekko ugiętych nogach i  opierając ramię o futrynę, zsunęła z głowy kaptur ukazując swe ukryte w cieniu oblicze.
-E… Elena...
Wysyczał wąż zaskoczonym tonem.
-Byłam pewna, że to Potter… Czarny Pan kazał.
-Wiem. Zdaję sobie sprawę z tego co mógł ci rozkazać mój ojciec ale…
Nim brunetka dokończyła, usłyszała szybkie kroki dochodzące od strony schodów, a spojrzawszy w dół i nie dojrzawszy tam ciała Gryfona natychmiast zrozumiała, że to on wbiega na wieżę, zapewne przekonany o niebezpieczeństwie czającym się w mroku rogów pomieszczenia. Na samą myśl, że Harry mógłby zobaczyć Nagini i ją zaatakować, dziewczyna spojrzała już mocno zmętniałym wzrokiem na Nagini.
-Uciekaj.
-Ale…
-No już, uciekaj… Jeśli Harry cię zobaczy, nie będę mogla cię ochronić. Zaatakuje cię bo zobaczy, że ty zaatakowałaś mnie… I to ty zrzuciłaś go z wieży.
-Myślałam, że to jeden z jego przyjaciół… Długo nie było mnie przy Czarnym Panie, a nie chciał zdradzić gdzie się znajdujesz. Nie sądziłam, że jesteś z NIM…
-Wiem… Wszystko rozumiem, ale teraz uciekaj…
Po czym nim wąż zdążył choćby zaproponować by z nim wróciła, sięgnęła dłonią do różdżki, którą wymacała w kieszeni płaszcza i odesłała Nagini do posiadłości nad Little Hangleton. W tym samym momencie świat zawirował Elenie przed oczami, a sama dziewczyna blednąc gwałtownie zaczęła wycofywać się do tyłu, opierając o barierkę chroniącą przed wypadnięciem z wieży… I w następnej chwili poczuła, że spada w dół, że osuwa się zarówno w nicość spowodowaną utratą przytomności, jak i wprost na ziemię… Że spada z wieży i nikt jej nie jest w stanie pomóc… Powieki powoli jej opadły podczas gdy wargi młodej Ślizgonki cicho wyszeptały.
-Więc taka jest cena za odnalezienie mojego przeznaczenia… To koniec…
Po czym otoczyła ją ciemność…